1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Konflikt Ukraina-Rosja. Konfrontacja zamiast deeskalacji

14 stycznia 2022

Seria rozmów między Rosją a Zachodem w różnych formatach nie przyniosła żadnych efektów. Eksperci w Kijowie spodziewają się eskalacji działań ze strony rosyjskiej. Moskwa zwiększa presję. ANALIZA

https://p.dw.com/p/45YMY
Gespräche zur Ukraine-Krise zwischen USA und Russland in Genf
Zdjęcie: Denis Balibouse/KEYSTONE/REUTERS/dpa/picture alliance

Pierwsza runda negocjacji między Rosją a Zachodem zakończyła się w czwartek (13.01.2022) spotkaniem OBWE w Wiedniu. Od początku tygodnia w Genewie i Brukseli toczą się rozmowy z USA i NATO, które Rosja niespodziewanie zainicjowała pod koniec 2021 roku. Tematem była polityka bezpieczeństwa w Europie, a przede wszystkim członkostwo w NATO dla krajów postsowieckich, takich jak Ukraina i Gruzja.

W 2008 r. zachodni sojusz obronny zaoferował obu byłym republikom radzieckim perspektywę członkostwa, ale pozostawił datę przystąpienia otwartą. Rosja chce temu zapobiec i grozi "środkami wojskowo-technicznymi", jak to określił prezydent Władimir Putin.

Presja rośnie mimo rozmów

Dotychczasowy bilans - żadnego zbliżenia stanowisk. Nie słabnie więc napięcie w konflikcie o Ukrainę, u granic której Rosja od późnej jesieni masowo gromadzi wojska. USA i NATO odrzucają roszczenia Rosji do de facto prawa weta w sprawie przyjmowania nowych członków do sojuszu.

Formalnie potrwa to jeszcze kilka dni, zanim USA opracują swoje konkluzje i prześlą je do Moskwy. Na razie nie są planowane dalsze rozmowy. Kreml kilkakrotnie ogłaszał, że nie chce długich dyskusji, ale szybkich rezultatów. Nie ma jednak terminu.

W każdym razie był to historyczny tydzień, ponieważ nigdy wcześniej w tak krótkim czasie nie doszło do tak wielu spotkań w różnych formatach między Moskwą a Zachodem. Rosja prowadzi również retoryczną eskalację, a jej najwyżsi dyplomaci porównują obecną sytuację do kubańskiego kryzysu rakietowego. Na początku negocjacji rząd w Moskwie zapowiedział nowe ćwiczenia wojskowe na granicy z Ukrainą.

Również USA podbijają stawkę. Jeszcze w trakcie negocjacji w Brukseli, w Waszyngtonie przedstawiono projekt ustawy, która po raz pierwszy przewiduje osobiste sankcje wobec prezydenta Rosji Władimira Putina w przypadku eskalacji na Ukrainie.

Putin na dorocznej wielkiej konferencji prasowej (Moskwa, grudzień 2021)
Prezydent Władimir Putin grozi "militarno-technicznymi" działaniamiZdjęcie: Evgenia Novozhenina/REUTERS

Ostry język rosyjskiej dyplomacji

Jeszcze przed rozpoczęciem rozmów rosyjscy dyplomaci zwracali na siebie uwagę ostrym lub grubiańskim językiem skierowanym do swoich rozmówców. Na przykład, szef rosyjskiej delegacji w Genewie, Siergiej Riabkow, zalecił w wywiadzie, aby NATO "spakowało swoje rzeczy i wycofało się na pozycje z 1997 roku".

W 1997 roku po raz pierwszy zaoferowano członkostwo krajom byłego Układu Warszawskiego - Polsce, Czechom i Węgrom, a później także innym krajom Europy Wschodniej. Rosja domaga się wycofania stacjonujących tam wojsk i systemów uzbrojenia NATO. Później rosyjscy negocjatorzy powiedzieli, że "przeanalizowali" swoje stanowisko z przedstawicielami Waszyngtonu. Mówiono o "wąskich horyzontach myślowych" ze strony Amerykanów.

Czy w ten sposób wypowiada się ktoś, kto chce przekonać swojego rozmówcę? Czy to znak, że rząd w Moskwie nie wierzy w powodzenie negocjacji? "Ultimatum, które Rosja postawiła USA i Zachodowi, od samego początku nie miało szans powodzenia" - mówi DW były wiceminister spraw zagranicznych Rosji Georgy Kunadze. Jego zdaniem ostra retoryka Moskwy jest adresowana raczej dla publiczności w kraju. Ostre słowa nie oznaczają jednak, że wkrótce padną strzały - uważa Kunadze.

Podobnego zdania jest były ambasador Niemiec w Moskwie, Rüdiger von Fritsch. - To, co obecnie widzimy, to ostry język jako element bardzo agresywnego wizerunku - twierdzi von Fritsch w rozmowie z DW. "Rosja próbuje wykorzystać go do zbudowania maksymalnej presji, aby jednostronnie i ze szkodą dla stron trzecich zmienić wspólnie uzgodniony, europejski porządek pokojowy i jego zasady".

Nie można całkowicie wykluczyć dalszej eskalacji, również w obliczu "ogromnych oczekiwań na froncie wewnętrznym" w Rosji, co "już powinno być powodem do niepokoju" - ocenia dyplomata. Rosyjskie kierownictwo będzie musiało zastanowić się, jak wybrnąć z tej sytuacji. Von Fritsch nie uważa, że po tych ostrych wypowiedziach musi dojść do konfliktu zbrojnego: - Raczej nie powinno się tego tak oceniać. Jest to element całościowej inscenizacji.

Rüdiger von Fritsch
Były amasador Niemiec w Rosji i Polsce Rüdiger von FritschZdjęcie: picture-alliance/dpa/Tass/A. Geodakyan

Kijów chce więcej broni od Zachodu  

Ukraińscy eksperci różnie oceniają sytuację. Po faktycznym fiasku rozmów między Rosją a Zachodem oczekują nowej eskalacji. - Moje przewidywania są takie, że następnym krokiem Rosji będzie eskalacja - mówi DW ekspert ds. polityki zagranicznej Jewhen Mahda. Ukraina powinna być na to przygotowana - zaznacza. Były minister spraw zagranicznych Ukrainy Wołodymyr Ohrysko wezwał do zwiększenia dostaw broni z Zachodu.

A jakie sygnały wysyła Moskwa? Aleksander Gruszko, szef rosyjskiej delegacji na rozmowach z NATO, podtrzymał perspektywę deeskalacji tylko po spełnieniu pewnych warunków. Wspomniał o pełnej realizacji porozumień mińskich, zaprzestaniu dostaw broni i zawieszenia programów szkoleniowych dla ukraińskiej armii. Jest bardzo mało prawdopodobne, by Ukraina i Zachód zgodziły się na to - mówią obserwatorzy w Kijowie.

Jak sytuacja może się dalej rozwijać, nakreślił na łamach rządowej "Rossijskiej Gaziety" powiązany z Kremlem rosyjski ekspert ds. polityki zagranicznej Fiodor Łukianow. Jego ocena wydaje się pesymistyczna. Łukianow opisuje te różnice jako "pozornie nie do pokonania".

Zdaniem Łukianowa, rozdźwięk w postrzeganiu Rosji i Zachodu jest tak duży, że "potrzebna jest lub może nastąpić nowa i raczej niebezpieczna eskalacja", aby zmusić obie strony do wypracowania nowych formatów porozumienia. W jego opinii nie wiadomo jeszcze, co dokładnie może się wydarzyć.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Rośnie zależność od rosyjskiego gazu