1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

O Polsce w niemieckich mediach - 30.12.09

30 grudnia 2009

FAZ bierze pod lupę status Polonii w Niemczech i polskiego hydraulika.

https://p.dw.com/p/LH8J
Zdjęcie: DW

„Warszawa chce, żeby Polonia w Niemczech uzyskała status mniejszości narodowej. Zdaniem Berlina nie ma jednak ku temu podstaw” – pisze warszawski korespondent Frankfurter Allegemeine Zeitung, Konrad Schuller i przypomina: „27 lutego 1940 r., sześć miesięcy po wybuchu II wojny światowej „Rada Ministrów na rzecz obrony III Rzeszy” wydała lapidarne rozporządzenie nakazujące rozwiązanie wszelkich organizacji polskiej mniejszości narodowej w Rzeszy. Rozporządzenie, podpisane m.in. przez marszałka Rzeszy Hermanna Goeringa, zakończyło istnienie uznanej dotąd oficjalnie mniejszości polskiej w Niemczech. Blisko 2 tys. działaczy organizacji polonijnych trafiło do obozów koncentracyjnych, kilkuset zostało zamordowanych. (…) 69 lat później polski minister spraw zagranicznych wraca do tematu i krótko przed wizytą w Niemczech (18.12) w swoim Aide-Mémoire zwraca uwagę, że „do dzisiaj żyje w Niemczech grupa osób polskiego pochodzenia”, a ich dążeniom do uznania za mniejszość narodową trudno odmówić racjonalnych względów”.

Osoby obywatelstwa niemieckiego, które są polskiego pochodzenia

Minister Sikorski podjął temat, który Berlin uważa właściwie za załatwiony – komentuje FAZ i przypomina, że w polsko-niemieckim traktacie o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, z 1991 r., uzgodniono, że Niemcy w Polsce cieszą się wprawdzie statusem mniejszości narodowej, Polaków w Niemczech natomiast można opisać tylko w bardzo skomplikowany sposób, jako: „osoby obywatelstwa niemieckiego w Niemczech, które są polskiego pochodzenia albo przyznają się do polskiego języka, kultury i tradycji”. Tym samym Niemcy zabezpieczyły się przed ewentualnością, że 1,5 do 2 mln Polaków w Niemczech nie może być uznana za mniejszość – konstatuje frankfurcki dziennik i tłumaczy, że większość dzisiejszej Polonii, to migranci przybyli po 1945 r., a połowa z nich to późni przesiedleńcy. Poloni brakuje tym samym wymaganego „zasiedzenia historycznego”.

Jak przypomina Schuller, konserwatywna opozycja od dawna już naciska na premiera Tuska, by zajął się sprawą, co rząd jak dotąd ignorował. Aż 12 grudnia prawnicy Nowosielski, Sakson i Sandorski przedstawili ekspertyzę przygotowaną za zlecenie polskiego MSZ, z której wynika, że wydane w 1940 r. rozporządzenie jest niezgodne z prawem. Warszawa musi zatem skończyć z opisowym nazywaniem Polonii w Niemczech a „nieszczęśliwy” traktat z 1991 r. wymaga nowych uzgodnień.

Podwójna strategia

Ciekawe, zauważa korespondent FAZ, że polski rząd wcale nie pali się z wysuwaniem bezpośrednich żądań. MSZ rozumie wprawdzie dążenia Polonii, ale nie chce ich wspierać. „Ta podwójna strategia służy jasnemu celowi” – komentuje Konrad Schuller – „Polski rząd przyjął do wiadomości, że dla rządu Niemiec rokowania na temat „polskiej mniejszości” tak samo nie wchodzą w grę, jak nowa wersja traktatu. Warszawa szuka więc praktycznych rozwiązań, które także bez spektakularnej zmiany etykietki „Polonia”, pozwoliłyby jej cieszyć się przywilejami takimi, jakie ma mniejszość narodowa (…) Polscy dyplomaci wierzą, że mają w ręku atuty, wskazując na traktat z 1991 r., który świadomie przyznawał te same prawa niemieckiej mniejszości w Polsce i Polonii w Niemczech”.

Tej równowagi jednak nie ma, na co wskazał w swojej nocie dyplomatycznej minister Sikorski. Podczas bowiem gdy Polska wydatnie wspiera mniejszość niemiecką w Polsce, Polonia odczuwa z niemieckiej strony godny pożałowania brak zaangażowania. Największym problemem jest nauka języka polskiego w Niemczech, najbardziej „nieprzyjazne” okazują się w tym względzie Bawaria i Hesja. Minister Sikorski rozumie zarzuty Polonii, podsumowuje Konrad Schuller – „Jego nowe zrozumienie dla tych, którzy postulują nadanie Polonii statusu mniejszości narodowej służy przede wszystkim celom taktycznym: Nie wysuwamy żadnych żądań, tylko prośbę, by robiono więcej, tak, by spełnione zostały treści zawarte w traktacie z 1991 r. Tak długo, jak to się nie stanie, otwarta zostaje też kwestia statusu”.

Je reste en Pologne, venez nombreux

W gospodarczej części tej samej gazety z uśmieszkiem wita czytelnika słynny polski hydraulik i słowa „Je reste en Pologne, venez nombreux” (Zostaję w Polsce, przyjeżdżajcie tłumnie). Frankfurter Allgemeine Zeitung przypomina, że 28 grudnia minął termin wdrożenia w poszczególnych krajach UE dyrektywy unijnej o liberalizacji rynku usług. „Jest jak zwykle” – stwierdza FAZ – "Jedni kuśtykają z tyłu, inni aż nadgorliwie wdrożyli brukselskie normy, Niemcy - wymyśliły szczególnie skomplikowany system”.

W zasadzie mowa w nim o ułatwieniach zwłaszcza dla średnich przedsiębiorstw usługowych, przede wszystkim jednak - co było zresztą przesłaniem unijnej dyrektywy - chodziło o stworzenie takich warunków, żeby zagraniczny przedsiębiorca, który chce zaoferować usługi w innym kraju unijnym, nie musiał biegać z przysłowiową obiegówką, tylko mógł załatwiać wszystkie formalności w jednym miejscu, tzw. punktach kontaktowych, jak pisze FAZ: „z kompetentnym serwisem urzędowym”. Łatwiej powiedzieć, niż wykonać, bo w Niemczech na przykład, zgodnie z systemem federalnym, część kompetencji posiadają rządy krajów związkowych, część wręcz administracje komunalne, a niektóre kraje związkowe scedowały opiekę nad zagranicznymi usługodawcami na Izby Przemysłowo-Handlowe.

Ale – stwierdza dalej FAZ - niemieckim usługodawcom za granicą wcale nie musi być łatwiej, bo takie punkty kontaktowe są inne w każdym kraju. Wiele krajów unijnych w ogóle jeszcze nie zaczęło ich nawet tworzyć, spóźniona jest też Komisja Europejska, która na stronie internetowej na temat punktów kontaktowych informuje krótko: „strona w budowie”.

O polskim hydrauliku FAZ dalej już nie wspomina. Także dla FAZ stał się on już tylko symbolem "globalnych obaw" przed liberalizacją rynków.

Elżbieta Stasik

red.odp.: Bartosz Dudek