1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zamiast wydatków na obronę były drogie prezenty wyborcze

Katarzyna Domagala29 września 2014

Poniedziałkowe (29.09) wydania niemieckich dzienników komentują stan wyposażenia niemieckiej armii.

https://p.dw.com/p/1DMNr
Deutsche Hilfe für Irak 15.08.2014
Zdjęcie: Reuters

Frankfurter Allgemeine Zeitung zaznacza, że „NATO nie bez powodu postawiło sobie za cel, iż każde państwo członkowskie Sojuszu powinno przeznaczyć na obronę 2 proc. swojego PKB. Niemcy już od dawna nie spełniają tego wymogu, a rząd federalny nie potraktował tego jako zachęty do zwiększenia wydatków na obronę. Zamiast tego NATO-wski cel stanął pod znakiem zapytania, a niemiecki wkład w Sojusz ubierano w piękne słowa. Teraz opinia publiczna dowiaduje się tego, o czym wojskowi już od dawna wiedzą: przygotowana do działań armia - którą przecież dzisiaj jest Bundeswehra - kosztuje więcej niż wojsko, które tylko stacjonuje w koszarach. A ponieważ projekty zbrojeniowe wymagają czasu, może jeszcze potrwać, zanim Bundeswehra będzie w pełni gotowa do akcji. To z kolei uda się tylko wtedy, gdy panować będzie polityczna wola zmiany kursu”.

Heilbronner Stimme jest przekonana, że „Nikt nie wie, jakie niemieckie systemy obronne są w ogóle możliwe do użycia. Większość z nich definitywnie nie nadaje się do użytku. Każdy, kto szuka wymówki w problemach z dostawą czy przeglądem technicznym, tylko odwraca uwagę. Ta niewybaczalna sytuacja jest o tyle kłopotliwa, że nasza minister obrony chętnie inscenizuje się medialnie w regionach kryzysowych. Ale to tylko pozory. Poza tym odpowiedzialni politycy stracili orientację w Bundeswehrze”.

Muenchner Merkur pisze: „Nasi Putinowscy przyjaciele muszą teraz wziąć głęboki oddech. Od miesięcy wykrzykują o 'okrążeniu' Moskwy przez NATO. A teraz to: prawie żaden helikopter Bundeswehry nie mógłby wznieść się w powietrze na potrzeby Sojuszu Północnoatlantyckiego, bo brakuje części zamiennych. Jedynym zagrożeniem, które ze strony NATO wynika dla Rosji, jest to, że Putin skona ze śmiechu. Zamiast inwestować w obronę i infrastrukturę wielka koalicja przeznaczyła wszystkie środki na drogie prezenty wyborcze. Teraz Berlin chce śmigłowce pilnie wziąć w leasing. I znowu popełnia błąd. Zamiast w obliczu zbliżających się do Niemiec kryzysów ustalić nowe priorytety wydatków, znowu poszukuje się możliwości odwleczenia wydatków w czasie”.

„Teraz minister obrony musi się troszczyć o te naprawdę ważne kwestie: o wyposażenie, a nie o żłobki, które stawiają ją w dobrym świetle. Ursula von der Leyen musi zrealizować to, co nie powiodło się jej poprzednikom - zafundować ministerstwu profesjonalny menedżment zbrojeniowy. Wprawdzie zleciła już nowej sekretarz stanu ds. obrony i zewnętrznym kontrolerom czuwanie nad nieprzejrzystym, egoistycznym i nierzadko nieefektywnym procesem nabywania sprzętu. Nie ma jednak gwarancji, że w tym niereformowalnym ministerstwie będzie lepiej” - zaznacza Stuttgarter Zeitung.

W podobnym tonie komentuje Mitteldeutsche Zeitung z Halle: „Pani minister ma w Bundeswehrze do czynienia z długo pielęgnowaną kulturą pomijania tego, co niepomyślne. Ma do czynienia z ministrem finansów, który daje jej mniej pieniędzy niż by tego potrzebowała. I z przemysłem zbrojeniowym, na którym nie można polegać. Ostatecznie von der Leyen jest nielubiana w gronie rządu. W Urzędzie Kanclerskim postrzegana jest krytycznie. To samo dotyczy kierownictwa frakcji pod wodzą Volkera Kaudera. Dlatego SPD nie szczędzi krytyki, bo wiecznie niepokonana Angela Merkel od dawna wywołuje już sporo frustracji. Tak bardzo jak Ursula von der Leyen pragnęła stanowiska minister obrony, tak bardzo wszyscy inni życzą sobie, by w końcu doznała porażki".

oprac. Katarzyna Domagała