1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nie tylko „Krew i honor”

21 grudnia 2011

Czeski politolog Jiří Pehe tłumaczył, dlaczego prawicowemu ekstremizmowi się w Czechach nie szczęści. Przyczyn wymienił kilka, a każda słuszna. Pytanie tylko, czy teza jest rzeczywiście prawdziwa.

https://p.dw.com/p/13Wwc
Czescy prawicowi ekstremiści, Praga 2008Zdjęcie: picture alliance/dpa

Rzeczywiście, skrajna prawica jak dotąd nie utorowała sobie drogi do rządowych gabinetów w Pradze, co odróżnia Czechy nie tylko od Słowacji, gdzie nacjonalistyczna – przede wszystkim antywęgierska – SNS współrządziła przez dziesięć lat w gabinetach premierów Vladimíra Mečiara i Roberta Fica, ale i od Polski, gdzie dla Ligi Polskich Rodzin znalazły się ministerialne posady w rządzie premiera Jarosława Kaczyńskiego.
Żadna partia czeskiej skrajnej prawicy nie miała i nie ma też swoich eurodeputowanych, jak węgierski Jobbik, czy słowaccy nacjonaliści.

Republikanie i skinheadzi

Ale Republikanie byłego cenzora Miroslava Sládka już w 1992 roku weszli zarówno do czechosłowackiego Zgromadzenia Federalnego, jak i Czeskiej Rady Narodowej, która po rozpadzie federacji przekształciła się w Izbę Poselską Parlamentu Republiki Czeskiej.
Wytrwali tam całych sześć lat, do 1998 roku, pokonując po drodze dwa razy wyborczy próg. W wyborach parlamentarnych 1996 roku zyskali ponad osiem procent głosów. „Przyczyną ich sukcesu były nastroje protestu wśród ludzi niezadowolonych z tego, jaką drogą szło państwo po listopadzie 1989 roku”, mówi w rozmowie z redakcją polską Deustche Welle docent Miroslav Mareš Uniwersytetu Masaryka w Brnie, który specjalizuje się w badaniach prawicowego i lewicowego ekstremizmu w Europie Środkowej.
Republikanie występowali przeciwko Unii Europejskiej i NATO, ale głosili też antykomunizm. Popularność zyskali jednak przede wszystkim dzięki ostrej retoryce antycygańskiej (liczna mniejszość romska była i jest postrzegana w Czechach jako poważny problem społeczny) i antyniemieckiej (bo w tych latach bardziej niż komunizmu Czesi bali się już powrotu wypędzonych pół wieku wcześniej Niemców sudeckich).
Republikanie chętnie podsycali te lęki. A wtedy nie mieli problemu z nawiązywaniem współpracy z tworzonymi przez komunistów Klubami Czeskiego Pogranicza, które miały być czymś w rodzaju przeciwwagi dla Ziomkostwa Niemców Sudeckich.

Tschechien Rechtsextreme Miroslav Sladek
Miroslav Sladek, przywódca RepublikanówZdjęcie: AP

Drugi zrąb czeskiej skrajnej prawicy tworzyli skinheadzi. Pierwsze informacje o nich pojawiły się w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Czechosłowacka esbecja StB doliczyła się 50 takich osób. Ale dopiero upadek komunizmu umożliwił rozwój tej subkultury, w czym znaczącą rolę odegrał zespół muzyczny Orlík, którego piosenki „Biała liga”, „Biały jeździec” i „SOS” stały się ideologicznymi tekstami rasistowskiej gałęzi czeskich skinheadów – sympatyków White Power.
W 1993 powstały dwa najważniejsze ugrupowania skinheadzkie: Bohemia Hammerskins (BHS), czeska filia międzynarodowej organizacji Hammerskin Nation, która powstała w 1988 roku w Dallas, oraz stowarzyszenie Front Ojczyźniany w Brnie.
Członkowie BHS wydawali neonazistowskie magazyny i organizowali koncerty neonazistowskich zespołów muzycznych z kraju i zagranicy. Część działaczy tej organizacji powołała trzy lata później do życia czeski oddział innego międzynarodowego stowarzyszenia: neonazistowskiego ugrupowania Blood & Honour. Jego największą akcją było zorganizowanie koncertu neonazistowsko-punkowego zespołu brytyjskiego Brutal Attack już w 1996 roku.
Na luty 1999 roku zaplanowany był kolejny wielki koncert, w którym między innymi miała uczestniczyć szwedzka grupa Totenkopf. Tuż przedtem policja przeprowadziła jednak szeroko zakrojoną operację kładącą de facto kres działalności B&H i do imprezy nie doszło.
Lata dziewięćdziesiąte to jednak przede wszystkim fala brutalnych zabójstw na tle rasowym. Pierwszy zginął obywatel Turcji zatłuczony w lecie 1990 roku w Pilznie przez 23 skinheadów i neonazistowskich punków, którzy najprawdopodobniej wzięli go za Roma. Tylko pięciu z nich trafiło za kraty.
Pierwszym Romem, który padł ofiarą rasowej nienawiści, był 21-letni Emil Bendík z Klatov skatowany przez ponad 30 skinheadów 23 lutego 1991 roku, w ostatni dzień trzydniowego pogromu w Libkovie w Zachodnich Czechach. Tym razem bezwarunkowymi karami więzienia ukaranych zostało dziesięciu napastników, a osiemnastu otrzymało wyroki w zawieszeniu.
Szczególnie głośno było wtedy w czeskich mediach o śmierci siedemnastoletniego Roma Tibora Danihela w Pisku na południu Czech, który uciekając wraz z kolegami przed prześladującymi go skinami skoczył do rzeki Opavy i utopił się, bo napastnicy nie pozwolili mu wyjść na brzeg.
Z kolei w maju 1995 roku w Zdziarze nad Sazawą czterech skinheadów wtargnęło godzinę przed północą do domu romskiej rodziny. Jeden z nich śmiertelnie pobił baseballową pałką 43-letniego Tibora Berkiego. Sędzia Ivo Kourzil skazał mordercę na 13 lat pozbawienia wolności, ale uznał, że sprawcy nie mogli dokonać napadu na rodzinę Berkich z powodów rasowych, bo Romowie należą do tej samej rasy indoeuropejskiej, co Czesi.
Łącznie od 1989 roku doszło na obszarze Republiki Czeskiej do 27 zabójstw związanych z prawicowym ekstremizmem. 15 ofiar było Romami, trzy cudzoziemcami.

Nacjonaliści i neonaziści

Tschechien Rechtsextreme Rechtsextremismus
Litvinov 2010 - manifestacja skrajnej prawicy upamiętniejąca śmierć Milosa Reho w starciu z Romami przed 12 latyZdjęcie: picture alliance/dpa

Na przełomie XX i XXI wieku ta część skrajnej prawicy, która do tej pory działała w podziemiu, zaczęła szukać dla siebie miejsca w ramach obowiązującego porządku prawnego. I tak z Blood&Honour zrodziły się dwa legalne ugrupowania: Sojusz Narodowy i Opór Narodowy. W 2001 roku utworzyły one wraz z Ojczyźnianą Partię Republikańską nową organizację, Blok Narodowo-Socjalistyczny, która występowała później pod nazwą Prawicowa Alternatywa.
Być może był to jeden z efektów tego, że policja coraz konsekwentniej zaczęła ścigać rasowo motywowane przestępstwa. Potwierdzają to liczby. W 1990 roku w policyjnych statystykach pojawiło się 17 tego rodzaju przypadków, w 1993 było ich 51, w 1997 już 273, a w 2002 aż 544. Zdaniem działaczy organizacji śledzącej przejawy rasowej nienawiści nie świadczy to, że liczba tego rodzaju przestępstw narastała, lecz że po prostu zaczęły być one dostrzegane i odnotowywane przez organa ścigania.
Tymczasem Republikanie w wyborach 1998 roku uzyskali już tylko niespełna cztery procent głosów i nie dostali się do parlamentu. Zdaniem Maresza stało się tak, bo wyborcy zaczęli się poważnie zastanawiać, komu oddać swój wyborczy głos, tak by nie był on jedynie głosem protestu.
Wynikłe z wyborczej porażki kłopoty finansowe doprowadziły partię do bankructwa. Sládek powołał więc w 2001 roku do życia nową partię, którą nazwał po prostu Republikanie Miroslava Sladka. Ale sukcesu poprzedniczki już nie powtórzyła. W wyborach 2002 roku nie uzyskała nawet procenta głosów.
Część działaczy odeszła i założyła neonazistowską partię Nowa Siła, która w następnym roku przechrzciła się na Partię Robotniczą. I to ugrupowanie nie odniosło jednak oszałamiających sukcesów wyborczych, zbierając ułamki procenta oddanych głosów. W 2006 roku nawiązała współpracę z niemiecką skrajnie prawicową partią NPD, a w następnych latach zaprezentowała się na ulicach czeskich miast. Szczególnie spektakularne były jej demonstracje w Litvinowie w październiku i listopadzie 2008 roku, które za każdym razem kończyły się potyczkami z policją na romskim osiedlu Janov.
W 2010 roku Partia Robotnicza została rozwiązana przez Najwyższy Sąd Administracyjny, a jego wyrok potwierdził później Sąd Konstytucyjny. Jej działacze byli jednak przygotowani na taki obrót spraw. W pogotowiu czekała jednak już na nich Robotnicza Partia Sprawiedliwości Społecznej, o przyszłości której zadecydują według docenta Maresza przyszłoroczne wybory regionalne. Jeśli i tym razem nie uda jej się odnieść sukcesu, będzie to znaczyć jego zdaniem, że też jest nieskuteczna, że ludzie, którzy ją tworzą, nie wzbudzają zaufania opinii publicznej.
Bardzo podobnie wygląda historia Zjednoczenia Narodowego i Partii Narodowej, które również powstały w 2002 roku i w kolejnych wyborach także zbierały zaledwie po ułamku jednego procenta głosów. Wyjątkiem były wybory komunalne w 2006 roku, kiedy to Partii Narodowa wprowadziła do rad dwóch gmin siedmiu radnych.
Zjednoczenie Narodowe działa do dziś, natomiast Partia Narodowa przetrwała do sierpnia 2011 roku, kiedy to Sąd Najwyższy nakazał wstrzymanie jej działalności.
Mareš twierdzi, że w Czechach występują różne warianty prawicowego ekstremizmu, które wychodzą z różnych interpretacji czeskiej historii – przede wszystkim nacjonalizm i neonazizm. Granice między nimi są płynne, a obie grupy po części się zazębiają. Łączy je antykomunizm (co jednak nie wyklucza współpracy z komunistami, gdy trzeba przeciwstawić się Niemcom Sudeckim), krytyka instytucji państwowych (ale niektórzy chwalą prezydenta Vacláva Klausa), krytyka poprawności politycznej (przede wszystkim wystąpień antyrasistowskich i przejawów tolerancji wobec mniejszości seksualnych), walka o wolność słowa (rozumiana jako bój o likwidację norm skierowanych przeciw rasowej nienawiści i propagowaniu ruchów ekstremistycznych), występowanie na rzecz twardego prawa (z karą śmierci włącznie), „antycyganizm”, antysemityzm i islamofobia.
Czescy ekstremiści prawicowi nie liczą się dziś jednak w polityce państwa. Skłóceni ze sobą, nie są w stanie uzyskać poparcia, które pozwoliłoby im wejść do parlamentu czy samorządów (poza wspomnianymi dwoma gminami).

Co dalej?

Tschechien Rechtsextreme Rechtsextremismus Prag
Czeska policja coraz baczniej przygląda się poczynaniom skrajnej prawicy, Praga 2007Zdjęcie: picture alliance/dpa

Jiří Pehe twierdzi, że dzieje się tak, bo Republika Czeska jest krajem etnicznie dość homogenicznym. Największa mniejszość etniczna – Romowie – żyje w rozproszeniu na obszarze całego kraju, co odróżnia go od Słowacji, Rumunii, czy Bułgarii. Nie ma archaicznej struktury socjalnej z wielką liczbą ludzi żyjących na wsi i pracujących w rolnictwie, jak to się dzieje na przykład w Polsce. W parlamencie zasiadają posłowie wciąż niezreformowanej partii komunistycznej, pełniącej w ten sposób swoistą rolę sanitarną, bo wiąże głosy protestu, które w przeciwnym wypadku mogłyby się skierować ku skrajnej prawicy. A do tego wszystkiego rząd sobie dość dobrze radzi z kontrolą i zwalczaniem ekstremizmu.
Pehe pisał te słowa jednak półtora roku temu, kiedy wydawało się, że świat wychodzi z kryzysu. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło i przyszłość wydaje się być dużo bardziej niepewna niż jeszcze całkiem niedawno temu. A wtedy może pojawić się jakiś nowy Sládek, który wprowadzi swoich nowych republikanów na salony czeskiej polityki.
Ale ktoś taki nie mógłby występować jako przedstawiciel skrajnej prawicy, twierdzi politolog Miroslav Mareš. Trochę na tę nutę prawa i porządku grała już jego zdaniem partia Sprawy Publiczne, która cechuje się ideową rozpiętością od sympatyków Vacláva Havla aż po ludzi rzeczywiście grających na prawicowo-populistyczną nutę.
„Tak więc istnieją u nas takie tendencje, choć nie są one ujęte w formule jasnej, ideologicznej wizji”, mówi Mareš. Bardziej niż sukcesu jakiegoś wyraźnie skrajnie prawicowego ugrupowania spodziewa się on jednak pojawienia się lokalny polityków, którzy zdobędą popularność na przykład dzięki kwestii romskiej i zaczną wspinać się po drabinie kariery aż na poziom polityki ogólnopaństwowej.
Pod tym względem sytuacja skrajnej prawicy w Czechach politologowi z Brna najbardziej przypomina to, co dzieje się dziś w Niemczech, gdzie prawicowo-ekstremistyczne partie nie odnoszą sukcesów na poziomie federacji, a co najwyżej niektórych krajów związkowych.

Aureliusz M. Pędziwol. (Red. odp. Małgorzata Matzke)