1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Strefy normalności między Frankfurtem a Słubicami

Barbara Cöllen25 listopada 2004

Przez posterunek graniczny na moście przejeżdża w obie strony w dni powszednie przeciętnie 5 do ponad 6 tysięcy samochodów, o 30 do 40 procent więcej niż przed 1 maja. Zwiększył się także o 50 procent ruch pieszy. Przez most przechodzi codziennie z Frakfurtu do Słubic od 8 do ponad 10 tysięcy osób. Przede wszystkim zwyczajny pragmatyzm skłania frankfurtczyków i słubiczan do wzajemnych odwiedzin i odkrywania osobistych korzyści wynikających z bliskości położenia obu miast.

https://p.dw.com/p/BIgI
Od chwili wejścia Polski do Unii mostem łączącym dwa bliźniacze miasta Frankfurt nad Odrą i Słubice walą tłumy.
Od chwili wejścia Polski do Unii mostem łączącym dwa bliźniacze miasta Frankfurt nad Odrą i Słubice walą tłumy.Zdjęcie: dpa

Do 1 maja kontakty Frakfurtu i sąsiedzkich Słubic zdominowane było przez rytuały. Współpracowali ze sobą systematycznie głównie urzędnicy administracji miejskiej. Polscy. Niemieccy artyści natomiast inicjowali i realizowali niezmordowanie raz po raz spektakularne akcje ( np. M.Kurzwelle - akcja Slubfur, MateuszHartwig i Felix Ackermann), które miały uświadomić mieszkańcom obu miast korzyści wynikające z życia w symbiozie. Lecz dopiero po wejściu Polski do Unii udało się zainteresować gros mieszkańców Frankfurtu do spaceru przez most do Słubic. W myśleniu tych najbardziej pasywnych lub nieśmiałych frankfurtczyków, oraz tych, którzy żywili awersję do sąsiadów na drugim brzegu rzeki granicznej, wziął górę nadzwyczajny w świecie pragmatyzm – opowiada burmistrz Frankfurtu, Martin Patzelt: Oni zaczęli poważnie zastanawiać się nad tym, jakie korzyści osobiste przynieść im może sąsiedztwo obu miast, co może być użyteczne do optymalizacji ich życia. Ja osobiście nie wierzę w skuteczność politycznych kampanii wymuszających zmianę społecznego myślenia. Każdy musi na własnej skórze, w konkretnych sytuacjach przekonać się o tym, co mu to da, gdy uda się w drogę przez most do sąsiedzkiego miasta, do Słubic lub Frankfurtu.

Oba bliźniacze miasta, Słubice i Frankfurt cechuje asymetria w każdym calu, także w kulturze i w rytuałach życia codziennego. Tym powoli zarażają się mieszkańcy Frankfurtu. To zaczyna im się podobać – opowiada burmistrz Martin Petzold:Ruszyliśmy z miejsca. Wiele wskazuje na to, że współżycie Polaków i Niemców tu na pograniczu powoli nabiera cech normalności i nie jest praktykowane tylko przy okazji organizowanych imprez.

Co stanowi o tej normalności, dowiedzieć się można od mieszkańców obu miast rozmawiając z nimi na moście łączącym Słubice z Frankfurtem. Na przykład grupa niemieckich studentów prawa na Uniwersytecie Europejskim Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, jak wielu młodych i starszych frankfurtczyków wpada do Słubic po papierosy i na zakupy. Tu jest taniej - mówią. Lubią atmosferę tego miasta. We Frankfurcie wszystko jest zbyt wypucowane, zbyt nowe – twierdzą. Lecz w Słubicach mają oni kontakt tylko ze sprzedawcami w sklepie. W kontaktach międzyludzkich barierą jest język. To żenujące, że żyjąc tu na granicy nie znamy polskiego, za to słubiczanie mówią z nami po niemiecku – mówi młoda dziewczyna z Frankfurtu: Niedawno idąc do fryzjera w Słubicach postanowiłam 'wnieść wkład w porozumienie naszych narodó' . W bibliotece przygotowałam ze słownikiem parę zwrotów na kartce, żeby powiedzieć fryzjerce po polsku: dzień dobry, jak ma mnie ostrzyc, że to ładnie zrobiła, i do widzenia. Ale nikt mnie nie zrozumiał. Fryzjerka wzięła kartkę, i pokazywała rozbawiona kolegom.

Frankfurtczycy odwiedzają w Słubicach nie tylko fryzjerów ale także restauracje. Najbardziej oblegają “Ramzesa": Tam jest taniej, jest smaczna pizza. Przede wszystkim stać mnie na to - mówi młody Niemiec. Inni opowiadają, że jest tam także fajna atmosfera i mili kelnerzy. Częstym gościem w Ramzesie jest mieszkanka Frankfurtu z 19-toletnim synem. Słubice odowiedzili dopiero 1 maja. Teraz są tam prawie codziennie na zakupach. Niewykluczone, że może kiedyś oboje będą pracować na polskim brzegu Odry: Myślę, że przyjdzie czas, że będziemy musieli pracować w Polsce i to zmusi nas do nauki języka. Jeżeli pensja będzie w porządku, a na polską stronę jest przecież niedaleko, to dlaczego nie !

Mieszkańcy Słubic chadzają do Frakfurtu głównie po zakupy. Ceny w restauracjach są tam dla nich za wysokie: "Tylko chodzimy na zakupy.", "Poprostu lepsza jakość.", " Wolimy chodzić tam na dyskoteki, bo są inni ludzie, poprostu jest do przodu o 50 lat, całkiem inaczej się dogaduje z ludźmi ."- opowiadają. Słubiczanie obserwują, że odwiedzający ich frankfurtczycy po 1 maja lepiej się u nich czują: "Czują się bardziej bezpiecznie chyba i bardziej otwarcie przyjeżdżają, i jest ich więcej." " No ja uważam, że w tej chwili jest normalnie."

Lecz sytuacja na polsko-niemieckim pograniczu odbiega jeszcze od normalności znanej Niemcom z obszarów na styku ich kraju z państwami sąsiedzkimi w Unii. Niemcy, którzy we Frakfurcie są tylko przejazdem i zadarzyło im się, że zapomnieli zabrać ze sobą dowód osobisty, nie mają jeszcze szansy pójść na spacer lub na zakupy przez most do Słubic. Turyści z Bawarii na przykład byli przekonani, że po rozszerzeniu Unii wolno poruszać się na polsko-niemieckiej granicy bez dowodu osobistego, że wystarczy mieć prawo jazdy: Jak już jesteśmy razem, to po co dokumenty? - żalili się WOP-istom. To z całą pewnością należy rozumieć jako wyraz pragnienia normalności na polsko-niemieckim pograniczu.