1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: ciąg dalszy telewizyjnego pojedynku Merkel-Steinbrück

Andrzej Pawlak4 września 2013

Niemieckie gazety uznały debatę generalną w Bundestagu za kontynuację pojedynku Merkel-Steinbrűck.

https://p.dw.com/p/19ban
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Jak zauważa „Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung":

„Co do konkretów - niewiele nowego, a mimo to ważne odkrycie: choć telewizyjny pojedynek kandydatów na kanclerza może przyciągnąć miliony widzów, właściwym miejscem dyskusji politycznych jest i nadal będzie parlament. To tu, a nie w sterylnym studio telewizyjnym, podejmuje się decyzje w sprawach dotyczących całego narodu i tylko w parlamencie rząd ściera się z opozycją. Nie należy też zapominać o tym, że 22 września nie będziemy wybierać kanclerza, tylko nowy parlament, ostoję naszej demokracji".

Frankfurter Allgemeine Zeitung" podkreśla, że:

„To jasne, że na dwa i pół tygodnia przed wyborami powszechnymi w Bundestagu tylko na marginesie dyskutowano o preliminarzu budżetowym na rok przyszły, a dla rządu i opozycji sprawą najważniejszą było wezwanie do powszechnej mobilizacji we własnych szeregach. Przy czym zarówno CDU jak i SPD obowiązuje zasada, że przez cały czas trzeba mieć na uwadze wielką koalicję, ale ani razu nie wolno o tym wsponieć nawet jednym słowem".

Na jeden, ważny aspekt ewentualnej wielkiej koalicji wskazuje komentator dziennika „Westfälische Nachrichten" z Münster:

„Peer Steinbrück zastrzega się, że za żadne skarby nie obejmie stanowiska wicekanclerza w rządzie wielkiej koalicji pod przewodem Angeli Merkel. Ale może zgodzi się na funkcję przewodniczącego frakcji parlamentarnej SPD w Bundestagu? No chyba, że doszło już do jego ostatecznego rozłamu z panią kanclerz".

Stołeczna „Die Welt" zwraca uwagę, że:

„Choć Peer Steinbrück raz za razem zarzucał Angeli Merkel i jej koalicji rządowej, że brakuje im jasnej linii działania, nie mówiąc o wizji przyszłości, w gruncie rzeczy on też jej nie ma. Domaganie się więcej sprawiedliwości społecznej sprawia na wyborcach wrażenie, że jest on wciąż w defensywie, bowiem większości ludzi w Niemczech wcale nie powodzi się dziś tak źle, żeby ich największym marzeniem było zastąpienie pani kanclerz kimś innym".

Märkische Allgemeine" z Poczdamu dopatruje się w wystąpieniu Steinbrűcka poważnego błędu politycznego:

„Jeśli ktoś w sposób nie budzący cienia wątpliwości deklaruje, że nie wyda ani centa z pieniędzy niemieckich podatników na ratowanie zagranicznych banków, ten bierze na swoje barki zobowiązanie, z którego być może nie zdoła się wywiązać. Gdyby SPD wygrała wybory i przejęła ster rządów, już teraz ma skrępowane ręce w polityce finansowej i to niezależnie od tego w jaki sposób argumentowałaby potem na arenie między narodowej. Powiedzieć coś takiego to duża nieostrożność, bo nawet wtedy, gdyby socjaldemokraci pozostali w opozycji, to zarówno ze Steinbrückiem, jak i bez niego, nie będą mogli łatwo pozwolić sobie na udział w ponadpartyjnych programach ratowania euro. Atak Steinbrücka na tak ważny element polityki europejskiej kanclerz Angeli Merkel jest bardzo poważną, a kto wie, czy nawet nie najważniejszą obietnicą wyborczą partii SPD".

Andrzej Pawlak

red. odp. Bartosz Dudek