1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o spotkaniu Putin-Poroszenko: „Dobra wiadomość"

Malgorzata Matzke20 sierpnia 2014

Niemiecka prasa dostrzega promyki nadziei na rozwiązanie konfliktu ukraińskiego w spotkaniu prezydentów Rosji i Ukrainy w Mińsku i wizycie kanclerz Merkel w Kijowie.

https://p.dw.com/p/1CxBl
Merkel mit Putin und Poroschenko 06.06.2014
Krótka rozmowa prezydentów Rosji i Ukrainy w czasie uroczystości upamiętniającej lądowanie aliantów w Normandii (6.06.14)Zdjęcie: Reuters

Na wiadomość, że ukraiński i rosyjski prezydent mają się spotkań w Mińsku w towarzystwie przedstawicieli UE Sueddeutsche Zeitung" pisze: „Oczywiście, że na Ukrainie będą także reakcje pełne oburzenia. Będzie się mówić: czy to prawda, że prezydent naprawdę chce rozmawiać z Putinem - z tym człowiekiem, który wysłał separatystów na wschodnią Ukrainę? Czy dwa tysiące ludzi zginęło na darmo? Czy Petro Poroszenko jest zdrajcą? Ale tak naprawdę jest to dobra wiadomość, że rozmawiają ze sobą nie tylko dyplomaci i ministrowie, ale także prezydenci państw prowadzących ze sobą niewypowiedzianą wojnę, i być może nawet mają zamiar się spotkać w przyszłym tygodniu. Najwyższy czas, by po miesiącach propagandowych i militarnych zbrojeń, spróbować znów się do siebie zbliżyć. Ale sceptycyzm jest jak najbardziej na miejscu. Stanowiska Kijowa i Moskwy są od siebie tak bardzo odległe, że z cudem graniczyłoby, gdyby obydwie strony konfliktu - ukraińskich separatystów można jak najbardziej przypisać po stronie Kremla - uzgodniły chociaż zawieszenie broni czy skuteczne kontrole graniczne".

O planowanej na najbliższy weekend podróży kanclerz Merkel do Kijowa pisze Koelner Stadt-Anzeiger": „Jeżeli niemiecka kanclerz z dyplomacji telefonicznej miałaby się przerzucić na dyplomację podróżniczą, po wizycie w Rydze i Kijowie, już widać, jaki byłby następny cel: Moskwa. Rząd RFN, obok wszystkich nacechowanych nerwowością debat o dostawach broni i operacjach wojskowych, pokazuje, co powinno kryć się pod pojęciem przejmowania większej odpowiedzialności na arenie międzynarodowej: dyplomatyczne przywództwo i zarządzanie kryzysem".

Landeszeitung" twierdzi, że „Mogą to być decydujące dni w konflikcie ukraińskim. Podróż kanclerz Merkel do Kijowa i planowane na trzy dni później spotkanie prezydenta Putina i prezydentem Poroszenką w Mińsku pozwalają żywić nadzieję, że być może zbliża się jakieś rozwiązanie na dyplomatycznym parkiecie, by wreszcie skończył się ten bezsensowny rozlew krwi na wschodzie Ukrainy. Przemawia za tym także decyzja o kontynuacji rozmów na szczeblu ministrów spraw zagranicznych w Berlinie, flankowanych przez dyplomatów niemieckich i francuskich. Wszystko jest jeszcze otwarte i nie ma nawet pewności, czy rosyjski i ukraiński prezydent w Mińsku w ogóle spotkają się na rozmowę w cztery oczy. Ale nie można wykluczać możliwego związku wspólnych planów podróży do Mińska z uprzednimi rozmowami Angeli Merkel z kijowskim kierownictwem".

Ludwigsburger Kreiszeitung" zaznacza, że wizyta kanclerz Merkel w nadchodzący weekend w Kijowie jest „ważnym sygnałem we właściwej chwili. Ukraińcy będą wiązać z tą wizytą duże nadzieje, będzie to wydarzenie wagi państwowej. Majdan jest już sprzątnięty, prezydent państwa i burmistrz miasta zostali wybrani w demokratycznych wyborach, zwrot Ukrainy ku Europie jest przesądzony. Dla przeważającej części tego kraju ciężki polityczny kryzys dobiegł właściwie końca. Tylko na wschodzie Ukrainy szaleje jeszcze coraz okrutniejsza wojna właściwie przeciwko własnym obywatelom i utajona z wielkim sąsiadem-Rosją. Miejmy nadzieję, że te straszne czasy się kiedyś skończą i wtedy Rosjanie i Ukraińcy będą sobie znów mogli spojrzeć w oczy".

W ocenie Reutlinger General-Anzeiger": „W obecnej chwili kryzys zbliża się do wyjątkowo krytycznego momentu: ukraińska armia coraz silniej osacza separatystów. Grozi, że już wkrótce dojdzie do walk o każdy pojedynczy dom, albo że separatyści się poddadzą. Czy Rosja do tego dopuści? Jeżeli nie, to jak chce ona zapobiec takiej porażce prorosyjskich bojowników? Jasne jest, że Rosja dostarcza im broni - separatyści nawet sami to przyznali. Jeżeli Kreml faktycznie pokusiłby się o wkroczenie ze swymi oddziałami na wschodnią Ukrainę, Kijów tego by nie zaakceptował. Wtedy Zachód, nawet, jeżeli sam nie interweniowałby militarnie, byłby wciągnięty w ten konflikt".

opr. Małgorzata Matzke