1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy powinny się zdeglobalizować!

7 sierpnia 2010

Głównym celem działań polityków jest maksymalny wzrost gospodarczy. To błąd - twierdzą niektórzy ekonomiści. Ich zdaniem, granice wzrostu zostały już osiągnięte i pora teraz na strategię zrównoważonego rozwoju.

https://p.dw.com/p/Oe57
Prof. Niko Paech udowadnia, że mając mniej, można żyć lepiej.Zdjęcie: Universität Oldenburg

Strategia zrównoważonego rozwoju opiera się na założeniu, że na obecnym poziomie cywilizacyjnym potrzeby ludzkości można zaspokoić bez umniejszania szans przyszłych pokoleń na zaspokojenie ich potrzeb.

Teza ta znalazła się w głośnym raporcie Światowej Komisji ds. Środowiska i Rozwoju "Nasza wspólna przyszłość" z 1987 r. i jest od tego czasu systematycznie rozwijana głównie przez przedstawicieli szkoły tzw. "ekonomii postrozwojowej". Jednym z nich jest profesor ekonomii Niko Paech z Uniwersytetu im. Carla von Ossietzky'ego w Oldenburgu.

Niepoprawny marzyciel czy wizjoner-realista?

Profesor Paech reprezentuje ten gatunek naukowców, którzy własnym życiem starają się udowodnić słuszność głoszonych idei. Patrząc na jego styl życia na co dzień, możnaby go zaliczyć do frakcji ortodoksyjnych ekologów. Paech nie ma samochodu, ani telewizora, ani - nawet - komórki. Mimo to nie jest odcięty od świata. Przeciwnie. Wciąż jest w drodze na konferencje i sympozja, na których stara się przekonać uczestników do słuszności zasady 3 ton dwutlenku węgla i 2 stopni Celsjusza.

Profesor Paech uważa, że każdy mieszkaniec krajów uprzemysłowionych powinien utrzymać własną emisję CO2 na poziomie niższym niż trzy tony rocznie, po to, aby przyczynić się samemu do ograniczenia wzrost temperatury na świecie, wskutek zmian klimatu, o dwa stopnie Celsjusza.

Dürre in der Sahel Zone Naturkatastrophen Flash-Galerie
Czy naprawdę czeka nas taki los, jeśli się w porę nie opamiętamy?Zdjęcie: picture-alliance/ dpa

Nie ma w tym nic nowego. Ten sam cel znalazł się ostatnio także w projekcie komunikatu końcowego, zakończonego fiaskiem szczytu klimatycznego w Kopenhadze w ubiegłym roku. Ale tak jest zawsze, - mówi ekonomista z Oldenburga - kiedy pozwalamy, żeby inni myśleli i działali za nas, twierdząc, że czynią to w naszym imieniu i w naszym interesie. On sam jest natomiast zdania, że każdy ponosi w tym samym stopniu odpowiedzialność za siebie i za innych, czyli - za losy świata. Nawet jeśli brzmi to naiwnie i pompatycznie, to tak przecież jest naprawdę.

Zacznijmy od siebie

Wyliczoną przez naukowców granicę trzech ton i dwóch stopni można, a nawet trzeba, krytykować - twierdzi prof. Paech, ale dopóki nie dysponujemy lepszymi i bardziej wiarygodnymi danymi, stanowi ona możliwy do przyjęcia punkt wyjścia naszych działań. W tej chwili przeciętny mieszkaniec Republiki Federalnej powoduje wydalenie do atmosfery około jedenastu ton dwutlenku węgla rocznie.

On sam "produkuje" około czterech i pół tony. Gdyby nie liczne wyjazdy na wykłady, konferencje i sympozja naukowe - oczywiście koleją! - udałoby mu się już teraz zejść poniżej granicy trzech ton.

Grafik Anteil an weltweiten CO2 Emissionen in Prozent
Lista rankingowa największych emitentów dwutlenku węgla. Co z niej wynika?

A więc - jest to możliwe, bez zauważalnego obniżenia poziomu życia. Wiąże się jednak ze zmianą stylu życia. Profesor Niko Paech uważa, że są to zmiany na lepsze.

Zarówno w życiu naukowym, jak i tym naszym, zwykłym, ogromnie liczy się wiarygodność. "Nie mamy prawa pouczać mieszkańców krajów, które emitują do atmosfery jedną trzecią naszych emisji dwutlenku węgla, jak się powinno żyć i na czym powinna polegać ochrona klimatu" - twierdzi prof. Paech. "Takie prawo zyskamy dopiero wtedy, kiedy zaprosimy do siebie, do Niemiec, gości z Chin czy Indii i pokażemy im, że żyjemy w dobrobycie i cieszymy się życiem, emitując do atmosfery mniej niż trzy tony dwutlenku węgla rocznie na główę statystycznego mieszkańca".


Pora usunąć rupiecie!


W codziennym życiu Niko Paech trzyma się konsekwentnie zasady usuwania wszystkiego, co zbędne. "Do tej pory nasze rozumienie wolności i osobistego zadowolenia łączyliśmy bezpośrednio ze stanem posiadania. Czuliśmy się bogatsi, kupując coraz więcej, coraz bardziej wymyślnych gadżetów. Pora to zmienić".

Flash-Galerie Caravan Salon Düsseldorf
Czy urlop w takiej luksusowej przyczepie campingowej daje więcej radości niż piesza wędrówka?Zdjęcie: Rene Tillmann / Messe Duesseldorf

Pozbywając się zbędnych rzeczy, z których korzystamy tylko sporadycznie, albo wcale, odzyskujemy swobodę ruchu we wszystkich wymiarach. Podobną strategię działania powinien przyjąć przemysł, stawiając na coraz lepszą jakość wyrobów, a nie ich ilość. W tym kontekście prof. Paech mówi stale o konieczności pilnej "deglobalizacji" Niemiec.

Globalizacja - twierdzi - prędzej, czy później okaże się pułapką i przeszkodą osiągnięcia wyższej jakości życia. Droga pomiędzy producentem i konsumentem wciąż się wydłuża i komplikuje. Ceny energii stale rosną i przyjdzie w końcu czas, kiedy pozornie tanie produkty z importu w sumie okażą się droższe od regionalnych, z uwagi na wysokie koszty transportu.

Dlatego już dziś należy przestawić się na produkty pochodzące z najbliższej okolicy. Tak pojęty regionalizm można traktować jako antytezę globalizmu, ale w istocie rzeczy stanowi on tylko jego uzupełnienie i swoistą przeciwwagę. Najważniejsze jest zachowanie równowagi na wszystkich płaszczyznach, zwłaszcza energetycznej. Dlatego budując kolejną siłownię wiatrową, powinniśmy w tym samy stopniu zmniejszyć produkcję energii uzyskiwanej z ropy, węgla, gazu czy plutonu - twierdzi niepoprawny orędownik teorii postrozwoju z Oldenburga, który praktykuje ją - z powodzeniem - na co dzień.

Zhang Danhong / Andrzej Pawlak

red.odp.: Małgorzata Matzke