1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy nie chcą dać się zaskoczyć eboli. Mają swój "Frankfurcki Model"

Malgorzata Matzke7 sierpnia 2014

Epidemia eboli, grasującej w Afryce Zachodniej, napawa strachem także Europejczyków. Eksperci uspokajają, że przeniesienie wirusa do Europy jest właściwie wykluczone.

https://p.dw.com/p/1CqFv
Ebola
Wirus Ebola - nie ma na niego lekarstwaZdjęcie: Reuters

W Niemczech szerzy się coraz większy strach przed tym, że wirus gorączki krwotocznej Ebola, mógłby dotrzeć także do Europy np. przez zarażone osoby przybywające samolotami z Afryki Zachodniej.

Niemieccy eksperci podkreślają jednogłośnie, że wybuch epidemii, jak w Sierra Leone czy LIberii, jest właściwie wykluczony. Bierze się to z drogi, jaką wirusten jest przenoszony.

"Istnieje co prawda możliwość, że wirus mógłby być importowany przez zakażoną nim osobę, ale nie będzie się on tu dalej rozprzestrzeniać", twierdzi Stephen Guenther, szef wydziału wirusologii hamburskiego Instytutu Badań Chorób Tropikalnych im. Bernharda Nochta w wydanym biuletynie.

Ebola Westafrika
Akcja uświadamiająca we Freetown w Sierra LeoneZdjęcie: picture alliance/AP Photo

Infekcja tylko drogą bezpośrednią

"Ponieważ wirus Ebola może przenosić się tylko w bliskich kontaktach z chorym, występuje bardzo niewielkie ryzyko dalszego rozprzestrzeniania się. Chyba że rodzina opiekuje się chorym, czy sama dokonała pochówku zmarłego na ebolę“, podkreśla się w biuletynie wydanym przez hamburski instytut.

Jonas Schmidt-Chanasit, szef wydziału diagnostyki wirusologicznej tego instytutu zaznaczył w wywiadzie dla agencji dpa, że epidemia w Europie jest "kompletnie nieprawdopodobna". Pomimo to, w miarę wzrostu liczby zachorowań, także wśród personelu medycznego z Zachodu pracującego w Afryce, zwiększa się prawdopodobieństwo, że któryś z chorych przyjedzie do Europy. - Ale jednocześnie kraje podwyższają zabezpieczenia, aby chorzy nie wyjeżdżali w ogóle z kraju – stwierdził wirusolog.

Podobnego zdania są eksperci z Instytutu im. Roberta Kocha w Berlinie. "Nie ma zagrożenia dla ludności, ponieważ Niemcy i Europa stworzyły warunki bezpiecznej opieki nad chorymi”, podkreśla się w biuletynie berlińskiego Instytutu Chorób Zakaźnych.

Pomimo że badania nad wirusem Ebola nie są jeszcze bardzo zaawansowane, naukowcy przyjmują, iż choroba ta dość trudno przenosi się z człowieka na człowieka, na przykład przez bezpośredni kontakt fizyczny z wydzielinami chorego. Inaczej niż w przypadku grypy czy kataru, Ebola nie przenosi się drogą kropelkową.

Nie dać się zaskoczyć

Pomimo uspokajającego tonu tych opinii, niemieckie placówki specjalistyczne przygotowane są na szybką reakcję, gdyby pacjent z Ebolą znalazł się w RFN.

Ebola Westafrika
Kwiaty ku pamięci ofiar eboli w Liberii - jest ich już ponad 930Zdjęcie: picture alliance/dpa

Większość bezpośrednich lotów z Afryki Zachodniej trafia na paryskie lotnisko "Charles de Gaulle". Tyle że tam nie wprowadzono żadnych skutecznych środków zapobiegawczych i zabezpieczeń. Wielu pasażerów udaje się potem do Frankfurtu nad Menem. Frankfurckie lotnisko jest od lat przygotowane na taką ewentualność i plan działania jest w awaryjnych przypadkach wciąż uaktualniany.

Przewiduje on, że pilot samolotu zgłasza kontrolerom lotów, iż na pokładzie ma chorego z ostrymi objawami choroby. Ta osoba byłaby zaznaczona czerwoną kropką. Inni pasażerowie, którzy przebywali w otoczeniu chorego zostaliby zaznaczeni żółtymi i zielonymi kropkami w zależności od tego, w jakiej byli od niego odległości.

Samolot lądowałby w odosobnionym miejscu na płycie lotniska. Pasażerowie z żółtymi kropkami skierowani byliby na kwarantannę, osoba chora natomiast zostałaby bezpośrednio przewieziona do kliniki uniwersyteckiej we Frankfurcie nad Menem. Na specjalnym "Oddziale 68" jak do tej pory tylko dwa razy lokowani byli pacjenci.

Model do naśladowania na całym świecie

"Frankfurcki Model" reakcji w takich przypadkach stał się wzorcowy w komunikacji lotniczej na całym świecie. Jest prosty i skuteczny.

Równie dobre możliwości ulokowania pacjentów z chorobami wysoce zakaźnymi ma hamburska klinika uniwersytecka w Eppendorf.

Hamburg dysponuje oddziałem, który jest kompletnie odizolowany od reszty szpitala. Pochodzące stamtąd płyny, odchody czy cząsteczki powietrza nie przedostają się na zewnątrz.

Tam właśnie trafić miał na leczenie amerykański lekarz, który pracował w Monrovii, w Liberii. Niestety pacjent zmarł.

Podwyższona ostrożność

Od wtorku wieczorem (5.08) obowiązuje podwyższony stopień ostrzeżenia wydanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Berlinie, które dobitnie odradza podróży do Gwinei, Sierra Leone i Liberii. Możliwe jest dalsze zaostrzenie tego ostrzeżenia. Oznaczałoby to, że podróżni z tych państw w ogóle nie mogliby wyjechać z kraju, gdzie panuje epidemia.

Także kontyngent Bundeswehry, stacjonujący w Mali w Afryce Zachodniej, jest przygotowany na ewentualne rozszerzenie się gorączki krwotocznej i dysponuje odpowiednim planem działania. 150 żołnierzom zalecono, by unikali bazarów i jedzenia na mieście. Generalnie obowiązuje ich podwyższony rygor sanitarny. Nadto szereg artykułów spożywczych musi być sprowadzanych dla nich z Niemiec.

dpa, rtr / Małgorzata Matzke