1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

290208 SES Senioren Entwicklung

Ola Sosnytska11 marca 2008

Działająca od ćwierćwiecza niemiecka organizacja "Serwis Ekspertów Seniorów" (SES) udowadnia, że w dzisiejszemu światu potrzebni są zaangażowani emeryci.

https://p.dw.com/p/DMoQ
Niemiecka emerytka z afrykańską kobietą
Wolontariusze SES pomagają także w UgandzieZdjęcie: dpa - Report

Co piąty Niemiec przekroczył już sześćdziesiątkę. Emerytów i rencistów, w społeczeństwie hołdującym kultowi młodości, często postrzega się jako balast, z którym nie bardzo wiadomo, co robić. Tymczasem okazuje się, że roboty jest mnóstwo, a zawodowe umiejętności i doświadczenie seniorów są na wagę złota. Przynajmniej tam, gdzie się je wciąż ceni, czyli - za granicą. Głównie w krajach Trzeciego Świata. Seniorzy zrzeszeni w organizacji SES, uczestniczyli w ponad 18500 akcjach w 156 krajach świata.

Raz jest to fabryka makaronu w Etiopii, innym razem sierociniec dla dzieci zarażonych wirusem AIDS w Ugandzie, lub zakład metalurgiczny w Boliwii. Wszędzie tam pracowali eksperci z "SES", i wszędzie pozostawili po sobie nie tylko dobre wspomnienie, ale, co dużo ważniejsze, dobrze wyszkolony, młody narybek.


Pilni Rumuni

Ursula Schwede ma 66 lat i pracowała jako instruktorka sztuki fryzjerskiej. Przed trzema laty zdecydowała się wstąpić do "Serwisu Ekspertów Seniorów":

- Czułam się wciąż w formie i pomyślałam sobie, że może moja wiedza i doświadczenie zawodowe może jeszcze się komuś przydać. Chciałam też wyrwać się z monotonnej egzystencji emerytki i przeżyć coś nowego - mówi.

Starsza kobieta przy maszynie do szycia
Kurs szycia prowadzony przez wolontariuszy SES w BułgariiZdjęcie: Friedrich Müller

W ciągu trzech ostatnich lat Pani Schwede była już na sześciu misjach za granicą: w Rumunii, Mołdawii i Kazachstanie. Jako fryzjerka jest wyjątkiem wśród blisko siedmiu i pół tysiąca członków organizacji "SES". Ma w niej tylko trzy koleżanki, wykonujące ten sam zawód. W Rumunii prowadziła zajęcia w szkole fryzjerskiej w miejscowości Botoşani. Sama praca i metody nauki zawodu są tam - jak mówi - podobne do tych, które zna z Niemiec, ale za to jej uczennice i uczniowie zupełnie inni.

- Rumuńscy uczniowie są głodni wiedzy, uprzejmi, chętni do pomocy i bardzo pilni. Tego w Niemczech można dziś ze świecą szukać. Tymczasem moi rumuńscy uczniowie dosłownie chłonęli przekazywane im informacje i to jest właśnie, to, co mnie wciąż fascynuje i zachwyca w tej pracy - twierdzi dziarska emerytka.


Radość z bycia potrzebnym

Członkowie SES pracują społecznie. Zapłatą za pracę jest możność poznania nowych ludzi i innych krajów "od kuchni". Ursula Schwede jest pełna entuzjazmu.

- Stale powtarzam: tak długo, jak długo mi na to zdrowie pozwoli, bo jest to zadanie bliskie powołaniu. Coś, co zachwyca i daje najgłębszą satysfakcję.

W tym roku pani Schwede czekają jeszcze dwie misje. W marcu jedzie do Mołdawii, a na jesieni - już po raz czwarty - do Rumunii.