1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sankcje? Tak, ale żeby tylko nie bolały!

Malgorzata Matzke22 lipca 2014

Prasa pisze o bezsilności ONZ wobec konfliktów zbrojnych na świecie. Komentuje także nieoczekiwane słowa ze strony Federalnego Banku Emisyjnego.

https://p.dw.com/p/1CgKd
Ostukraine Krise 03.06.2014
Zdjęcie: AFP/Getty Images

"Rzadko kiedy było tyle wojen, co w tym roku: na Ukrainie, między Izraelem i Palestyńczykami, w Syrii, w Iraku, w Afganistanie i wielu krajach afrykańskich" - wylicza "General-Anzeiger". "ONZ, jak na to wygląda, przypatruje się bezczynnie przelewowi krwi. Bezsilność tej organizacji, która po II wojnie światowej obrała sobie za cel zaprowadzanie pokoju, uwidacznia się najlepiej w dwóch konfliktach, które co rusz wywołują przerażenie: na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie".

"Sankcje? Tak, ale żeby tylko nie bolały!" - ironizuje "Pforzheimer Zeitung". "W ten sposób UE zachowuje się jak dotąd wobec Rosji i konfliktu ukraińskiego. Po przypuszczalnym zestrzeleniu malezyjskiego samolotu pasażerskiego tak dłużej być nie może. Prawdopodobnie na dzisiejszym powiedzeniu ministrów spraw zagranicznych państw UE emocje sięgną zenitu, bo nagle Europa znalazła się w centrum konfliktu. Szczególnie Holendrzy, którzy po katastrofie rejsu MH17 opłakują 193 ofiary śmiertelne, odczuwają na własnym ciele, co to znaczy być zdanym na pastwę samowoli prorosyjskich separatystów".

"Frankfurter Rundschau" podkreśla: "Wiele wskazuje na to, że to Rosja i jej prezydent Putin ponoszą największą odpowiedzialność za zestrzelenie Boeinga 777. Jest to potworna zbrodnia. I właśnie z tego względu ważne jest, żeby nie tylko wskazać winnego i potępiać go. Historia wojny domowej we wschodniej Ukrainie zaczęła się długo przed tym, jak Putin anektował Krym i dostarczył ciężkiej broni separatystom i najemnikom na Ukrainie. W zależności od tego, kiedy doszło do eskalacji konfliktu, na liście odpowiedzialnych znalazłyby się nazwiska rosyjskich, ukraińskich oraz tych zachodniech polityków, którzy przekazali Ukrainie pieniądze, broń i techniczne know-how, wiedząc, że także strona ukraińska przyczynia się do eskalacji".

Bundesbank domaga się wyższych płac w Niemczech

"Niezwykłe słowa dochodzą w tych dniach ze strony Bundesbanku" - pisze "Handelsblatt". "Główny ekonomista tego banku Jens Ulbrich na spotkaniu wzywa związki zawodowe, by walczyły o wyższe płace w negocjacjach ws. układów zbiorowych. Do tej pory Bundesbank znany był tylko jako głos nawołujący do powściągliwości w żądaniach. Teraz nastąpiła niezwykła sytuacja: inflacja uparcie trzyma się poniżej wartości docelowej, ponieważ po Niemczech także reszta Europy opowiada się za powściągliwością w żądaniach płacowych. Żeby stopa inflacji mogła średniofalowo znów zbliżyć się do wartości referencyjnej, przynajmniej w kwitnących gospodarczo Niemczech płace powinny wzrosnąć co najmniej o tę wartość i postęp wydajności - czyli znacznie bardziej niż do tej pory. Bundesbank nie żąda niczego więcej".

"Muenchner Merkur" pisze: "Czy się przesłyszeliśmy? Bundesbank, na przekór pracodawcom, domaga się wyższych płac! I to akurat strażnicy stabilności pieniądza, o których prześmiewcy zawsze mówili, że obracają każdy kamyk, by doszukać się inflacji! To jest trochę tak, jakby papież namawiał do wielożeństwa. Ale faktycznie stróże stabilności waluty mają poważny problem: boją się stagnacji cenowej i strajku konsumentów, którzy odkładają zakupy na później, licząc na korzystniejsze ceny. Czy w takim razie trzeba będzie wykreślić z Dudena najbardziej niemieckie ze wszystkich niemieckich słów: 'Lohnzurueckhaltung" czyli 'powściągliwość w żądaniach płacowych'. Absolutnie nie, bo taka właśnie postawa przyczyniła się do tak dobrej kondycji niemieckiej gospodarki. Ale teraz nadszedł właściwy czas, żeby pracowici ludzie zaczęli partycypować w tym rozkwicie ".

opr. Małgorzata Matzke