1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Raport nt. edukacji Sinti i Romów. "Dyskryminacja"

Andrea Grunau
8 kwietnia 2021

Równe szanse edukacyjne dla Sinti i Romów w Niemczech? Najnowsze badanie pokazuje postępy, ale także dyskryminację.

https://p.dw.com/p/3rizF
Deutschland Symbolbild Bildung Sinti und Roma
Zdjęcie: Uwe Anspach/dpa/picture alliance

"Jesteś nikim, nic nie umiesz, jesteś najgorszy"; przez wieki wbijano to do głowy Sinti i Romom, czasem otwarcie, czasem subtelnie – mówi DW Sebastijan Kurtisi. Jako jeden z ankieterów w ramach pracy badawczej przeprowadzał wywiady wśród Sinti i Romów mieszkających w Niemczech, zarówno rodzimych, jak i imigrantów. Oparty na tej pracy raport powstał na zlecenie stowarzyszenia RomnoKher. RomnoKher to stowarzyszenie Sinti i Romów, które ma na celu zachowanie ich kultury i tożsamości. Badania wspiera Fundacja "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość" (EVZ).

Naukowej ocenie poddano 614 wywiadów. Jak wszyscy ankieterzy, Kurtisi sam jest członkiem największej europejskiej mniejszości etnicznej.  W Unii Europejskiej, liczbę osób posługujących się językiem romskim (romanes) szacuje się na 6,3 mln. Państwa członkowskie UE zobowiązane są do wspierania edukacji Sinti i Romów. Zdecydowana większość uczestników badania uważa, że jest to konieczne, przy czym ponad 80 proc. uważa edukację za bardzo ważną.

"Dlaczego uważają, że ja taki jestem?"

Sebastijan Kurtisi jest Romem, urodził się w Macedonii, dorastał w Serbii, ukończył szkołę techniczną, w wieku 17 lat uciekł z rodzicami do Niemiec, teraz ma niemiecki paszport. W Akwizgranie (Aachen) pracował nad rozwojem instalacji odsiarczania, obecnie doradza osobom z problemami społecznymi jako trener społeczny. W pewnym momencie – mówi – zauważasz, jak wiele jest uprzedzeń wobec Sinti i Romówi. – Czy jakiś naród może składać się tylko ze złodziei, muzyków, wróżbitów i żebraków? Dlaczego uważają, że taki jestem? – pyta retorycznie.

Autorzy badania zwracają uwagę na rasizm, antycyganizm i dyskryminację: 40 procent respondentów zgłosiło dyskryminację swoich dzieci, także w klasie – ze strony nauczycieli i kolegów. Dwie trzecie wszystkich respondentów czuje się dyskryminowanych z powodu przynależności do mniejszości, także w systemie edukacji. Jednak tam, gdzie nauczyciele stawiali wysokie wymagania wobec dzieci mniejszości, osiągały one średnio wyższe kwalifikacje edukacyjne.

Sebastijan Kurtisi
Sebastijan Kurtisi: Czy jakiś naród może składać się tylko ze złodziei, muzyków, wróżbitów i żebraków? Zdjęcie: Christian Kaufmann

Potwierdza to także inna ankieterka, niemiecka Sintisa Manja Schuecker-Weiss. Opowiada DW o matce ucznia, która po przedstawieniu się niemieckim nazwiskiem w rozmowie telefonicznej została potraktowana całkiem normalnie. Gdy jednak wraz z mężem pojawili się w szkole, "ciemne włosy, śniada skóra, spódnica", zaczęto zadawać im dziwne pytania. Nagle okazało się, że ich syn będzie musiał brać udział w zajęciach wyrównawczych, mimo że uczył się na dobre trójki.

– Często tego doświadczam – mówi pracownica socjalna Manja Schuecker-Weiss. Wielu Sinti i Romów skarży się na gorsze rekomendacje edukacyjne pomimo dobrych ocen. W Niemczech nauczyciele doradzają bowiem, jaką szkołę średnią ma wybrać dziecko po ukończeniu podstawówki. Wybór między szkołą zasadniczą (Hauptschule) a gimnazjum przesądza z zasady o dalszym statusie społecznym ucznia. 

Manja Schuecker-Wiess opowiada o doświadczeniach jej własnej córki, która uczęszcza do gimnazjum. "Tak się cieszę, że jestem blondynką i mam niebieskie oczy" – powiedziała pewnego dnia dodając, że jest szczęśliwa, że nie musi się przed nikim tłumaczyć. Inny przykład: gdy niedawno policja w Singen zabrała w kajdankach 11-letnie dziecko Sinti, nie informując o tym rodziców, wielu członków społeczności było tym oburzonych – mówi pracownica socjalna.

Manja Schuecker-Weiss
Manja Schuecker-Weiss: moja córka jest szczęśliwa, że jest blondynką i ma niebieskie oczyZdjęcie: Lee Fuhler

"Szokująca różnica"

Ogólnie rzecz biorąc, badanie RomnoKher pokazuje duże postępy w edukacji Sinti i Romów w porównaniu z poprzednimi badaniami oraz w porównaniu międzypokoleniowym – mówi DW Karin Cudak, naukowiec z Uniwersytetu Europejskiego we Flensburgu i jedna z autorek badania.

Wszystkie dzieci rodzin Sinti i Romów z Niemiec uczęszczają obecnie do szkoły podstawowej. Jednak badanie to pokazuje również, że "duża ich część nadal opuszcza system edukacji z pustymi rękami". Co trzecia osoba nie kończy szkoły, a w konsekwencji nie ma żadnych kwalifikacji zawodowych. W rezultacie wiele z nich znajduje jedynie nisko płatną pracę. Wśród najmłodszych respondentów naukę przerywa o połowę mniej osób, ale i tak znacznie więcej niż w całej populacji. Tylko 5 procent wszystkich dorosłych w Niemczech nie ma ukończonej szkoły.

Mimo postępu, jaki się dokonał, zwłaszcza wśród młodszych respondentów, istnieje "zaskakująca różnica w stosunku do średniej krajowej populacji". Na przykład, mniej dzieci Sinti i Romów uczęszcza do przedszkoli i znacznie mniej z nich zdobywa wykształcenie wyższe.

I nawet jeśli 15 procent badanych w wieku poniżej 30 lat uzyska maturę (odsetek w całej populacji w Niemczech to 40 procent), tylko cztery procent kończy studia wyższe. Jednym z powodów może być to, że rodziny często nie są w stanie wystarczająco wspierać dzieci i nie mogą znaleźć dostępu do ofert pomocy.

Pomnik w Berlinie ku czci Sinti i Romów zamordowanych przez niemieckich nazistów
Pomnik w Berlinie ku czci Sinti i Romów zamordowanych przez niemieckich nazistówZdjęcie: picture alliance/Ulrich Baumgarten

Długotrwałe skutki prześladowań

Współzałożyciel RomnoKher, Daniel Strauss, już w 2011 roku opublikował pierwszy raport na temat edukacji Sinti i Romów. Jego ojciec, jeden z nielicznych ocalałych z Auschwitz, został analfabetą z powodu zakazu uczęszczania do szkoły dla romskich dzieci, wydanego przez niemieckich nazistów. – Zadbał o to, aby jego dzieci chodziły do szkoły, pomimo że sam został wykluczony – opowiada Daniel Strauss.

Po wojnie pięćdziesiąt procent tych, którzy przeżyli, nie posłało swoich dzieci do szkoły, ponieważ "były tam te same rasistowskie tendencje, te same materiały nauczania, ta sama dyrekcja szkoły, ci sami nauczyciele, którzy wykluczali rodziców". Te rodziny straciły szansę na edukację dla kolejnego pokolenia.

Państwo niemieckie odrzuciło wsparcie celowe – czego domagała się UE – argumentując, że niemiecki system szkolnictwa jest otwarty dla każdego. – Nie wszyscy doświadczyli ludobójstwa – zareagował gniewnie Strauss. Jego zdaniem, aby zapewnić równe szanse, potrzeba kilku pokoleń i dedykowanego wsparcia.

Daniel Strauss, działacz mniejszości Sinti i Romów w Niemczech
Daniel Strauss: "Nie wszyscy doświadczyli ludobójstwa" Zdjęcie: Andrea Grunau/DW

"Słowo to zostało wytatuowane na skórze naszych ludzi"

Sebastijan Kurtisi jest zirytowany niemiecką debatą na temat używania słowa "Cygan: – Dla mnie to nie jest kwestia tego, jak powinien nazywać się sznycel czy sos. Jest mit to obojętne. Chodzi o to, jak bardzo to słowo nas stygmatyzuje. Jakie pierwotne lęki i ponowne traumy w nas wzbudza. To słowo to zostało wytatuowane na skórze naszych ludzi. A potem ich zagazowywano – mówi.

On i inni są jednak zaniepokojeni nie tylko "słowem na C". Społeczność Sinti i Romów lękiem napawa "rosnąca liczbą neonazistów, ich sympatyków, morderstwa w Hanau czy policjanci, którzy poruszają się w tych kręgach. To budzi te pierwotne lęki, które nosimy w sobie od wieków, a które osiągnęły szczyt w okresie od 1939 do 1945 roku".

Brak pozytywnej narracji

Autor wspomnianej pracy badawczej Frank Reuter rekonstruuje, jak na długo przed prześladowaniami nazistowskimi w całej Europie opisywano mniejszość jako odmienną, jak antycyganizm utrzymywał się później w wielu instytucjach, zwłaszcza że ludobójstwo Sinti i Romów dokonane przez Niemców zostało uznane dopiero w 1982 roku.

Cytuje syna jednego z ocalałych: "Dzieci złośliwie nazywały mnie cygańskim brudasem". Niektórzy z nauczycieli "to byli naziści". Reuter pokazuje, że niektóre podręczniki do dziś nie obalają stereotypów na temat mniejszości, a pozytywne narracje są praktycznie nieobecne.

Zdaniem pedagog Karin Cudak, dobrze byłoby, gdyby społeczeństwo i system edukacji uwzględniły w programach nauczania i materiałach dydaktycznych zarówno historię prześladowań, jak i historie sukcesu oraz różnorodne kultury Sinti i Romów oraz język romski. Dotychczas miało to miejsce tylko w pojedynczych przypadkach.

Dr Karin Cudak z Uniwersytetu Europejskiego we Flensburgu
Dr Karin Cudak: niemieckie podręczniki powinny zawierać więcej informacji na temat Sinti i RomówZdjęcie: privat

Więcej informacji

W Badenii-Wirtembergii tematy te zostały już zakorzenione w programach nauczania dzięki traktatowi zawartemu przez władze landu  z mniejszością Sinti i Romów – mówi Daniel Strauss. Mimo to prawie nikt nie skorzysta z oferowanego programu dokształcania. Strauss domaga się utworzenia funduszu edukacyjnego dla całych Niemiec, więcej informacji o tożsamości, kulturze i antycyganizmie oraz "stworzenia czegoś wspólnie we współpracy z mniejszością".

Podobnie jak w przypadku mniejszości serbołużyckiej czy duńskiej, własna tożsamość kulturowa musi być przeżywana, już w przedszkolu. Należy dostrzec całą różnorodność mniejszości: – Bawarczyk to nie tylko Bawarczyk, ale kobieta, mężczyzna, katolik, protestant, muzułmanin, Żyd, bardzo wysoki, niski, gruby lub chudy. W przypadku mniejszości wielu miałoby wrażenie: "Jeśli znasz jednego, to znasz wszystkich". To nie jest tak!

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>