1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka "Tea Party"? Cichy zwycięzca wyborów do Bundestagu

Barbara Cöllen23 września 2013

Niewiele brakowało, by "Alternatywa dla Niemiec" (AfD) pokonała 5-procentowy próg wyborczy. Partia przeciwników euro otrzymała 4,7 głosów wyborców. To już samo w sobie ogromna sensacja.

https://p.dw.com/p/19lh8
Alternatywa dla Niemiec

AfD ("Alternative für Deutschland"), to nowe zjawisko w krajobrazie partyjnym Niemiec. Członkami partii są zachowawczy politycy i liberalni ekonomiści. Portalu informacyjny „tagesschau.de” nazwał ich „niemieckim ruchem Tea Party“, czyli odpowiednikiem skrajnie konserwatywnego ugrupowania amerykańskich Republikanów.

Pomimo, że partię założono dopiero na początku roku (luty 2013), liczy ona już 16 tys. członków. – To robi wrażenie i jest dość niezwykłe – twierdzi ekonomista Rudolf Hickel. Dla porównania: liberałowie (FDP) i Sojusz 90 / Zieloni mają łącznie 60 tys. członków. Także na facebooku partia AfD odnosi sukcesy. Dwa dni przed wyborami 74, 5 tys. osób kliknęło na stronie partii przycisk „lubię to”. To jest więcej niż liczba fanów CDU i SPD razem wziętych na forach społecznościowych.

Jednym z powodów tak dużej akceptacji jest brak zadowolenia wielu Niemców z polityki zarządzania kryzysem w strefie euro przez rząd Angeli Merkel. W sondażu przeprowadzonym w 2012 roku przez magazyn "Spiegel” 54 proc. ankietowanych stwierdziło, że nie widzi sensu inwestowania miliardów w ratowanie euro.

Konserwatywny szczebel kierowniczy

- Właśnie ten krąg osób chce reprezentować nowe ugrupowanie polityczne - powiedział jego współzałożyciel Konrad Adam. – Wszystkie partie reprezentowane w Bundestagu są właściwie zgodne w kwestii ratowania euro, różnią je tylko wyobrażenia o tym, ile pieniędzy i kiedy ma być wypłaconych – powiedział w rozmowie z Deutsche Welle Adam, niegdyś redaktor działu politycznego „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. – Euro uchodzi za świętą krowę, a kto myśli o nim inaczej, tego okrzykuje się populistą. A to niedobrze, że tak jest – uważa.

Konrad Adam jest dzisiaj jednym z trzech rzeczników AfD. Pozostali to Frauke Petry, z zawodu chemiczka, oraz dawny członek CDU Bernd Lucke, kandydat AfD w wyborach do Bundestagu. Ale też do grona sympatyków tego krytycznego wobec rządu Merkel ugrupowania należą tacy tytani niemieckiej gospodarki jak Hans-Olaf Henkel, dawny wpływowy prezes Federalnego Związku Niemieckiego Przemysłu (BDI).

Bern Lucke Alternative für Deutschland Gründungsparteitag Berlin AFD
Bern LuckeZdjęcie: Reuters

Przeciwko euro, za zjednoczoną Europą

Program partii koncentruje się na jednym celu: rozwiązaniu eurogrupy. Liberalni ekonomiści z AfD potrafią sobie wyobrazić powrót krajów strefy euro do swoich narodowych walut i tworzenie między sobą małych walutowych sojuszy. Konrad Adam mówił na przykład o możliwym podziale na euro północy i południa.

Szef niemieckiego resortu finansów Wolfgang Schäuble jest przeciwny powrotowi do narodowych walut i brak mu zrozumienia dla celów AfD. - Nie mam zrozumienia dla ludzi, którzy najwyraźniej uwięzieni są w odległej przeszłości – powiedział minister na łamach hamburskiego tygodnika „Die Zeit”. Dodał też, że AfD sieje strach przed Europą.

Tymczasem Bernd Lucke zaznacza, że jego partia chce jedynie zlikwidować euro a nie jedność Europy. 51-letni ekonomista z Hamburga uważa, że likwidacja wspólnej waluty to największa przysługa, jaką można wyświadczyć Unii Europejskiej. – Obawiamy się, że UE nic nie korzysta na wspólnej walucie, ale jest przez nią powoli niszczona – powiedział Lucke w rozmowie dla Deutsche Welle.

Migranci jedynie z wysokimi kwalifikacjami

W ostatnich tygodniach przed wyborami AFD dowiodła, że nie jest partią monotematyczną. We wrześniu br. Bernd Lucke na jednym ze spotkań przedwyborczych mówił szczegółowo także o migracji zarobkowej. - Cudzoziemców bez znajomości niemieckiego i dostatecznego wykształcenia nie należy wpuszczać do Niemiec - cytował polityka portal „sueddeutsche.de”. Lucke twierdzi, że jest to także w ich interesie, ponieważ w RFN musieliby żyć z zasiłku dla bezrobotnych. W swoim programie wyborczym Alternatywa dla Niemiec domaga się, aby „powstrzymać migrację obciążającą nasz system socjalny”.

Hans-Olaf Henkel AFD Alternative für Deutschland Gründungsparteitag Berlin AFD
Hans-Olaf Henkel wspiera program AfDZdjęcie: Reuters

Wypowiedzi te wywołały wzburzenie. AfD musiała się bronić przed zarzutami o przyciąganie skrajnie prawicowego elektoratu. Lucke zaznaczył w rozmowie z portalem „tagesschau.de”, że partia nie zamierza przyjmować dawnych członków NPD. Ekonomista Rudolf Hickel potwierdził z kolei w rozmowie z Deutsche Welle, że w obiegu było wiele plotek o próbach infiltracji AfD przez skrajną prawicę. – Sądzę, że AfD zawsze będzie wskazywała na to, że przeciwna jest tym próbom, lecz ważniejsze jest, że nie sprzeciwia się temu w zdecydowany sposób - zaznacza Hickel.

Wprawdzie przedstawiciele AfD nie zasiądą w nowym Bundestagu, ale wielu innych polityków z niepokojem spogląda w kalendarz. W maju 2014 roku odbędą się bowiem wybory do Parlamentu Europejskiego. Według nowej ordynacji wyborczej, uchwalonej przez Bundestag w czerwcu 2013 roku, w wyborach do Europarlamentu obowiązywać będzie jedynie 3-procentowy próg wyborczy. A to oznacza, że powtarzając swój obecny sukces, niemieccy przeciwnicy euro mogą zdobyć mandaty poselskie w PE.

Carla Bleiker / Barbara Cöllen / Bartosz Dudek

red. odp.: Elżbieta Stasik