1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Walka UE z terroryzmem

8 sierpnia 2011

Państwa UE zacieśniły współpracę w dziedzinie polityki bezpieczeństwa. Efekt jest taki, że dokładniej obserwuje się wszystkich obywateli.

https://p.dw.com/p/12BqE
Kamery w miejscach publicznych sugerują bezpieczeństwoZdjęcie: DW / fotolia

O konieczności europejskiej współpracy w walce z terroryzmem mówili wszyscy po zamachach 11 września, lecz było to raczej życzeniem. Dopiero kiedy w marcu 2004 roku w podmiejskich pociągach w Madrycie zginęło w zamachu prawie 200 osób, UE powołała specjalnego koordynatora ds. zwalczania terroryzmu, Holendra Gijsa de Vriesa. Powierzone mu zadanie sam określał jako "bardzo ważną wymianę informacji" za pośrednictwem Europolu. „Nasi prokuratorzy mogą prowadzić wymianę za pośrednictwem Eurojustu. Wydano dyrektywy w sprawie finansowania walki z terroryzmem. Wszystkie te zabiegi wymagają międzynarodowej współpracy" - zaznaczał Gijs de Vries.

Śmierć Bin Ladena niewiele zmieniła

Körperscanner
Scannery ciała nie zostały dobrze przyjęte na lotniskach

Ta współpraca, wzmożone kontrole i obserwacje nie pozwoliły jednak zapobiec kolejnemu zamachowi, który miał miejsce w londyńskim metrze w lipcu 2005 roku, i który przypłaciło życiem ponad 50 osób. Lecz od tego czasu sytuacja w Europie jakby się uspokoiła, a policja i wywiady są przekonane, że udało się im zapobiec dalszym zamachom.

Następca Gijsa de Vries, Belg Gilles de Kerchove ostrzega jednak przed złudnym poczuciem bezpieczeństwa, nawet jeżeli wyeliminowano szefa Al-Kaidy Osamę Bin Ladena.

"Z biegiem lat główny trzon Al-Kaidy i tak utracił wpływy. Teraz uległ jeszcze dalszemu osłabieniu. Ale nawet, gdy Bin Laden nie stał już na czele tej organizacji, pozostał jej symbolem. A symbol taki nie znika z dnia na dzień."

Totalna kontrola obywateli?

EU-Koordinator für Terrorismusbekämpfung Gilles de Kerchove
Koordynator walki z terroryzmem Gilles de KerchoveZdjęcie: picture-alliance / dpa

Od samego początku krytycznie postrzegano europejskie posunięcia w walce z terroryzmem. Nie podobały się ani monitoring w miejscach publicznych, ani zaostrzone kontrole na lotniskach, a już najmniej nadzór i zapis danych bankowych i telekomunikacyjnych. Obywatele są zdania, że ingerencja w prywatność posuwa się zbyt daleko i zbytnio ogranicza swobody indywidualne.

Jan-Philipp Albrecht zasiada w Europarlamencie z ramienia Zielonych. Domaga się on generalnego zrewidowania przedsięwzięć w walce z terroryzmem pod względem ich efektywności. Niewykluczone, że niektóre z nich wprowadzono zbyt pochopnie, i możliwe byłoby ich wycofanie - twierdzi - podając za przykład retencję danych  telekomunikacyjnych.

Więcej danych i lepsza ochrona

Argumentacja w tej dyskusji zasadza się głównie na pytaniu, czy ważniejsze jest bezpieczeństwo, czy ochrona danych. Lecz zdaniem De Kerchove jedno nie wyklucza drugiego. "Ze względu na zmieniony stan zagrożenia trzeba gromadzić więcej danych" - twierdzi. Problem w tym, że podejrzane osoby coraz częściej nie są znane ani policji, ani wywiadowi. Z tego względu pod lupę trzeba brać i podejrzane podróże, i podejrzane zachowania, przelewy bankowe i rozmowy telefoniczne.

"Jednocześnie należy dbać o lepszą ochronę danych. Czyli trzeba intensywniej działać na obu płaszczyznach"- zaznacza belgijski polityk.

De Kerchove jest oficjalnie koordynatorem. To znaczy, że w dalszym ciągu priorytetem pozostaje narodowa polityka bezpieczeństwa, a jego zadaniem jest tylko koordynacja. Traktat Lizboński przewiduje, że z czasem więcej kompetencji będzie przechodzić w jego ręce, lecz także w przyszłości jego głównym zadaniem będzie koordynacja. "Gdy przydzielano mi tę funkcję nie było mowy o tym, że ma przejściowy charakter". De Kerchove nie musi się więc obawiać, że kiedyś zostanie bez pracy.

Christoph Hasselbach, Bruksela / Małgorzata Matzke

red.odp. Iwona D. Metzner