1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Kościół nie jest tak odważny, jak by się wydawało

Elżbieta Stasik10 stycznia 2013

Prasa szeroko komentuje fiasko współpracę między niemieckim Episkopatem a niezależnymi ekspertami, którzy mieli wziąć pod lupę problem molestowania seksualnego dzieci przez duchownych.

https://p.dw.com/p/17GrT
Berlin/ ARCHIV: Ministranten haben die Haende gefaltet (Foto vom 13.09.11). Die umfassende Aufarbeitung der Missbrauchsfaelle in der katholischen Kirche ist vorerst gescheitert. Die Zusammenarbeit zwischen dem Kriminologischen Forschungsinstitut Niedersachsen (KFN) und der Deutschen Bischofskonferenz sei beendet worden, sagte der KFN-Leiter Christian Pfeiffer am Mittwoch (09.01.13) im Deutschlandfunk. Ein Kirchenvertreter habe ihn darueber informiert. Das Kuendigungsschreiben sei bereits unterwegs. Als Ursache nannte Pfeiffer die zu starken Kontrollwuensche vonseiten der Kirche, denen das Institut nicht nachgegeben wollte. Die Deutsche Bischofskonferenz kuendigte eine Stellungnahme fuer den Vormittag an. (zu dapd-Text) Foto: Oliver Lang/dapd
Zdjęcie: dapd

Landeszeitung z Lüneburga pisze:

„Ujawnienie praktykowanych przez dziesięciolecia przypadków molestowania dzieci przez księży lub pracowników domów dziecka pogrążyły Kościół katolicki w głębokim kryzysie. Ze złożonej wówczas obietnicy, że wszystko zostanie szybko wyjaśnione, po trzech latach zostało niewiele. Chwilowym zakończeniem badań mających naświetlić problem molestowania seksualnego, Kościół naraził się teraz na zarzut zniszczenia lub celowego zatajania akt. Jest to fatalnym sygnałem, który ponownie podważa wiarygodność katolickich biskupów. Sprawa ugrzęzła w martwym punkcie. Kościół zrobiłby dobrze, gdyby wyjaśnienie problemu zlecił instytucji niezależnej i wolnej od podejrzeń - chociażby Bundestagowi”.

Mannheimer Morgen uważa, że:

„Jakkolwiek niejasno wypada ocena sytuacji: Kościół musi się liczyć z tym, że opinia publiczna obarczy go winą za fiasko tego tak obiecującego przedsięwzięcia. Nawet, jeżeli Kościół ponownie podkreśla swą wolę podjęcia drugiej próby badań, trzeba się liczyć z falą nieufności co do niezależności tego następnego badania. I zanim będą gotowe tak bardzo potrzebne efekty pracy, upłynie cenny czas. Gdzie będą znowu wstrząśnięte do głębi ofiary? Po ujawnieniu wszystkich tych, tuszowanych przez dziesięciolecia przypadków, ponownie muszą czekać na duchowe zadośćuczynienie”.

Zdaniem Nürnberger Nachrichten:

„Kościół katolicki nie jest jednak tak odważny, jak by się początkowo wydawało. Konserwatyści w szeregach duchowieństwa uważają za ofiary nie właściwych poszkodowanych, tylko sprawców – nie można inaczej wytłumaczyć zarzutów, jakie stawia duchownym wygryziony przez konserwatywny kler kryminolog Pfeiffer. Poprzez zastosowanie cenzury i stawianie warunków nie do spełnienia, prawdziwe wyjaśnienie problemu jest niemożliwe. Niestety i tutaj sprawdza się to, co ciągle powtarza o. Klaus Mertes (wieloletni rektor Canisius Kolleg w Berlinie, gdzie wykryte zostały pierwsze przypadki pedofilii – przyp. red.): Molestowanie seksualne jest kwestią i skutkiem struktury organizacyjnej Kościoła katolickiego, jej czysto męskiej hierarchii. Zastopowanie badań pokazuje, że wielu funkcjonariuszy kościelnych zdaje się wyznawać credo: zamiast otwierać szeroko drzwi, lepiej je zamurować”.

Wychodzący w Berlinie, ponadregionalny dziennik Die Welt komentuje:

„Ponownie wyrządzone zostały poważne szkody rozpracowaniu problemu molestowania seksualnego w łonie Kościoła katolickiego. Po zerwaniu umowy między niemieckim Episkopatem a Instytutem Badań Kryminalnych Dolnej Saksonii, w dalszym ciągu tam, gdzie konieczna byłaby prawda i jawność, prym wiodą podejrzenie i przemilczanie. Ile było przypadków? Co było ich powodem? W jaki sposób traktuje się sprawców i ofiary? Co musi się zmienić? To wstrząsające, że odpowiedzi na te pytania pozostają w cieniu, a w zamian panuje podejrzliwość i oburzenie”.

Natomiast ukazujące się w Bielefeldzie Neue Westfälische stwierdza:

„Rodzi się pytanie, czy katoliccy biskupi mądrze postąpili dopuszczając do takiej sytuacji. Szkody mogą być równie duże, jak po ujawnieniu nieznanej dotąd liczby przypadków nadużyć seksualnych dokonanych przez księży i diakonów. Bo też Pfeiffer nie jest kimkolwiek; Pfeiffer – porównanie to jest tu dopuszczalne – jest papieżem kryminalistyki. Kto zatrzaskuje mu drzwi pod nosem, musi się liczyć z zarzutem, że biskupi katoliccy najwyraźniej ciągle jeszcze nie są gotowi do niezależnego zbadania przypadków i przyczyn przemocy seksualnej”.