1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wnioski z historii. Jak Niemcy postrzegają III Rzeszę

Bartosz Dudek1 września 2014

Na całym świecie odbywają się uroczystości upamiętniające rocznicę napadu Niemiec na Polskę. Jak Niemcy postrzegają dziś III Rzeszę? Jak ta hipoteka przeszłości odbiła się na Niemczech po 1945 roku?

https://p.dw.com/p/1D4xf
Ostermarsch in Berlin 2012
"Wojna nie może być środkiem prowadzenia polityki"Zdjęcie: picture-alliance/dpa

To zbieg okoliczności, że akurat w 75. rocznicę napadu Niemiec na Polskę Bundestag głosuje nad dostawami broni dla Kurdów, którzy bronią się przed atakami islamskich terrorystów z "Państwa islamskiego" (IS). Pierwszy raz po wojnie Republika Federalna wspiera dostawami broni jedną ze stron konfliktu.

To, że ta cezura powoduje u niemieckich polityków bóle brzucha związane jest z wnioskami płynącymi właśnie z katastrofy, którą zgotowała światu III Rzesza. Odtąd już nigdy więcej wojny nie miała rozpocząć się od Niemiec. Ojcowie Republiki wpisali to nawet do Ustawy Zasadniczej: "Działania, które nadają się i zostają podjęte w celu zakłócenia pokojowego współżycia narodów, a szczególnie które służą przygotowaniu wojny zaczepnej, są niezgodne są konstytucją".

Od "dyplomacji czekowej" do misji ONZ

W konsekwencji Republika Federalna przez całe dziesięciolecia radykalnie unikała angażowania się w operacje zbrojne Zachodu. Nawet w przypadku misji ONZ wolała wyciągać książeczkę czekową niż wysyłać żołnierzy Bundeswehry. To zmieniło się dopiero wtedy, gdy wzrosła międzynarodowa presja na Niemcy. Niemiecki Trybunał Konstytucyjny w 1994 roku stworzył ku temu warunki wydając orzeczenie, że misje niemieckich sił zbrojnych w ramach ONZ nie są sprzeczne z Ustawą Zasadniczą.

Grundgesetz Deutschland
Niemiecka Ustawa Zasadnicza zabrania prowadzenia wojny zaczepnejZdjęcie: picture-alliance/ZB

Dzisiaj w zagranicznych misjach ONZ - od Kosowa po Afganistan - udział bierze 4000 żołnierzy Bundeswehry. Niemcy odmawiali z kolei udziału w misjach bez mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Tak było na przykład w 2003 roku, kiedy USA wmaszerowały do Iraku.

Także w samej Bundeswerze wyciągnięto wniosku z historii. W czasach Hitlera, żołnierzom, którzy odmówili wykonania rozkazu np. egzekucji osób cywilnych groziła kara śmierci. Dzisiaj żołnierze Bundeswehry mają prawo odmówić wykonania każdego rozkazu, "który rani godność człowieka i który nie został wydany w celach służbowych". Ustawa o Bundeswerze idzie jeszcze dalej: "Nie wolno wykonać rozkazu, jeśli skutkuje on czynem karalnym".

Długa droga

Ale minęły wiele czasu, zanim politycy i obywatele RFN byli gotowi uznać zbrodnie popełnione przez reżym Hitlera i zmierzyć się uczciwie z tym ponurym rozdziałem niemieckiej historii - wielu byłych nazistów działało jeszcze po 1945 w wymiarze sprawiedliwości, na uczelniach i na innych, publicznych stanowiskach.

Feierliches Gelöbnis im Bendlerblock 2012
"Obywatele w mundurach" - przysięga żołnierzy BundeswehryZdjęcie: picture-alliance/dpa

Ważną rolę w walce z ukrytymi sympatykami dawnego reżymu odegrały media, które w latach 50-tych zapewniły sobie praktyczną niezależność od organów państwowych.

Różnice między RFN a NRD

Szeroka społeczna dyskusja na temat czasów Hitlera rozpoczęła się w Niemczech zachodnich dopiero pod koniec lat 60-tych, w czasie rewolty studentów. Jednym z centralnych powodów ich protestu był brak rozliczenia z przeszłością.

W NRD aż do upadku muru berlińskiego ten rozdział historii był przysłonięty socjalistycznymi i antyfaszystowskimi frazesami. Brakowało faktycznego rozliczenia się z III Rzeszą. Komunistyczne władze uważały się za "ofiary faszyzmu". Jednocześnie totalna inwigilacja społeczeństwa i prześladowania opozycji były w pewnej mierze kontynuacją metod III Rzeszy.

Uświadamianie w szkole

To, że III Rzesza odpowiedzialna jest za śmierć 50-60 milionów ludzi, w tym 6 milionów Żydów, i że Niemcy sprowadziły na świat najokrutniejszą w dziejach wojnę - to należy dziś do kanonu nauczania historii we wszystkich niemieckich szkołach. - Nie sądzę, żeby byli uczniowie, który tego nie widzą - mówi Ulrich Borgertmann z niemieckiego Związku Nauczycieli Historii. Celem tego nauczania jest, by każdy niemiecki uczeń wyniósł ze szkoły przekonanie, że "to nie może się nigdy powtórzyć - i dlatego społeczeństwo tu i teraz musi mieć się na baczności".

Berlin Fanmeile 2014 Fußball WM Ankunft Empfang Brandenburger Tor
Niemieccy fani witają mistrzów świata. Jeszcze kilkanaście lat temu takie obnoszenia się z flagą narodową byłoby nie do pomyśleniaZdjęcie: Reuters

Istnienie ugrupowań neonazistowskich udowadnia, że ten cel nie zawsze zostaje osiągnięty. - Wiemy oczywiście, że lekcje historii nie zawsze są stuprocentowo skuteczne - przyznaje Borgertmann. Problem ten występuje silniej na wschodzie Niemiec, gdzie w czasie NRD brakowało samokrytycznej analizy, obecnej na Zachodzie.

Zabezpieczenia prawne

Także niemieckie prawo zabrania rozpowszechniania nazistowskiej propagandy. Kto publicznie chwali bądź usprawiedliwia hitlerowski reżym musi się liczyć z karą pozbawienia wolności do lat trzech. Za publiczne negowanie holokaustu grozi nawet pięć lat więzienia.

Od czasu do czasu podnoszone są jednak głosy, które krytykują tę kulturę pamięci jako zbyt radykalną. Pod koniec lat 90-tych znany pisarz Martin Walser skarżył się w jednym ze swoich wystąpień, że Auschwitz używane jest jako "moralna maczuga". Inni podkreślają z kolei, że każda krytyka izraelskiej polityki na Bliskim Wschodzie jest natychmiast sprowadzana do antysemityzmu.

Także obchodzenie się z symbolami narodowymi prowokowało dyskusje - od ponownego zjednoczenia Niemiec aż po mundial w 2006 roku. Tegoroczne mistrzostwa świata pokazały, że kontrowersje na tym tle rozładowały się. Dziś już mało kto zżyma się na pomalowane w barwach narodowych policzki lub publiczne śpiewanie niemieckiego hymnu narodowego.

Klaus Dahmann