1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: Pokój ma swoją cenę, ale jest ona niższa niż cena wojny

Malgorzata Matzke5 sierpnia 2014

Prasę zajmuje novum w niemieckiej polityce: Niemcy zaczynają rozpatrywać eksport broni pod względem etycznym.

https://p.dw.com/p/1Con1
Verdacht auf Korruption bei deutschen Rüstungsfirmen
"Z koncernem Rheinmetall będzie się można dogadać"Zdjęcie: picture-alliance/dpa

"Die Welt" pisze, że "Rząd Niemiec pokazuje Władimirowi Putinowi, iż na serio bpodchodzi do sankcji gospodarczych UE. Niemcy cofnęły pozwolenie na dostawę do Rosji sprzętu zbrojeniowego. Kontrakt zawarto przed 30 lipca, czyli właściwie nowe sankcje nie musiały go obejmować. Lecz tak zdecydowane postępowanie jest jasnym sygnałem dla Moskwy. Jeżeli Putin żywił nadzieję, że Angela Merkel nie ulegnie już naciskom Waszyngtonu, to się przeliczył. Jeżeli stawia on na to, że rząd RFN interesy gospodarcze przedkłada ponad prawo międzynarodowe, to też się pomylił. Berlin jest zdecydowany pokazać Rosji, że bezustanne łamanie prawa międzynarodowego ma też bezustanne konsekwencje".

"Pforzheimer Zeitung" nazywa konsekwentnym postępowaniem to, że Niemcy cofnęły zezwolenie na tę transakcję, nawet wychodząc poza sankcje uchwalone przez UE. "Unijne porozumienie ws. sankcji przewiduje, by nie anulować umów już zawartych. Absurdem jest jednak zarzucać Rosji podżeganie do wojny a jednocześnie, mając na uwadze własne zyski, dalej dostarczać jej broń. Możliwe, że Skarb Państwa będzie musiał przejąć straty koncernu Rheinmetall wynikające z anulowania tej transakcji - czyli de facto zapłaci za to podatnik. Czy jest to do przyjęcia? Raczej tak, bo także pokój ma swoją cenę. A jest ona z pewnością dużo niższa niż cena wojny. Nie tylko pod względem etycznym".

"Nuernberger Nachrichten" zwraca uwagę na zachowanie bawarskich chadeków w tej sprawie: "Premier rządu krajowego Bawarii Seehofer, w którego landzie dobrze zarabia się na uzbrojeniu, nie dalej jak w ubiegłym tygodniu zarzucał ministrowi gospodarki Gabrielowi, że za bardzo cacka się z zezwoleniami na eksport broni. Jakby nie było ta gałąź przemysłu daje pracę tysiącom ludzi. Gabriel teraz dobitnie pokazał, że utrzymanie miejsc pracy nie usprawiedliwia każdego intratnego interesu. Seehofer już się tego pewnie nigdy nie nauczy".

"Frankfurter Rundschau" pisze, że "Niemcy stały się jednym z wiodących eksporterów broni. Chodzi tu o pieniądze i miejsca pracy. Dokąd broń była dostarczana, było kwestią drugorzędną. Minister gospodarki Sigmar Gabriel chce teraz znów powiązać obie kwestie: dokąd i po co? Z tematu ekonomicznego robi znów temat polityczny. Teraz trzeba tylko przekonać CSU, że to ich "C" w nazwie coś oznacza (chrześcijańska - przyp. red.). Zwrot w tej kwestii spowoduje spadek dobrobytu. Ale wojny na świecie też nas trochę kosztują. Widać to po sankcjach gospodarczych wobec Rosji i rosnącej liczbie uchodźców. Restrykcyjna polityka eksportu broni jest nie tylko nakazem moralnym. Jest ona także racjonalna pod względem ekonomicznym".

"Minister Gabriel musi się liczyć z roszczeniami odszkodowawczymi (ze strony koncernu Rheinmetall AG)", zauważa "Mannheimer Morgen". "Jest to pewien zwrot, bo właśnie takim ryzykiem minister gospodarki uzasadniał zawsze to, że od czasu objęcia tego stanowiska, wbrew swoim przekonaniom, przepuszczał eksport broni, na który było pozezwolenie poprzedniego, chadecko-liberalnego rządu. Ale ta zasada zdaje się nie obowiązywać automatycznie w odniesieniu do Rosji. Tym samym Niemcy, które przez produkcję broni zapewniały miejsca pracy, dają wyraźny sygnał: kto na serio traktuje sankcje wobec Rosji, musi je też implementować. To, że nie dojdzie do skutku lukratywny interes, Niemcy jakoś przeboleją. A z koncernem Rheinmetall będzie się można dogadać".

opr. Małgorzata Matzke