1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Chodorkowski, zaciekły wróg Putina, w Niemczech

Elżbieta Stasik21 grudnia 2013

Uwagę komentatorów niemieckiej prasy zajmuje przybycie do Niemiec Michaiła Chodorkowskiego i szczyt unijny w Brukseli, zwłaszcza w kontekście stosunków UE i Rosji.

https://p.dw.com/p/1AeNY
Michail Chodorkowski Deutschland Empfang Hans-Dietrich Genscher 20.12.2013
Zdjęcie: Reuters

Die Welt“ komentuje: „Nie jest jasne, czy Michaił Chodorkowski na zawsze opuszcza Rosję. Pozytywną postacią był raczej za granicą, tak jak Michaił Gorbaczow, który we własnym kraju uważany jest za zdrajcę imperium. I co by trzeba powiedzieć: zaciekły wróg Putina nie cieszył się takim międzynarodowym wsparciem, na jakie zasłużył. Kto zdołał przetrwać obóz, ucieka jak najdalej, idzie tak jak Sołżenicyn, do Ameryki. Albo do Niemiec, albo gdziekolwiek, tam, gdzie może być wolny. Chodorkowski mógł skończyć znacznie gorzej. Trzeba było drżeć o jego życie. Genscher przywitał go zatem na berlińskim lotnisku. Historia Chodorkowskiego, który wyjechał na Zachód, jest przeciwieństwem Snowdena, który wybrał Wschód i tam wegetuje. Z łaski Putina”.

Zdaniem „Lübecker Nachrichten”: „Na Zachodzie Chodorkowski uchodzi za dysydenta wsadzonego do gułagu, bo opowiadał się na rzecz prawa i demokracji. Wielu Rosjan widzi w nim raczej kanciarza, który bez skrupułów wzbogacił się w postsowieckiej anarchii. Słuszne są obydwie opinie. Proces Chodorkowskiego był farsą. Wylądował w więzieniu, bo stawił czoła Putinowi. Ze względu na swoją dwuznaczną przeszłość nie nadaje się jednak na męczennika. Putin posłużył się nim jeszcze raz, by zademonstrować swoją władzę. Tak mocno siedzi w siodle i jest tak pewien swego, że pozwala oddalić się dawnemu przeciwnikowi. Okrutna bożonarodzeniowa historia z Rosji”.

Westdeutsche Zeitung” z Düsseldorfu konstatuje: „Inną sprawą jest to, czy swoim wyczynem Genscher zrobił przysługę swoim następcom w MSZ-cie. Stosunek Niemiec i Rosji jest napięty. (…) To, że Niemcy nadskakują teraz zaciekłemu wrogowi Putina, nie przyspieszy powrotu do normalności“.

Nordwest-Zeitung“ z Oldenburga odnosi się do szczytu UE w Brukseli: „Aż nadto słyszalne są antyrosyjskie tony unijnego szczytu. Swoje wniosła do nich także obecność sekretarza generalnego NATO Andersa Fogha Rasmussena. Nie ominął okazji, by agresywnie bronić planowanych przez Sojusz tarcz antyrakietowych w Europie. Dla wyobcowania Rosji swoje robią też demonstracyjne przyjęcie byłego oligarchy Michaiła Chodorkowskiego, szorstkie wypowiedzi UE w sprawie Ukrainy i odmowa przez różnych europejskich polityków przyjazdu na igrzyska olimpijskie w Soczi. Oczywiście demokracja nie jest w Rosji bez skazy. Nie zmienia to jednak faktu, że Rosja pod względem historycznym i kulturalnym jest częścią Europy. Polityczne elity UE cierpią w tej kwestii na kolektywną amnezję”.

Także o unijnym szczycie, ale w kontekście już nie stosunków z Rosją, tylko wspólnej europejskiej polityki obronnej pisze „Mitteldeutsche Zeitung” z Halle: „Europejczykom nie udaje się nawet koordynowanie zakupów uzbrojenia; zamiast tego każdy próbuje chronić swój przemysł zbrojeniowy. Skutki są do przewidzenia: złośliwie mówi się o armiach bonsai (do miniaturowych japońskich drzewek porównał niedawno europejskie wojska niemiecki analityk – przyp. red.). A ponieważ podejmowanie koniecznych decyzji jest bolesne, przeciąga się je w nieskończoność. Wielka Brytania, swego czasu pełniąca wiodącą rolę w dążeniu do utworzenia europejskiej polityki obronnej, w międzyczasie kompletnie wzdraga się przed zajęciem stanowiska. Konserwatywny premier Cameron tak się boi, że planowane na 2017 referendum w sprawie pozostania Wielkiej Brytanii w UE może się nie powieść, że najbardziej by się ucieszył, gdyby do tego czasu Europa nie robiła nic”.

Elżbieta Stasik

red. odp.: Bartosz Dudek