1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

190908 Oktoberfest Wirtschaft

Ernst Weber22 września 2008

Litrowy kufel „białego“, pszenicznego piwa na tegorocznym, 175 już „Oktoberfest” kosztuje w tym roku ponad osiem euro. Łączne obroty związane z tym jedynym w swoim rodzaju świętem piwa szacowane są na 900 mln euro.

https://p.dw.com/p/FN4l
Monachium, 20 września 2008 - początek tegorocznego Oktoberfest
Monachium, 20 września 2008 - początek tegorocznego OktoberfestZdjęcie: AP

Owszem, mieszczą się w tym także zyski hotelarzy, taksówkarzy, restauratorów, sprzedawców pamiątek i innych, ale fakt pozostaje faktem: „Oktoberfest” to także, a może przede wszystkim, wielki biznes.

Kiedy tylko nadburmistrz Monachium odszpuntuje na inauguracji pierwszą beczkę piwa, przez następne dwa tygodnie na błoniach terezjańskich wszystko kręci się wokół piwa, golonki, kiełbasek, obwarzanków, czyli precli, i wspólnych śpiewów przy dźwiękach bawarskich kapel ludowych. Organizatorzy liczą, że w tym roku na festyn piwny do Monachium przybędzie około sześciu i pół miliona gości. Każdy z nich przynajmniej raz wychyli litrowy kufel pszenicznego, „białego” piwa i wyda na nie osiem euro trzydzieści centów. Tyle przynajmniej kosztuje ono w namiocie, którym rządzi Toni Roiderer.

Burmistrz Christian Ude i premierowy kufel piwa
Burmistrz Christian Ude i premierowy kufel piwaZdjęcie: AP

- "O cenie piwa na „Oktoberfeście” zawsze się dużo dyskutuje, bo to należy do świętego obowiązku każdego, szanującego się mieszkańca Monachium. Jeśli jednak uświadomimy sobie, że za wynajęcie miejsca pod namiot-piwiarnię na miejskich błoniach trzeba zapłacić prawie dwa miliony euro, to jasnym się staje, że litrowy kufel specjalnie wzmocnionego, październikowego piwa musi trochę kosztować" - wyjaśnia właściciel.

Uśmiechnięta kelnerka roznosząca piwo
Przy roznoszeniu piwa liczy się szybkość i wdzięk ...Zdjęcie: AP

Taka cena nikomu jakoś to specjalnie nie przeszkadza. W zeszłym roku wypito tu ponad siedem milionów litrów piwa, a przy okazji spożyto ponad pół miliona kurczaków z rożna i tyle porcji golonki, ile uzyskuje się ze 104 wołów, które złożyły życie w ofierze na ołtarzu tej najbardziej bawarskiej, ze wszystkich bawarskich tradycji.

Do obsługi gości z całego świata na dwa tygodnie angażuje się blisko tysiąc osiemset dodatkowych kelnerów i kelnerek. Czeka ich ciężka praca, w dosłownym tego słowa rozumieniu. Kelnerki potrafią unieść w obu rękach dziesięć kufli piwa, a to znaczy ponad dziesięć kilo. Taki morderczy wysiłek jednak się opłaca. Jak mówi jedna z kelnerek - gdy ktoś wolno biega z piwem, to może zarobić parę tysięcy, powiedzmy cztery tysiące, ale jak ktoś naprawdę się uwija, ten wyciągnie nawet do dziesięciu tysięcy euro!


Wielki festyn ludowy

Tłum ludzi na Oktoberfest
Oktoberfest to nie tylko atrakcja turystyczna, ale i przedsięwzięcie gospodarczeZdjęcie: AP

Ale „Oktoberfest” to nie tylko święto obżartuchów i opojów, to wielki festyn ludowy, okazja do pokazania się na błoniach z całą rodziną. W sumie jest to spokojna, rodzinna impreza i na tym chyba polega sekret jej powodzenia. Dzieciaki kręcą się na karuzeli i zajadają się cukrową watę na patyku, a zakochane pary obdarowują się lukrowanymi sercami z piernika. Tak było w Monachium od zawsze, to jest od roku 1810, w którym książę Ludwig I poślubił Therese von Sachsem-Hildburghausen, stąd nazwa błoń terezjańskich. Burmistrz Monachium Christian Ude był tu po raz pierwszy już jako mały brzdąc. Dziś patrzy na festyn głównie pod kątem interesów miasta:

- "Festyn na błoniach oznacza, że przez dwa tygodnie wszystkie hotele w Monachium są pełne, że mamy tu pełno gości z całego świata, że przy okazji robią tu zakupy, na czym korzysta handel detaliczny, no i miasto, bo od zwiększonych obrotów płaci się potem większy podatek" - mówi polityk.

Urząd Turystyki w Monachium obliczył, że „Oktoberfest” to dla miasta zysk w postaci miliarda euro. Nic więc dziwnego, że ta impreza jest kopiowana na całym świecie, od Argentyny po Tajwan. Ale prawdziwy „Oktoberfest” można przeżyć tylko w Bawarii...