1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Oder - Odra" : niemiecko-polskie spotkania artystów w Vierraden

Elżbieta Stasik2 sierpnia 2006

“Oder Odra”, to nazwa międzynarodowego spotkania artystycznego, na jakie zaprosiło artystów m.innymi z Polski i Niemiec Stowarzyszenie Sztuki “Kunstbauwerk Vierraden” koło Schwedt. Spotkanie dobiegło właśnie końca, ale od soboty na czynnej jeszcze do końca sierpnia wystawie w Vierraden oglądać można jego efekty. W samym Schwedt natomiast, w “Galerii am Kiez” trwa otwarta także w tych dniach wystawa z innego, zakończonego kilka dni wcześniej pleneru “Granica i przestrzeń”.

https://p.dw.com/p/BIZh
Nadodrzański krajobraz inspiruje artystów po obu stronach rzeki.
Nadodrzański krajobraz inspiruje artystów po obu stronach rzeki.Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Dwóch kompleksów budynków nie sposób w Vierraden przeoczyć – muzeum tytoniu i dawnej fabryki tytoniu. Duże, solidne gmachy z pruskiej cegły. Kompleks fabryczny mieszczący niegdyś właśnie fabrykę, magazyn i budynek mieszkalny przez lata stał pusty, aż zajęli się nim artyści. Od końca lat dziewięćdziesiątych regularnie odbywają się tu wystawy, artystyczne warsztaty, sympozja. Tematem ostatniego była Odra. Klaus Hirsch ze stowarzyszenia “Kunstbauwerk Vierraden”:

- To się rozumie właściwie samo przez się. Jesteśmy nad Odrą, 3 kilometry od Polski. Najbliższym dużym miastem jest Szczecin, a nie Berlin, który leży znacznie dalej. Widzimy siebie jako platformę komunikacji między polskimi i niemieckimi artystami.

Susanne Pomeranz z Birkenwerda w północnej Brandenburgii, bardzo ceni sobie właśnie te spotkania:

- Przyjeżdżam tu, bo jest blisko, mam czas na pracę i dobre warunki do pracy; i artystów, z którymi mogę rozmawiać, wymieniać doświadczenia, patrzeć, jak oni pracują, cały ten proces tworzenia, którego na co dzień się nie widzi. Zazwyczaj widzi się tylko gotowe prace na wystawie. To mnie właśnie tu pociąga, wspólna codzienność i wspólna praca.

Susanne Pomeranz jest malarką i rysowniczką. Fascynują ją krajobrazy:

- Trochę Odrę znam i wiem, jaki tu piękny, pierwotny krajobraz. Oczywiście przede wszystkim kojarzy się tę rzekę z granicą i z polsko-niemiecką historią, jasne. Kiedyś wybrałam się wzdłuż Odry rowerem i uświadomiłam sobie – mój Boże, przez dziesięciolecia to była naprawdę graniczna rzeka. Ludzie próbowali ją przepłynąć. Byłam też w porcie w Szczecinie... nagle jakbym dotknęła historię. To porusza.

Z ostatniego piętra dawnego magazynu widać królujące na horyzoncie kominy, przede wszystkim jednak pola, pola i jeszcze raz pola.

- To moje ulubione miejsce. Pełno tu było krzeseł, kurzu. Posprzątałem, pozamiatałem i postawiłem moją prasę rytowniczą, tutaj, ze względu na widok. Pracowałem tu codziennie, od siódmej rano do południa a często i w nocy. W dzień przy prasie, w nocy pisałem sztukę teatralną. Było wspaniale.

Oszczędne w wyrazie grafiki Thomasa Johannesa Haucka znakomicie oddają jego minimalizm. Pole po żniwach zredukowane jest do śladów traktora:

- Tu na ściernisku widać takie zielone paski. To ślady traktora, z tyłu jeszcze jedne. Jeszcze wczoraj były tu łany pszenicy. Wszystko redukuję, wszystko, co zbędne, zostaje tylko to, co istotne.

Artysta żyje w Berlinie i w Zurychu, ale grafiki takie jak te wystawione w Vierraden mogą powstać tylko w tym miejscu.

- Wszystko tu jest inspiracją. Ale dokładnie wiem, że jeżeli zacznę pracować nad tymi grafikami w Berlinie czy w Zurychu, nic z nich nie będzie. Ta praca na przykład powstała we Frankfurcie nad Odrą, siedziałem w nocy na brzegu i pracowałem. To, są historie, które dzieją się tylko w tym jednym miejscu i tylko tam, gdzie się dzieją, mogę pracować.

Tydzień wcześniej gościli w Vierraden młodzi artyści graffitti ze Schwedt i Morynia. Uszi Eff z Berlina fotografowała ich w blokowiskach Schwedt.

- Chętnie sfotografowałabym jeszcze młodzież z Polski, ale niestety nie starczyło czasu. Nadrobię to następnym razem.