1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Protesty to wielka szansa

16 października 2011

Sven Giegold, europoseł i jeden z założycieli antyglobalizacyjnego ruchu Attac należy już od lat do najzagorzalszych krytyków globalnego rynku finansowego.

https://p.dw.com/p/12scX
Sven GiegoldZdjęcie: privat

Okiełznanie rynków finansowych można określić politycznym życiowym mottem Svena Giegolda. Przed 10 laty był współzałożycielem ruchu antyglobalistów Attac w Niemczech. Od dwóch lat, zasiadając we frakcji Zielonych Europejskiego parlamentu próbuje założyć cugle rynkom finansowym. Jest to mozolny trud, bo sektor bankowości w samej tylko Brukseli ma setki lobbystów, dysponujących miliardowym budżetem.

Tym bardziej cieszy go rozwijający się obecnie na całym świecie protest.Ostatni tak powszechny ruch powstał w 2003 roku w proteście przeciwko wojnie irackiej; tak powszechnego oporu przeciwko działaniom gospodarczym jeszcze nie było. "Trzeba przyznać, że jest to wielka szansa, by ekonomiczną globalizację, a szczególnie rynki finansowe wziąć pod większą polityczną kontrolę" - uważa Sven Giegold.

Der Attac-Steuerexperte Sven Giegold (l) und der ehemalige CDU-Generalsekretär Heiner Geißler stellen am Freitag (22.02.2008) in Berlin auf einer Pressekonferenz den Aktionsplan des globalisierungskritischen Netzwerks Attac zur Schließung von Steueroasen vor. Foto: Gero Breloer dpa/lbn +++(c) dpa - Bildfunk+++
Od 10 lat razem w Attacu: Heiner Geißler (p) i Sven GiegoldZdjęcie: picture-alliance/ dpa

"Ruch "Occupy Wall Street" i jego sympatycy nie mają co prawda szczegółowego programu, ale bardzo jasne przesłanie: sprzeciwiają się wielkiej, społecznej niesprawiedliwości i domagają się większych środków na oświatę i ochronę zdrowia" - wyjaśnia Giegold. Za ważne uznają większe nakłady na ochronę klimatu, co wsparłoby gospodarkę."Sfinansować można to przez opodatkowanie majątków i transakcji finansowych".

A sukurs bankom

Lecz jak na ironię losu, aktywista Attac w swej pracy politycznej musi teraz zabiegać o to, by nie upadły banki. "W dalszym ciągu mamy do czynienia z bankami stojącymi na krawędzi bankructwa i trzeba uporać się z problemem ich rekapitalizacji" - zaznacza.

Lecz, jako realista wie, że Unia Europejska nie może dopuścić do upadku systemu banków, nawet jeżeli miałoby to odbyć się przy pomocy pieniędzy podatników. Jeżeli miałoby to nastąpić, to państwo musi także przejąć nad tymi bankami kontrolę, a ich właściciele będą musieli z własnej kieszeni zapłacić za to, że źle gospodarowali. "To jest właśnie największym skandalem - twierdzi. Jeżeli już trzeba ratować banki pieniędzmi z budżetu państwa, co i tak jest już bardzo bolesne - to musi być także szansa na to, że państwo będzie miało w przyszłości udział w zyskach" - zaznacza. Lecz o tym nie ma jak na razie mowy w planach ekspertów finansowych.

Demonstrationen Sarajevo Banken
15.10.2011 - SarajewoZdjęcie: DW/Ljiljana Pirolic

Polityka stworzyła ramy

W jego przekonaniu nie widać także naprawdę szczerych chęci, by zająć się wyrugowaniem przyczyn kryzysów, i by przerwać błędne koło, warunkującego się nawzajem kryzysu zadłużenia i kryzysu banków. Ramy dla takiej sytuacji stworzyła polityka: zachęcano wręcz banki do skupowania obligacji bankrutujących państw eurogrupy.Banki udzielające kredytu nawet najmniejszej firmie muszą zabezpieczać się od ryzyka, ale nie w przypadku kredytów udzielanych zadłużonym po uszy państwom.

"Zasadniczo jest tak, że banki pozwalają się uwieść takiemu ryzyku, jeżeli dla pokrycia obligacji państwowych nie ma żadnego pokrycia w kapitale własnym - piętnuje Giegold. Właśnie to trzeba zmienić, i jak do tej pory Komisja nie przedstawiła takiej propozycji w projekcie nowej regulacji banków". Przyznaje on, że nie da się tego zrobić z dnia na dzień, bo wtedy żadne z zadłużonych ponad miarę państw nie miałoby szans na uzyskanie kredytów. Ale chociaż w fazie przejściowej trzeba byłoby wyciągnąć nauczkę z kryzysu i przejść do modelu pokrycia kredytu kapitałem własnym.

15.10.11 in Skopje aufgenommen Protestbewegung "Occupy Skopje" im Rahmen des weltweiten Aktionstags.
15.10.11 SkopjeZdjęcie: DW/V.Kalinski

To byłby pierwszy krok do przerwania błędnego koła. Banki są żywotnie zainteresowane dalszym udzielaniem państwom kredytów - a państwa przyzwyczaiły się do tego "słodkiego życia na kredyt" i piętrzł się im długi. Zadłużenie osiąga już tak astronomiczne sumy, że nikt już nie wierzy, że kiedykolwiek je się spłaci. Obligacje państwowe stają się makulaturą, banki będące w ich posiadaniu zaczynają się chwiać i państwo musi iść im w sukurs, czyli musi zaciągnąć dalsze kredyty... I tak spirala kręci się dalej - wyjaśnia Sven Giegold.

Tagesschau.de / Małgorzata Matzke

red.odp.:Alexandra Jarecka