1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Z wężem w kieszeni

27 lipca 2010

Niemcy są oszczędni. Wiadomo o tym od dawna i nikogo to nie dziwi. Coraz częściej jednak słyszy się zarzuty, że przesadna oszczędność Niemców pogłębia nierówności w strefie euro.

https://p.dw.com/p/OVp9
W trudnych czasach Niemcy niechętnie rozstają się z euroZdjęcie: BilderBox

Zdaniem berlińskiego korespondenta tygodnika "Economist", do otwarcia portmonetki Niemców można zmusić tylko siłą. Coś w tym jest. W żadnym innym kraju Europy nie odkłada się tak dużo na książeczkę, i nigdzie indziej nie robi się tak wiele zakupów w sieciach sklepów dyskontowych.


Ma być tanio!

Po codzienny "żer dla skner" przeciętny Niemiec wybiera się do tanich sklepów dyskontowych, takich jak Aldi czy Lidl. Czyni tak aż 45% procent mieszkańców Republiki Federalnej, podczas gdy w Wielkiej Brytanii tylko 7% ludności uważa, że ich potrzeby konsumpcyjne najlepiej zaspokaja oferta sieci Tesco.

Einkaufstüten vom Discounter
Główne źródło zaopatrzenia niemal połowy Niemców.Zdjęcie: dpa

Niemcy wolą zrezygnować z dużego wyboru towarów, atrakcyjnego wyglądu stoisk i licznego personelu w sklepach, jeśli tylko mogą zaoszczędzić parę euro. Kupują tam, gdzie jest tanio. Przynajmniej ich zdaniem, bo różnice w cenach podstawowych artykułów spożywczych nie są tak duże, jak im się wydaje.


Co nakręca popyt?

Ale to tylko jedna strona medalu. I może nawet ta mniej ważna. Zbyt niski, zdaniem krytyków z zagranicy, poziom konsumpcji w Niemczech podlega bowiem tym samym regułom, co w innych krajach. Ożywienie w gospodarce wyraża się najpierw we wzmożonym zapotrzebowaniu na wyroby Made in Germany w tych państwach, które je importują. Potem następuje większy lub mniejszy boom inwestycyjny w przemyśle, i dopiero na końcu obserwuje się wzrost popytu w gospodarstwach domowych.

Claudia Schiffer im Supermarkt
Claudia Schiffer też kupuje w tanich sklepach dyskontowych.Zdjęcie: AP

Cały szkopuł jednak w tym, że w Niemczech ten klasyczny model wzrostu konsumpcji podlega ostatnio zawirowaniom. Jak wyjaśnia profesor Michael Grömling z Instytutu Gospodarki Niemieckiej w Kolonii, już podczas ostatniego ożywienia koniunktury w Niemczech zabrakło tego trzeciego etapu: "Wzrósł eksport i inwestycje, poprawiła się sytuacja na rynku pracy, ale konsumenci ociągali się z zakupami".


Niemiecka specyfika


Wpływ na taki stan rzeczy mają czynniki zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Niemiecy, podobnie jak inni, boleśnie odczuli wrost cen ropy naftowej na rynku światowym. Równocześnie jednak w roku 2007 musieli przełknąć podniesienie VAT o trzy punkty procentowe, co dodatkowo uderzyło ich po kieszeni. Wypadkową tych dwu czynników był - twierdzi profesor Grömling - powrót do odkładania pieniędzy "na czarną godzinę" i innych, tradycyjnych form oszczędzania.

Przeciętny Niemiec odkłada na książeczkę prawie 13% procent realnych dochodów. To bardzo dużo. Więcej oszczędza się tylko w niektórych krajach Azji Wschodniej, ale wynika to stąd, że nie ma w nich innych form zabezpieczenia emerytalnego.

Dossier Neu Schulden Haushalt Steuern Stift Konjunktur sparen Dossierbild 3
Oszczędzanie jest potrzebą chwili - twierdzi prof. GrömlingZdjęcie: picture alliance/dpa

Na pytanie: czy Niemcy oszczędzają za dużo, czy też - może - to ich sąsiedzi odkładają za mało?, nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, choć profesor Grömling skłania się osobiście do tej drugiej opcji. Jego zdaniem Niemcy szybciej niż inni, zrozumieli konieczność pilnego dopasowania się do zmian demograficznych i zdecydowali, że najlepiej będzie jeśli stawią im czoło sami, nie oglądając się na pomoc państwa.

W innych krajach starzenie się społeczeństwa postępuje wolniej, lub trudniej je dostrzec na co dzień i pewnie dlatego ich mieszkańcy nie poszli jeszcze w ślady Niemców. Gwoli prawdy trzeba też jasno powiedzieć, że za obecny kryzys w większym stopniu odpowiadają te kraje, które przez długie lata żyły ponad stan i zaniedbały obowiązek oszczędzania, niż zbyt - jakoby - oszczędni Niemcy.

Rolf Wenkel / Andrzej Pawlak

red.odp.: Małgorzata Matzke