1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

SZ o Polsce i Niemczech: „Mur musi runąć”

Agnieszka Rycicka13 września 2014

„Berlińskie targi sztuki nieśmiało otwierają się na Wschód. Czy niemieckie instytucje ignorują sztukę sąsiadów? – pyta w sobotnim wydaniu (13.09.14) „Sueddeutsche Zeitung”.

https://p.dw.com/p/1DBkV
Deutschland Ausstellung Biennale 2014 in Berlin Irene Kopelmann
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

„O ile połącznienie ICE Berlin – Kolonia odbywa się niemal wahadłowo, o tyle z Berlina do Warszawy kursuje jedynie EC. Berlin ma problem z połączeniami ze Wschodem. Kłopot ten dotyczy także rynku sztuki” – pisze niemiecki dziennik w artykule pt. „Mur musi runąć”. Sprawa dotyczy kulisów jednych z ważniejszych, rozpoczynających się w czwartek, targów sztuki abc–art berlin contemporary.

„Niemcy wpatrzeni są w Zachód” – mówi gazecie mieszkająca w Berlinie Polka, Joanna Żak- Persons, która w 2007 wraz ze wspólniczką założyła w Berlinie galerię sztuki Żak-Branicka. „Galeria w przeważającej mierze sprzedaje polską sztukę, i przez to na początku spotkała się ze sporym sceptycyzmem środowiska, choć właśnie wtedy polskie malarstwo, dzięki takiemu nazwisku jak Wilhelm Sasnal, przeżywało w Berlinie boom” – pisze dziennik. „Artyści, tacy jak Robert Kuśmirowski, Tomasz Kowalski czy chociażby sam Sasnal, od dawna należą do kanonu artystów znaczących galerii Berlina. Jednak, zdaniem Żak, niemieckie instytucje ignorują sztukę sąsiadujących państw. Może jednak kolejna edycja targów abc–art berlin contemporary spowoduje wzrost zainteresowania naszymi sąsiadami” – zastanawia się dziennik i dodaje, że o ile w poprzednim roku na targach były obecne jedynie praskie galerie w tym roku dołączą się trzy warszawskie galerie: Leto, Lokal30 oraz Piktogram. Jak podaje dziennik, wynika to z faktu, że tym razem organizatorzy zwracali się do znawców wschodnioeuropejskiego rynku sztuki z prośbą o wskazanie kandydatur, co zdaniem cytowanej przez gazetę dyrektor targów Maike Cruse, doprowadzi do wzmocnienia wymiany między regionami.

W tym kontekście dziennik pisze o wieloletnich, niespełnionych, politycznych ambicjach Berlina bycia węzłem między kulturą wschodu i zachodu, i o prymie, jaki w tej kwestii od lat niepodzielnie wiódł Wieden wraz z odbywającymi się tam targami Viennafair.

„Polityczną ambicję do bycia miejscem spotkania Wschodu z Zachodem miał wówczas także Berlin. W latach 2002 i 2005 w targi berlińskie zaangażowana była nawet rządowa Centrala Edukacji Politycznej (Bundeszentrale für politische Bildung).

Jak pisze dziennik, instytucja ta forsowała i inicjowała panele dyskusyjne na temat sceny artystycznej Europy Wschodniej i finansowo wspierała uczestnictwo tamtejszych galerii w targach. „I rzeczywiście w 2002 w targach wzięło udział o wiele więcej galerii z Europy Wschodniej”. Dziennik przypomina, że oprócz moskiewskich marszandów była obecna m.in. warszawska galeria Foksal. Bolączką pozostawał fakt, że mimo że w Berlinie zainteresowanie sztuką ze wschodu Europy było zawsze duże, jednak sprzedawały się tylko dzieła znanych artystów. Nawet wówczas, gdy były stosunkowo drogie.

„Złudzeń co do lokalnego rynku sztuki, nie mają również nowi, pochodzący ze wschodniej Europy uczestnicy targów”, pisze „SZ”. „Michał Woliński z warszawskiej galerii Piktogram Project Space widzi w targach przede wszystkim świetny sposób na zaprezentowanie międzynarodowej publiczności artystów, zwłaszcza Cezarego Poniatowskiego, który właśnie odnosi sukces w Polsce; przedstawienie ich szczególnie zagranicznym kolekcjonerom, kuratorom i krytykom, którzy niezbyt często podróżowali do Polski”, pisze dziennik.

Również Martę Kołakowską i jej warszawską galerię Leto do wzięcia udziału w targach zachęciły podobne, pragmatyczne powody. „Berlin jako mekka kultury ma na mnie ciągle duży wpływ”, cytuje gazeta włascicielkę galerii, która na targach zaprezentuje Angelikę Markul, artystkę, której indywidualna wystawa gościła niedawno w paryskim anty-muzeum Palais de Tokyo. „Obok czysto komercyjnych powodów uczestnictwa liczy się wymiana poglądów i energii”, – mówi dziennikowi Kołakowska „Szczególnie dziś, kiedy wielu próbuje zredukować sztukę do jej ekonomicznego aspektu. W końcu piękno rynku sztuki polega na tym, że posiada ona także potencjał emancypacyjny i polityczny”.

Opr.: Agnieszka Rycicka