1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

O trudnej sztuce wyciągania właściwych wniosków z historii [KOMENTARZ DW]

Andrzej Pawlak7 września 2014

Kryzys ukraiński skłania do analogii. Czy Europie grozi wojna, jak w roku 1914 lub 1939?

https://p.dw.com/p/1D8OU
Prezydenci Polski i Niemiec, Bronisław Komorowski i Joachim Gauck, na Westerplatte w 75. rocznicę wybuchu II wojny światowejZdjęcie: Reuters

Taka jednomyślność jest czymś wyjątkowym. Europejczycy i Amerykanie zgodnie potępiają brutalną politykę Putina. UE zaostrza sankcje wobec Rosji. NATO dopasowuje swą strategię do neoimperialnych apetytów Moskwy. Francja po długich wahaniach wstrzymuje dostawę śmigłowcowca "Mistral" do Rosji. Niemcy, Włochy i inne państwa zdecydowały się złożyć w ofierze swoje interesy gospodarcze na rzecz wspólnej polityki. I, dla dopełnienia tego obrazu, od paru miesięcy "Zachód" stał się ponownie terminem używanym w języku polityki.

Rysy na tym obrazie można dostrzec dopiero wtedy, kiedy obecne zawirowania polityczne umieścimy na szerszym tle historycznych doświadczeń Europejczyków. Kryzys ukraiński przypadł na rok, w którym Europa dużo myśli o dwóch wydarzeniach, które wycisnęły na niej krwawe piętno. O pierwszej i drugiej wojnie światowej. Agresywna postawa Rosji wobec Ukrainy skłania do szukania analogii.

"Chwilami dostaję gęsiej skórki", powiedział niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier, uczestniczący w panelu dyskusyjnym poświęconym setnej rocznicy wybuchu I wojny światowej. Nie udało się jej zapobiec, a winę za to ponosi przede wszystkim wyjątkowo nieskuteczna dyplomacja. Jej spektakularna klęska stała się dla niemieckiej polityki ważną przestrogą i zarazem nauczką. Nigdy więcej w Europie nie może wybuchnąć wojna wskutek karygodnych błędów politycznych! Za taką konkluzją kryje się przekonanie, że skuteczna dyplomacja może zapobiec najgorszemu. Niemiecka dyplomacja z roku 2014 wzięła za tło codziennych działań sytuację na świecie z roku 1914.

Christian F. Trippe
Christian F. TrippeZdjęcie: DW/Frommann

Ciekawe przy tym, że kto spojrzy na obecne wydarzenia z innej perspektywy i zacznie dopatrywać się w polityce Władimira Putina podobieństw do ekspansywnej polityki III Rzeszy w latach trzydziestych XX wieku, ten z góry stoi na straconej pozycji. Przekonał się o tym niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble, który zaprezentował taki właśnie punkt widzenia i doczekał się ostrej reprymendy z MSZ-tu, bo wszelkie porównania któregokolwiek ze współczesnych polityków z Hitlerem są w Niemczech tabu.

Na szczycie UE pod koniec sierpnia brytyjski premier David Cameron przestrzegł przed popełnieniem wobec Putina tego samego błędu, który w latach trzydziestych popełniono wobec Hitlera. Uprawiana wtedy przez rządy Francji i Wielkiej Brytanii polityka ustępstw, która przeszła do historii pod angielską nazwą "appeasement" (zaspokojenie, red.) nie tylko nie zaspokoiła apetytu niemieckiego dyktatora, ale przeciwnie dodatkowo go rozzuchwaliła, choć w zamierzeniu miała go zatrzymać. Mając to na uwadze Cameron radził okazać wobec prezydenta Federacji Rosyjskiej więcej stanowczości i zdecydowania i doczekał się poparcia ze strony Polski, państw bałtyckich i państw skandynawskich. W tych krajach obecna sytuacja w Europie niepokojąco przypomina tę sprzed wybuchu II wojny światowej.

Wszelkie analogie historyczne mają to do siebie, że nie uwzględniają różnych zdarzeń i faktów, które mogą okazać się ważne, a czasem wręcz decydujące dla rozwoju sytuacji. Mogą zatem służyć tylko jako wstępna pomoc w wyrobieniu sobie na nią właściwego poglądu. Warto o tym pamiętać w roku, w którym obchodzimy 100. rocznicę wybuchu pierwszej wojny światowej i 75. drugiej. Kto jednak bliżej przyjrzy się sytuacji z roku 1914, powinien zwrócić uwagę na to, jaką złowrogą rolę może odegrać pojedyncze, zdecydowane na wszystko państwo. A kto zacznie analizować szczegółowo sytuację z roku 1939, ten nie może pomijać czynników, które mogły wtedy doprowadzić do osłabienia napięcia na naszym kontynencie. Dziś, w roku 2014, jedno i drugie, to znaczy zbagatelizowanie postawy jednego państwa i niewykorzystanie każdej okazji do osłabienia zaistniałego kryzysu, może okazać się fatalne.

Christian F. Trippe / Andrzej Pawlak