1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Strzały w Dossenheim. Trzech zabitych i wiele pytań

Iwona D. Metzner21 sierpnia 2013

Najpierw doszło do ostrego spięcia, potem padły strzały. Mieszkaniec Dossenheim koło Heidelbergu zastrzelił 2 osoby, po czym sam się zabił. Głos w tej sprawie zabrał teraz szef MSW Badenii-Wirtembergii Reinhold Gall.

https://p.dw.com/p/19U9f
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

- Znów jesteśmy konfrontowani ze strasznym czynem, w którym uczestniczy strzelec sportowy - oświadczył w Sindelfingen minister spraw wewnętrznych Badenii-Wirtembergii Reinhold Gall (SPD). Szef MSW wznowił żądanie zakazu posiadania broni palnej dużego kalibru. Strzelcy sportowi nie potrzebują broni o cechach użytkowych, żeby uprawiać sport. Poza tym instruktorzy strzelectwa sportowego powinni znać swoich podopiecznych - uważa Gall. Ministrowi trudno uwierzyć, że „ten człowiek już wcześniej nie podpadł”.

Zaczęło się od niewinnego spotkania

Prawie 70-letni sprawca masakry posiadał legalnie siedem sztuk broni. Nadal niejasne, dlaczego zastrzelił dwie osoby i sam się zabił.

Wiadomo jedynie, że na zebraniu właścicieli mieszkań na I piętrze gospody związku sportowego "TSG Germania 1889 Dossenheim" doszło do ostrego spięcia. - Późniejszego zabójcę wyproszono z sali – powiedział rzecznik policji.

Krótko potem mężczyzna wrócił z rewolwerem w ręku i otworzył ogień. Dwie osoby zostały zabite, pięć dalszych odniosło obrażenia. Trochę poprawił się stan ciężko rannej kobiety, którą trzeba było przetransportować helikopterem do kliniki specjalistycznej.

Pozostali ranni zostali odwiezieni do pobliskich szpitali.

Pierwsza pomoc kolegów

Po usłyszeniu strzałów przestraszeni członkowie TSG wpadli do sali i podobno natychmiast zaczęli udzielać rannym pierwszej pomocy.

Schüsse in Verinsstätte in Dossenheim
Siedziba Związku Strzeleckiego. Tu jeden z członków zabił i zranił kilka osóbZdjęcie: picture-alliance/dpa

Zanim doszło do tragedii, w siedzibie Związku Strzeleckiego przebywało ok. 50 osób; w tym dziesięcioro dzieci. Straumatyzowanymi świadkami masakry zajęli się księża i psycholodzy.

Sprawca strzelił do siebie w hallu gospody

Prezes Związku Strzeleckiego Ortlipp powiedział, że po oddaniu strzałów sprawca popędził w dół klatki schodowej. – Tam spotkał kelnera, którego zapewnił, że mu nic nie zrobi, po czym w hallu odebrał sobie życie - poinformował Ortlip.

Z dalszymi szczegółami media zostaną zapoznane na zapowiadanej konferencji prasowej. Wbrew niektórym doniesieniom policja nie chce jeszcze mówić o czynie w amoku.

SWR / Iwona D. Metzner

red. odp.: Elżbieta Stasik