1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Jak informować o sytuacji na Ukrainie

Andrzej Pawlak18 kwietnia 2014

W Niemczech rozgorzała dyskusja o obiektywizmie informacji i komentarzy o sytuacji na Ukrainie.

https://p.dw.com/p/1BklC
Zdjęcie: Reuters

Powierzchowne, stronnicze, przerysowane i nieobiektywne. W Niemczech nasila się krytyka medialnych doniesień o sytuacji na Ukrainie. Eksperci są zdania, że jest ona dużo bardziej skomplikowana i wieloaspektowa, niż utrzymywano do tej pory.

Prosty podział na dobrych i złych

Na początku kryzysu na Ukrainie minionej jesieni, w niemieckich mediach dominował jego uproszczony obraz. Na kijowskim Majdanie starli się pokojowi, proeuropejscy zwolennicy nowej, demokratycznej Ukrainy z prorosyjskimi awanturnikami i obrońcami skorumpowanego reżimu prezydenta Janukowycza. Podział na "dobrych" i "złych" był wyraźny i nie budził większych wątpliwości. Wiadomo było, kto ma rację i kogo należy popierać.

- Relacje i oceny utrzymane tylko w dwóch kolorach: białym i czarnym, były typowe dla obu stron konfliktu - twierdzi Hanno Gundert, przewodniczący berlińskiej Sieci Informacyjnej z Europy Wschodniej n-ost. W ten sposób nie można jednak rzetelnie informować o żadnym konflikcie. Rzeczywisty podział ról i interesów na Ukrainie wymykał się ocenom zarówno przebywających w Kijowie dziennikarzy, jak i komentujących ich relacje ekspertów, zauważa Gundert.

Hanno Gundert Geschäftsführer von n-ost
Hanno GundertZdjęcie: Stefan Günther/n-ost

W zachodnich mediach przyjęto wygodny schemat przeniesiony żywcem z czasów zimnej wojny, wtóruje mu politolog z Uniwersytetu Ruprechta-Karola w Heidelbergu Simon Weiß. - Kryzys na Ukrainie postrzegano jako bunt społeczeństwa obywatelskiego przeciwko złej władzy. Tu był Zachód, a tam Wschód, czyli ciemnogród, czyli Rosja. Siły postępu i demokracji kontra wstecznictwo i korupcja - mówi Weiß. Ten schemat dał o sobie także znać w oficjalnych oświadczeniach polityków niemieckich w pierwszej fazie konfliktu, podkreśla Weiß.

Porträt Simon Weiß
Simon WeißZdjęcie: W. Kissel

Podobnie widzą to autorzy magazynu "Zapp" emitowanego w programie publicznej, północnoniemieckiej stacji radiowo-telewizyjnej Norddeutscher Rundfunk (NDR). Po przeanalizowaniu przez nich dwóch najważniejszych wydań dziennika telewizyjnego "Tagesschau" i "Tagesthemen" pierwszego programu niemieckiej telewizji publicznej ARD od listopada ubiegłego roku do lutego roku bieżącego, doszli do wniosku, że prawie 80 procent rozmówców niemieckich reporterów stanowili przeciwnicy prezydenta Janukowycza. Ich ulubionym partnerem był znany bokser, były wielokrotny mistrz świata w wadze ciężkiej Witalij Kliczko, wystylizowany przez niemiecką telewizję na głównego bohatera ruchu protestacyjnego na Majdanie. Tymczasem jego rzeczywista rola była znacznie mniejsza.

Zmiana perspektywy

Vitali Klitschko Kiev
Jeśli wierzyć niemieckiej TV, przywódcą ruchu protestu na Majdanie był bokser Witalij KłyczkoZdjęcie: picture-alliance/dpa

W miarę rozwoju kryzysu ukraińskiego do głosu doszły nowe wątki i nowe problemy. Po obaleniu rządu Janukowycza pod koniec lutego, w niemieckich relacjach pojawiły się pierwsze głosy krytyczne o programie Ogólnoukraińskiego Zjednoczenia "Swoboda", którego idolem jest przywódca UPA Stepan Bandera. Zaczęto mówić o groźbie prawicowego populizmu na Ukrainie i ostrych podziałach politycznych w ruchu protestujących na Majdanie.

Politolog Simon Weiß zwraca uwagę na nagłą zmianę tonu w doniesieniach niemieckich mediów i mnożenie się pytań o przyszłość Ukrainy, gdyby miała ona znaleźć się pod wpływem sił skrajnej prawicy. Szef n-ost Hanno Gundert też odnotował tę zmianę i uznał ją za ciekawy przykład odejścia od dotychczasowej linii sprawozdawczości przy zachowaniu jej dawnych błędów. - Prawicy poświęcono znaczniej więcej uwagi niż na to zasługuje i wyolbrzymiono jej wpływy i znaczenie. W ten sposób zdyskredytowano dotychczasowe zasługi i osiągnięcia protestujących na Majdanie, twierdzi Gundert.

Na pogłębioną analizę tego zjawiska zabrakło czasu, gdyż na scenie pojawił się nowy aktor mający, jak się rychło okazało, odegrać główną rolę w kryzysie na Ukrainie, po przekształceniu się go w kryzys krymski. Mowa oczywiście o prezydencie Rosji Władimirze Putinie. Tym razem niemieckie media popełniły podwójny grzech: personalizacji i uleganiu nadmiernej emocjonalności.

Ukraine Krise Putin TV Auftritt 17.04.2014
Władimir Putin w rosyjskiej TV (17.04.2014)Zdjęcie: Reuters/Alexei Nikolskyi/RIA Novosti

Za przykład może posłużyć tytuł na okładce tygodnika "Der Spiegel" z 10 marca tego roku: "Der Brandstifter - Wer stoppt Putin?", czyli "Podpalacz - Kto powstrzyma Putina?". Prezydent Rosji stał się symbolem konfliktu i jego główną siłą sprawczą. Nowy podział ról wygląda następująco: Putin przeciwko Europie i Ameryce, Wschód przeciwko Zachodowi. Retoryka zimnej wojny odżyła i narzuciła ton informacji i komentarzy w RFN.

- Uderzającym zjawiskiem jest to, że obecny ton medialnej debaty nadają krytycy i obrońcy polityki prezydenta Putina, którzy wzajemnie zarzucają sobie chęć jej zdominowania - zauważa Hanno Gundert. Ci pierwsi widzą w nim wcielenie wszelkiego zła, drudzy zaś apelują usilnie o zrozumienie rosyjskiego punktu widzenia i uwzględnienie rosyjskich osobliwości. Ciekawe, że w ten sposób media, nie tylko zresztą niemieckie, i nie tylko media, bo także zachodni politycy, przejmują argumenty rosyjskiej propagandy, czego dowodem jest zapewnienie przez NATO, że "nie zamierza się dalej rozszerzać na wschód", podkreśla Gundert. Jego zdaniem ta dyskusja "toczy się ponad głowami Ukraińców", a sama Ukraina i jej problemy zaczynają schodzić na dalszy plan.

Vera Kern / Andrzej Pawlak

red. odp.: Elżbieta Stasik