1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Poważny problem Niemiec. Będzie coraz gorzej

Małgorzata Matzke28 sierpnia 2014

Niemcy wciąż odczuwają brak opiekunek dla osób starszych. Nie mogą liczyć na siłę roboczą z innych krajów UE, bo tam problemy są podobne. Ten deficyt zacznie wkrótce odczuwać cała gospodarka.

https://p.dw.com/p/1D1Mj
Ausländische Pflegekräfte in Deutschland
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Mai Nguyen Thi Quynh mierzy swojej podopiecznej cukier, zakłada jej ortopedyczne pończochy, podaje leki. Od 11 miesięcy 24-letnia Wietnamka mieszka w Stuttgarcie i przyucza się do zawodu opiekunki osób starszych. Równocześnie uczy się języka niemieckiego, bo to, czego nauczyła się w Wietnamie, to stanowczo za mało.

- Początkowy okres w Niemczech był dla mnie trudny, bo wszystko było takie nowe - przyznaje drobna młoda kobieta. Miała problem z językiem, nie rozumiała, co ludzie do niej mówili, nie miała odwagi sama mówić. - Czułam się bardzo samotna i tęskniłam za domem.

Mai Nguyen Thi Quynh należy do grupy stu Wietnamek, które przyjechały do RFN jesienią 2013 roku w ramach projektu pilotażowego, kierowanego przez Niemieckie Towarzystwo Współpracy Międzynarodowej (GIZ) i Federalną Agencję Pracy. Wietnamskie społeczeństwo jest młode, 60 proc. Wietnamczyków urodziło się po 1975 roku. Ludzie mało zarabiają, i kto wyuczył się zawodu pielęgniarskiego, ma niewielkie szanse na znalezienie pracy. Na niemiecką ofertę zatrudnienia zgłosiło się ponad tysiąc kandydatek i kandydatów.

Vietnamesische Altenpflegerinnen für Deutschland 31.01.2014 München
Sto osób z Wietnamu już podjęło pracę w niemieckich domach opiekiZdjęcie: imago/epd

Wybrano sposób nich osoby, które miały już wykształcenie w jednym z zawodów służby zdrowia. Wstępny kurs językowy w Instytucie Goethego w Hanoi z dodatkowym treningiem interkulturowym dał im niewielkie podstawy do startu w Niemczech. Przygotowanie trwało pół roku i można było poznać tylko podstawy języka.

Nauczyć trzeba się więcej niż tylko języka

Ale to nie wszystko, bilansuje te pierwsze kroki Reinhild Renee Ernst kierująca projektem.

- Nikt z tej grupy nie był wcześniej w Niemczech, niektórzy nigdy nie byli poza granicami Wietnamu. Wielką przeszkodą do pokonania było dla nich rozpoczęcie kształcenia w Niemczech z umiejętnościami językowymi na poziomie A2.

-Nawet jeżeli kobiety te miały już wiedzę w zakresie opieki medycznej i pielęgniarskiej - podkreśla Ernst.

Vietnamesische Krankenpflegerinnen für Deutschland 19.07.2013 Hanoi
Kurs językowy w Hanoi był tylko początkiemZdjęcie: picture-alliance/dpa

- Dla nich była to nowa droga i proces intensywnej nauki. Następny tego rodzaju kurs w Hanoi z udziałem kolejnej setki chętnych do pracy w Niemczech przewiduje kurs językowy wydłużony do jednego roku i ma się zakończyć certyfikatem B2, zaświadczającym, że osoby te mogą się spontanicznie i płynnie porozumiewać po niemiecku.

Mają się dobrze czuć

Wszystkim będzie wtedy lżej: także pracodawcom, którzy do tej pory musieli pracownicom dawać dwa wolne popołudnia w tygodniu, by mogły brać udział w kursach językowych. Jochen Mager z Domu Seniora Pfostenwaeldle w Stuttgarcie jest jednak zadowolony ze wsparcia, jakie otrzymał w wyniku tego projektu. - Robimy wszystko, żeby osoby te czuły się u nas dobrze - podkreśla.

Wietnamki przygotowują się obecnie, co prawda, jeszcze do egzaminów, ale rok szybko zleci. - Teraz już widzimy, że będą dobrymi pracowniczkami i chcielibyśmy za wszelką cenę zatrzymać je - mówi.

Młode Wietnamki z liczącej sto osób grupy najpierw zostały rozdzielone na małe grupki i przydzielone do różnych placówek opieki. Osiem z nich trafiło do Domu Seniora Pfostenwaeldle. Ale wziąwszy pod uwagę potrzeby tego ośrodka była to kropla w morzu potrzeb. Jednak po dobrych doświadczeniach Jochen Mager chce na własną rękę zacząć rekrutację personelu w Wietnamie.

Vietnamesische Krankenpflegerinnen für Deutschland 19.07.2013 Hanoi
Z Wietnamu przyjechały nie tylko młode kobietyZdjęcie: picture-alliance/dpa

Jego plany idą tak daleko, że w przygotowaniu jest jego własna klasa w Hanoi. - Myślę, że jest to dobra droga. Najważniejsze jest to, że będziemy mieć młody narybek z Wietnamu. Jednak niezależnie od tego, że wszystko układa się tam pomyślnie, jest on świadom, że przy pomocy Wietnamek, Chinek czy Hiszpanek nie da się rozwiązać wszystkich problemów.

Uciekają z zawodu

Zawód opiekunów osób starszych nie cieszy się w Niemczech aż tak dużym wzięciem, by zaspokoić potrzeby starzejącego się społeczeństwa. Nie ma właściwie placówki opiekuńczej, która nie miałaby wakatów. Eksperci obliczają, że ze względu na przemiany demograficzne liczba osób potrzebujących pomocy z obecnych 2,3 mln wzrośnie do roku 2030 do 3,4 miliona. Jeżeli teraz nie nastąpią jakieś zasadnicze zmiany za 10 lat będzie brakowało 150 tys. wykwalifikowanych pielęgniarek. W roku 2030 deficyt ten może wzrosnąć nawet do pół miliona brakujących rąk do pracy w tym zawodzie.

Anna Koniecko-Sippel z bawarskiego Czerwonego Krzyża ze sceptycyzmem patrzy w przyszłość. Od lat odbywa się już rekrutacja pracowników z zagranicy, ale nijak nie łagodzi to potrzeb. - Mamy opiekunki z Polski, z Chorwacji, z Wietnamu, z Bośni i wciąż jest ich mało.

Także ofensywa szkoleniowa nie przyniosła poprawy. - Kształciliśmy własne klasy na potrzeby naszej organizacji, ale nie możemy robić jeszcze więcej, bo brak chętnych. Często jest tak, że kiedy ludzie ci są już po szkoleniu, chcą się kształcić dalej, studiować i nie chcą pozostać przy opiece dla seniorów. Wtedy musimy wszystko zaczynać od nowa.

Wynika to przede wszystkim z tego, że zawód opiekuna dla seniorów jest mało atrakcyjny. Zarobki są niskie, praca nie daje prestiżu społecznego. Za to praca jest ciężka i męcząca.

Pięta achillesowa nowoczesnego społeczeństwa

Generalnie branża opiekuńcza jest piętą achillesową całej gospodarki i społeczeństwa dobrobytu - jeżeli z powodu braku opiekunów nie będziemy w stanie otoczyć opieką ludzi starszych, będzie to rzutowało na inne branże gospodarki. Tam też zacznie brakować fachowców.

- A co będzie, kiedy ludzie zaczną domagać się 32-godzinnego tygodnia pracy, bo resztę czasu będą musieli poświęcić na pielęgnowanie niedołężnych rodziców?- rozważa Dennis Ostwald z Instytutu Badań Ekonomicznych (WifOR).

Czyli dyskusja na temat deficytu siły roboczej na rynku usług opiekuńczych będzie toczyć się podobnie, jak niegdyś na temat opieki przedszkolnej, tyle że będzie miała dużo większy wymiar. Sto czy nawet dwieście młodych dziewczyn z Wietnamu, w przekonaniu Ostwalda nie załatwia sprawy. Według niego Niemcy potrzebują rokrocznie, co najmniej dwóch tysięcy osób z państw trzecich do pracy w tej branży. Na początek.

Sabine Kinkartz / Małgorzata Matzke