1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pierwsze twarze unijnej dyplomacji

2 grudnia 2010

Unia Europejska ma własny korpus dyplomatyczny. W gronie pierwszych nominowanych jest dwóch Niemców i trzech Polaków. Ale to dopiero początek tworzenia unijnej dyplomacji.

https://p.dw.com/p/QNbX
Od środy (1.12) UE ma własny korpus dyplomatycznyZdjęcie: EU

Henry Kissinger, sekretarz stanu USA, skarżył się kiedyś, że nie wie, jaki numer telefonu ma Europa. Pierwotnie celem Wspólnoty było zjednoczenie gospodarcze, ale nie polityczne. Dzięki obowiązującemu od roku Traktatowi z Lizbony sen euroentuzjastów o potędze może stać się rzeczywistością. Po pierwsze, z Catherine Ashton, Unia Europejska ma ministra spraw zagranicznych, choć oficjalnie jest ona "tylko" Wysokim Przedstawicielem ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa. Po drugie, wokół Ashton powstaje właśnie unijna dyplomacja (o równie zawiłej nazwie: Europejska Służba Działań Zewnętrznych, w skrócie ESDZ lub SDZ).

Od 1.12.2010 unijny korpus dyplomatyczny nabiera konkretnego, personalnego kształtu. W środę w Brukseli Catherine Ashton przyznała pierwsze nominacje dla dyplomatów i wybrała swoich najściślejszych współpracowników.

Dobre karty Niemiec

NO FLASH Catherine Ashton Belgien EU Aussenministertreffen
Catherine Ashton, unijna minister MSZ, wybrała swoich najbliższych współpracowników w centrali w Brukseli i nominowała pierwszych dyplomatówZdjęcie: AP

Niemcy się cieszą, bo ich przedstawiciele zajmą co najmniej dwa strategiczne stanowiska. Była doradczyni ministrów spraw zagranicznych Klausa Kinkla i Joschki Fischera - Helga Schmid będzie jednym z dwóch zastępców sekretarza generalnego ds. politycznych w centrali Służby w Brukseli. Nad nią będzie tylko także wczoraj nominowany Francuz Pierre Vimont i Ashton.

Dotychczasowy szef działu planowania strategicznego w niemieckim MSZ, Markus Ederer, obejmie ważne stanowisko ambasadora UE w Pekinie. W Berlinie zastąpi go prawdopodobnie 52-letni Robert von Rimscha, były rzecznik prasowy FDP, uchodzący za zaufaną osobę szefa MSZ Guido Westerwellego.

3 nominacje dla Polski, ale w Warszawie jeszcze bez szampana

Z 29 obsadzonych w pierwszej kolejności stanowisk większość przypadła unijnym biurokratom i obywatelom „starych” państw UE. Ale do ścisłego kierownictwa w centrali SDZ w Brukseli dostał się Polak. Maciej Popowski, dotychczasowy szef gabinetu przewodniczącego PE Jerzego Buzka, został drugim - obok Niemki - zastępcą sekretarza generalnego. Polska ma także dwóch ambasadorów: Joanna Wroniecka została szefową reprezentacji UE w Jordanii, a Tomasz Kozłowski - w Korei Południowej.

Konferenz Oder-Neiße-Grenze Westerwelle Sikorski
I niemiecki, i polski szef MSZ, Guido Westerwelle i Radosław Sikorski, chwalą pierwsze nominacje. Tu - w polsko-niemieckim przygranicznuZdjęcie: picture-alliance/dpa

Polak w centrali Służb w Brukseli i dwóch ambasadorów (na 27) to dobry wynik. Tym bardziej, że poza Polską przyznano jeszcze tylko jedną nominację przedstawicielowi 12 „nowych” państw UE z Europy Środkowej i Wschodniej. Były premier Bułgarii Filip Dimitrow został ambasadorem UE w Gruzji. "Nie jest to narodowa nominacja, ale dla nas jest satysfakcjonujące, że Polacy zyskują uznanie dla swoich kompetencji", powiedział premier Donald Tusk na ubiegłotygodniowym szczycie unijnym w Brukseli. Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski przyznał, że Polska będzie zabiegała o kolejne stanowiska. „To dopiero początek procesu tworzenia unijnej dyplomacji”, powiedziała Deutsche Welle rzeczniczka polskiego MSZ, Monika Janus. W Warszawie nikt nie myśli o otwieraniu szampana, tym bardziej że w MSZ trwa pracowity koniec roku -Polska pełną parą przygotowuje się na przejęcie prezydencji w UE w drugiej połowie przyszłego roku.

Pierwsze nominacje i pierwsze rozczarowania

EU Parlament in Straßburg Flash-Galerie
Parlament Europejski zgodził się na weryfikowanie równowagi geograficznej unijnych dyplomatów, ale po 2013Zdjęcie: picture alliance/dpa

Unia ma ambitny cel - stworzenia jednej z największych dyplomacji świata. Docelowo europejski korpus ma liczyć 7000 osób, z których dwie trzecie mają być rekrutowane z pracowników unijnych instytucji, a jedna trzecia - z narodowych dyplomatów.

W gronie pierwszych nominowanych dyplomatów jest tylko 4 przedstawicieli „nowych” państw członkowskich UE i 7 kobiet. Zieloni w europarlamencie już ochrzcili nowy korpus „drużyną starych graczy”. Podczas gdy 60 procent wszystkich kandydatów ubiegało się o 6 najbardziej lukratywnych miejsc, mniej atrakcyjne stanowiska trudno było obsadzić, powiedział jeden z dyplomatów w Brukseli. Choć formalnie liczą się tylko osobiste kwalifikacje kandydatów, w kuluarach doszło do tarć. Unijni dyplomaci reprezentują wspólnotę jako całość, ale państwa UE przez swoich przedstawicieli liczą na realne wpływy.

O wprowadzenie równowagi geograficznej (tzw. parytety narodowe) walczył Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO. Parlament Europejski wprowadził zapis, że w 2013 roku nastąpi przegląd kadr. Jeżeli równowaga geograficzna będzie zachwiana, to zadziała mechanizm korygujący - przyśpieszenie ścieżki kariery dla urzędników z krajów słabo reprezentowanych, powiedział Saryusz-Wolski w wywiadzie dla Rzeczpospolitej (5.11). „Sprawy nie da się zamieść pod dywan, stała się elementem doktryny i deklaracji politycznych, w tym pani Ashton”, dodał na łamach polskiego dziennika.

Jacek Saryusz-Wolski
Europoseł Jacek Saryusz-Wolski (PE) ostro walczył o równowagę geograficzną przy rekrutowaniu eurodyplomatówZdjęcie: AP

Rewizji można oczekiwać więc dopiero w 2013. Do tego czasu Polska i inne kraje regionu muszą liczyć na to, że zostaną docenione osobiste kwalifikacje ich kandydatów. To dobrze, że parytetów nie będzie, twierdzi niemiecki liberał i eurodeputowany Alexander Graf Lambsdorff: „Odnosi się czasem wrażenie, że to najważniejszy temat, ale tak nie jest. Niemcy mogłyby odnieść korzyści z parytetów, ale mimo tego jestem im przeciwny”.

Niemcom nie udało się przeforsować kryterium językowego. Kandydaci muszą mieć opanowany angielski i francuski, ale niekoniecznie niemiecki, który - obok dwóch poprzednich języków - także jest językiem roboczym UE.

Kością niezgody było też finansowanie unijnej dyplomacji. Początkowo korpus dysponuje budżetem 10 mln euro. Ale w przyszłości koszty mogą być wyższe. Liczne narodowe rządy i wielu eurodeputowanych twierdzi, że to zbyt wiele, zwłaszcza w kryzysie. Ciągle niezatwierdzony budżet unijny na przyszły rok może zahamować rozwój unijnej dyplomacji.

Co się zmieni

Od wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego, zagraniczne przedstawicielstwa Komisji stały się ambasadami całej UE. Bruksela chce w ten sposób zwiększyć polityczną rangę UE na świecie i dać sygnał, że w polityce globalnej Europa mówi jednym głosem. Przedstawicielstwa ani nie zastępują, ani nie są nadrzędne w stosunku do narodowych placówek dyplomatycznych państw UE.

Nowa służby dyplomatyczna Unii ma podwójną rolę: wykonuje klasyczne zadania MSZ z siedzibą w Brukseli; z drugiej w ponad 130 placówkach dyplomatycznych na całym świecie reprezentuje interesy całej UE.

Magdalena Szaniawska-Schwabe

red. odp: Bartosz Dudek