Wyboje historii
14 listopada 2009Stolperstein, to wbita w chodnik betonowa kostka z mosieżną tabliczką i wyrytym na niej nazwiskiem ofiary nazizmu i datą jej deportacji. W Słubicach, na rogu ulic Kopernika i Wawrzyniaka kamień przypomina od czwartku (12.11.09) o losie działacza związkowego, antynazisty Karla Rittera. „Od dawna wiedzieliśmy, że Karl Ritter, którego imię nosi plac we Frankfurcie/Odrą po niemieckiej stronie, przed wojną mieszkał właśnie tutaj, na dawnym przedmieściu Frankfurtu, dzisiaj w Słubicach" – mówi jeden z inicjatorów akcji, Jan Musekamp z Instytutu Historii Stosowanej przy Europejskim Uniwersytecie Viadrina – „Stwierdziliśmy, że dobrze by było w ramach tej akcji w Słubicach położyć taki kamień. Bo to jest niby Niemiec, ale on był też ofiarą faszyzmu tak jak wielu Polaków i dlatego to jest bardzo fajny znak, że tu, w dzisiejszej Polsce kamień przypomina taką osobę".
Tekst jest zwięzły: „Tu mieszkał Karl Ritter, rocznik 1877. Aresztowany w 1933 r. Obóz koncentracyjny Sonnenburg / Słońsk. Umarł w 1933 r.”
Więcej na tabliczce wielkości 10x10 cm nie zmieści się, ale już te informacje wystarczą, żeby przechodzień „potknął się”, zastanowił: „Żyję w Słubicach od 20 lat, ale nie było mi to znane wcześniej” – przyznaje jeden z mieszkańców.
Przełamanie anonimowości
Pierwszy kamień Gunter Demnig wmontował w 1993 r. w jednym z kościołów w Kolonii, gdzie przypominał o losach zamordowanych Romów i Sinti. Rok później wbił je próbnie w kolońskie chodniki. Kolejne 55 kamieni umieścił w Berlinie w ramach projektu „Artyści badają Auschwitz”.
Dzisiaj w całych Niemczech jest 17 tysięcy kamieni w kilkuset miejscowościach, także na Węgrzech, w Austrii. Zapotrzebowanie jest ogromne, zgłoszenia napływają od stowarzyszeń, szkół, organizacji kościelnych i rodzin ofiar. Dla tych ostatnich taki kamień jest często jedynym miejscem pamięci, mówi Gunter Demnig: „Ludzie mówią – nasi dziadkowie nie mają żadnego nagrobka, gdzie moglibyśmy kłaść kwiaty, chcemy mieć więc przynajmniej taki kamień”.
Przechodniów błyszcząca kostka skłania do zatrzymania, pochylenia się. O to właśnie chodzi artyście: „Ludzie ci kiedyś tu normalnie żyli, w tych domach, przy tych ulicach. Dzięki przywołaniu ich nazwisk przestają być anonimowi”.
Problemy ze zrozumieniem
W Polsce jedyny jak dotąd kamień zamontowany został jesienią ub.roku we Wrocławiu, przed Domem Edyty Stein. Nie powiodły się próby zainstalowania ich w Bydgoszczy, gdzie władze miasta nie zrozumiały przesłania. Problemy z „kamieniami pamięci” miały też niemieckie miasta, wśród nich Monachium, Fryburg czy Lipsk, które obawiały się, że montowanie ich w chodnikach, to bezczeszczenie pamięci ofiar. Przed zbyt „nachalnym” przywoływaniem okrutnej historii wzdragają się też niektórzy właściciele posesji, przed którymi umieszczane są kamienie. Z reguły reakcje są jednak pozytywne. Projektowi natychmiast przyklasnęły też przygraniczne Słubice: „Myślę, że to dla obu miast, w ogóle dla Polaków i Niemców jest to kolejny gest w takim normalnym współistnieniu. Przykład, jak powinny obcować narody” – mówi przewodniczący Rady Miejskiej w Słubicach, Piotr Kiedrowicz – „Niemcy dużo szacunku nam wykazują, było wiele różnych gestów pojednania w ostatnim dwudziestoleciu. A kamienie te są dowodem, że można pamiętać o tym wszystkim, co nas dzieliło jako narody, ale jednocześnie poszukiwać wielu rzeczy, które nas łączą”.
Elżbieta Stasik
red. odp. Monika Sędzierska