1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sportowcy w Soczi muszą przestrzegać wytycznych MKOL

Andrzej Pawlak6 lutego 2014

W piątek rozpoczyna się w Soczi zimowa olimpiada. Czy jej uczestnikom grozi cenzura?

https://p.dw.com/p/1B3Kn
Pressekonferenz im Deutschen Haus Sotschi 5.2.2014
Zdjęcie: picture-alliance/Robert Schlesinger

O wolnościo słowa w Rosji można długo dyskutować. Zdaniem Amnesty International rozpoczynające się w piątek 7 lutego XXII Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi spowodują zwiększoną presję na wszystkich z nimi w jakiś sposób związanych, żeby w świat poszła jak najlepsza opinia o ich organizacji i przebiegu. Nie znaczy to jednak, że za możliwą próbę ocenzurowania olimpiady winę ponosi prezydent Rosji Władimir Putin. Oczestnicy olimpiady są zobowiązani do przestrzegania wytycznych MKOL dotyczących zasad blogowania, internetu oraz mediów społecznościowych. Są one wiążące zarówno dla zawodników, jak i osób akredytowanych przy Igrzyskach, czyli głównie dziennikarzy prasy, radia i telewizji.

Główny cenzor MKOL?

Być może w przypadku olimpiady w Soczi nie należałoby w ogóle używać słowa "cenzura". Z prawdziwą cenzurą mogą liczyć się tylko rosyjskie mass media, które, co warto podkreślić, niechętnie się z nią godzą. W każdym razie, nie wszystkie. Dziennikarze zagraniczni mogą o nich pisać co chcą i jak chcą, naturalnie z poszanowaniem obowiązującego w Rosji prawa i dobrych obyczajów wymaganych w tym zawodzie.

Symbolbild China Internetzensur Zensur Internet
Część niemieckich mediów obawia się, że podczas olimpiady w Soczi Rosjanie będą próbowali cenzurować internetZdjęcie: Getty Images

Czymś innym są natomiast wytyczne Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, publikowane przed każdą olimpiadą, oparte na przepisach Karty Olimpijskiej. Te, wydane przed olimpiadą w Soczi niewiele różnią się od wytycznych obowiązujących uczestników XXX Letnich Igrzysk Olimpijskich w Londynie w 2012 roku. Można z nimi zapoznać się bez trudu w internecie, żeby wyrobić sobie własne zdanie, czy olimpiada w Soczi rzeczywiście nakłada na sportowców i dziennikarzy szczególnie dotkliwe ograniczenia w swobodzie wyrażania własnego zdania. Materiał do porównania łatwo znaleźć. Wystarczy przypomnieć sobie olimpiadę w Pekinie.

Co wolno, a czego trzeba unikać

Wytyczne MKOL są precyzyjne i jednoznaczne. Każdy post, każda wypowiedź przesłana za pośrednictwem Twittera i każda opinia wyrażona w formie blogowania na którymś z portali społecznościowych, musi być napisana w pierwszej osobie liczby pojedynczej w formie osobistego pamiętnika z imprezy i nie może w żaden sposób przypominać artykułów prasowych. Innymi słowy sportowcy nie mogą zastępować ani bawić się w dziennikarzy. Co więcej, wszystkie treści publikowane w mediach społecznościowych muszą odpowiadać "duchowi olimpijskiemu", przestrzegać powszechnie obowiązujących zasad dobrego smaku i nie zawierać żadnych treści obscenicznych.

Symbolbild Twitter und Facebook
Sportowcom w Soczi wolno "ćwierkać", ale muszą uważać na słowaZdjęcie: Reuters

Przestrzeganie tych zaleceń od strony formalnej, regulującej ich wygląd i układ tekstu, może być kłopotliwe, ale trudno dopatrywać się w nich próby nałożenia kagańca na uczestników olimpiady przez jej organizatorów. To samo odnosi się do zdjęć i filmów. Sportowcom nie wolno ich wykorzystywać do celów komercyjnych. Dotyczy to zwłaszcza materiałów zrealizowanych na terenie obiektów sportowych podczas zawodów. Jeśli na zdjęciu sportowca, zrobionym mu na terenie Wioski Olimpijskiej, znajdzie się inna osoba, w przypadku jego opublikowania w mediach społecznościowych wymagana jest jej zgoda. Przepisów tego typu jest więcej, ale wszystkie służą jednemu, temu samemu celowi: utrzymania "ducha olimpijskiego", cokolwiek to dziś znaczy.

Może to nie cenzura, ale ograniczenia

Były niemiecki piłkarz zawodowy Hans Sarpei, pracujący obecnie jako ekspert w zakresie portali społecznościowych, uważa te przepisy za sztuczne i uciążliwe. Jego zdaniem są one zbyt szczegółowe i oderwane od realiów dużych imprez sportowych. W wywiadzie dla niemieckiej agencji sportowej SID stwierdził, że nie rozumie, dlaczego MKOL upiera się, żeby na żadnym ze zdjęć nie było widoczne ani logo olimpiady, ani logo któregoś z jej oficjalnych sponsorów. - Gdyby podobne przepisy obowiązywały w Bundeslidze, to żaden z kibiców na żadnym z meczów nie mógłby zrobić ani jednego zdjęcia - oświadczył Sarpei.

Ani on, ani inni eksperci wypowiadający się w tej materii, nie bardzo mogą sobie wyobrazić, jak w Soczi miałaby wyglądać kontrola przestrzegania zaleceń MKOL dotyczących korzystania z portali społecznościowych. - Osobiście bardzo ucieszyłbym się, gdyby sportowcy, uczestniczący w olimpiadzie w Soczi, stosowali się do przepisów Karty Olimpijskiej, ale jednocześnie mogli spontanicznie dzielić się swymi wrażeniami z niej z innymi w mediach społecznościowych - powiedział Hans Sarpei.

Z pomocą niemieckim uczestnikom Igrzysk przyszedł Niemiecki Komitet Olimpijski wydając dla nich własny poradnik na temat korzystania z portali społecznościowych. Jest on oparty na trzech głównych zasadach: wolno z nich korzystać pod warunkiem, że nie będzie to miało negatywnego wpływu na uzyskane wyniki; można wyrażać opinie prywatne, ale pod warunkiem zachowania zasady prywatności i przez cały czas trzeba mieć na uwadze to, żeby pisać tak, by wykluczyć możliwość pojawienia się swojego tekstu następnego dnia na tytułowej stronie tabloidu Bild-Zeitung. Wszystko to razem przypomina nieco kwadraturę koła i dlatego niemieckim sportowcom zaleca się po cichu żeby uważali i "dmuchali na zimne".

SID / Andrzej Pawlak

red. odp.: Małgorzata Matzke