1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

NS Verbrechen Brunner

29 listopada 2009

W poniedziałek, 30.11 w Monachium zaczyna się proces Johna Demjaniuka. Może to być ostatni wielki proces o zbrodnie II wojny światowej. Na wolności jest jednak jeszcze wielu sprawców.

https://p.dw.com/p/Kjlg
Legitymacja SS Johna Demianiuka, jej autentyczność była wielokrotnie kwestionowana
Legitymacja SS Johna Demjaniuka, jej autentyczność była wielokrotnie kwestionowanaZdjęcie: picture-alliance / dpa

John Demjaniuk będzie odpowiadał za udział w zamordowaniu w obozie zagłady Sobibor około 28 tys. osób. Zbrodnie miał popełnić jako nadzwyczaj brutalny obozowy kapo, osławiony „Iwan Groźny”. Czy był nim właśnie John alias Ivan Demjaniuk, blisko 90-letni dziś Ukrainiec, były obywatel USA? O tym rozstrzygnąć ma sąd. Także o tym, czy Demjaniuk broniąc się przed stawianymi mu zarzutami ma prawo powoływać się na konieczność wykonywania rozkazów. Był „płotką”. W tzw. procesie sobiborskim w Hagen (Zagłębie Ruhry) w 1965 roku uniewinniono pięciu z 12 esesmanów oskarżonych za zbrodnie w Sobiborze. Zbyt nisko stali w nazistowskiej hierarchii.

Akta 130 Js, 2/83

Ofiary i sprawcy w kilometrach akt - w regałach "Centrali" zgromadzone są miliony akt
Ofiary i sprawcy w kilometrach akt - w regałach "Centrali" zgromadzone są miliony aktZdjęcie: AP

Demjaniuk zasiada na ławie oskarżonych. Na wolności jest jeszcze ostatni ze ściganych za zbrodnie nazistowskie - SS-Hauptsturmfuehrer (kapitan) Alois Brunner, odpowiedzialny za zamordowanie setek tysięcy osób. W Centrali Badania Zbrodni Nazistowskich w Kolonii pod numerem 130 Js, 2/83 leżą jego akta. Śledztwo prowadzi prokurator generalny Günter Feld. Brunnera ściga od 25 lat. 97-letni dziś Brunner żyje przypuszczalnie w Syrii. Mimo międzynarodowego nakazu aresztowania rząd w Damaszku nie chce go jednak wydać. Günter Feld czeka na oficjalne zaświadczenie o śmierci Brunnera albo na to, że ten opuści jeszcze kiedyś Syrię: „Człowiek jest oczywiście ogromnie sfrustrowany, jeżeli szuka kogoś i nie znajduje albo nawet wie, gdzie on jest, ale nie ma szans, żeby do niego dotrzeć. Z drugiej strony trzeba patrzeć profesjonalnie – mordy się zdarzają, a sprawcy nie można złapać. Ale nie możemy usiąść w fotelu i płakać, tylko dlatego, że ten czy inny wymyka nam się z rąk. Frustrujące to jednak jest”.

Günter Feld przewertował tysiące akt ścigania zbrodni nazistowskich, przeczytał niezliczone protokoły z przesłuchań i zeznań świadków. Jego dział odpowiedzialny jest za badanie zbrodni nazistowskich dokonanych na terenie Francji. Pracuje więc dużo z instytucjami we Francji, ale też z Polski, z Izraela. Ściganie zbrodniarzy hitlerowskich dzisiaj jest niezmiernie trudne. Prokuratura co prawda dysponuje tymi samymi środkami, jakimi posługuje się przy ściganiu bandyty, który wczoraj popełnił przestępstwo. „Upływ czasu, świadkowie, którzy rozproszeni są na całym świecie albo już nie żyją, sprawia, że nasza praca jest niezmiernie trudna” – mówi Günter Feld. Potrzebna mu jest też jeszcze szczególna wiedza – jak to wszystko funkcjonowało? Jakimi drogami docierały rozkazy? Jak przebiegała budowa obozu koncentracyjnego?

Nigdy nie można się przyzwyczaić

Pomnik pamięci ofiar w Sobiborze
Pomnik pamięci ofiar w SobiborzeZdjęcie: AP

Wiedzę tę Günter Feld zdobył w ciągu trzech dziesięcioleci pracy jako prokurator. Zbrodniami nazizmu interesował się już jako młody człowiek. Zaczęło się od tego, że w szkole obejrzał film o wyzwoleniu obozu koncentracyjnego Buchenwald. Dzisiaj jest bliski sześćdziesiątki a zeznania świadków ciągle go jeszcze szokują:

„Kiedy człowiek to czyta, trudno nie być poruszonym do głębi. A jeszcze bardziej, kiedy słyszy się relacje świadków. To nie jest praca, którą zostawia się w biurze, człowiek zabiera ją do domu, w nocy budzi się zlany potem. Na szczęście zawsze był ktoś, koledzy, z którymi mogłem o tym rozmawiać”.

Obowiązki zawodowe, ale też osobiste pobudki wielokrotnie wiodły Güntera Felda do Izraela. Podziwia, że Izrael stworzył dobrze funkcjonujący aparat ścigania zbrodni hitlerowskich. Do furii doprowadza go natomiast postawa Brunnera. W 1985 r. znalazł go w Syrii niemiecki dziennikarz i przeprowadził z nim wywiad. Alois Brunner bez hamulców mówił, co myśli o Żydach, żałował tylko, że nie „dopadł każdego z osobna”. „Jeżeli byśmy go złapali, jestem przekonany, że byłby zupełnie inny” – mówi Günter Feld – „Często przeżywaliśmy taką metamorfozę. Kiedy ludzie widzą, że sprawa jest poważna, spuszczają z tonu”.

Optymizm mimo wszystko

Günter Feld jest optymistą. Tylko przy takim usposobieniu, mimo bardzo nikłych szans na sukces, jest w stanie przez dziesięciolecia ścigać zbrodniarzy nazistowskich. W sprawie Brunnera, podkreśla ponownie, zamknie akta dopiero wtedy, kiedy ten umrze albo zostanie złapany: „Takie typy rozproszone gdzieś po świecie, nie mogą myśleć, że mogą robić z innymi ludźmi, co im się podoba. Nadejdzie kres twojej władzy, szybko możesz stanąć przed sądem. Na przykład przed haskim trybunałem, jak to się właśnie dzieje. Proces Norymberski, prowadzone później śledztwa, ściganie zbrodni nieistniejących już reżimów było czymś przedtem nieznanym. Ale pokazało, że zrobiliśmy jako ludzkość krok do przodu”.

Stephenie Gebert / Elżbieta Stasik

red.odp.: Małgorzata Matzke