1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Kapuściński non-fiction” po niemiecku [WYWIAD]

Barbara Cöllen1 kwietnia 2014

Domosławski pokazuje, jak można było w ogóle zrobić karierę w tamtym systemie. I to jest po prostu napisane rewelacyjnie - mówi tłumaczka Antje Ritter-Jasińska*.

https://p.dw.com/p/1BXZb
Zdjęcie: DW/B.Cöllen

DW: W Polsce żona i córka Ryszarda Kapuścińskiego sądownie wywalczyły, że wznowienia książki „Kapuściński non-fiction” będą się ukazywać bez czterech rozdziałów, gdyż zdaniem rodziny naruszają one jej dobra osobiste. Dlaczego w takim razie w przekładzie niemieckim książka ukazała się w całości?

AR-J: W wydaniu niemieckim to w ogóle nie odgrywało roli, ponieważ Kapuściński jako postać nie ma w Niemczech tej wielkości, nie jest taki boski, on nie ma tego autorytetu, który miał w Polsce.

Właśnie ta jego postać i jego znaczenie wywoływały w Polsce kontrowersje. Bo tak naprawdę ludzie nie chcieli znać innego oblicza Kapuścińskiego. To, co Artur Domosławski zrobił, to już inna kwestia. Ludziom się to nie podobało. Myślę, że w Niemczech to nie odgrywa żadnej roli.

DW: Ale dlaczego dopiero teraz zdecydowano się przetłumaczyć tę książkę? Czy dlatego, że oficyna, której autorem był Ryszard Kapuściński, czyli Eichborn, zbankrutowała?

AR-J: To było tak, że znany tłumacz Martin Pollack, który przez wiele lat tłumaczył książki Kapuścińskiego, wypowiedział się negatywnie o publikacji Domosławskiego. Zaraz po ukazaniu się książki napisał artykuł, w którym tłumaczył, dlaczego nie będzie przekładał tej książki na niemiecki. Pollack udowadnia, zresztą bardzo słusznie, w tym naprawdę pięknie napisanym artykule, dlaczego to jest nieuczciwa książka. Kapuściński i Pollack przyjaźnili się. Dlatego Martin Pollack ma kompletnie inne podejście do książki Domosławskiego niż ja.

Te cztery prywatne rozdziały w „Non-fiction” mnie osobiście nie przeszkadzały. Może nie są one tak strasznie potrzebne. Mnie zupełnie nie interesuje życie prywatne Kapuścińskiego. Bo to, co ujawnił o nim Domosławski, nie pomniejsza w moich oczach znaczenia Kapuścińskiego jako pisarza. A to, że miał może kochankę, że miał trudności z córką, to dla mnie znaczy tylko tyle, że był człowiekiem, że był bardzo ludzki. I za to jestem autorowi bardzo wdzięczna. Strasznie polubiłam Kapuścińskiego czytając „non fiction”

"To jest napisane rewelacyjnie"

DW: Martin Pollack nie chciał tłumaczyć tej książki z jeszcze innego powodu. Ma ona przecież cały rozdział o „teczce”...

Buchcover Buch über Reporter Ryszard Kapuscinski
Niemieckie wydanie książki Artura DomosławskiegoZdjęcie: Rotbuchverlag

AR-J: Uważam, że Domosławski dokonał świetnego zabiegu przedstawiając sposób obchodzenia się z dziennikarzami w USA i robiąc porównania z Polską. To jest bardzo ładnie zrobione, bo pozwala czytelnikowi zrozumieć, w jakiej sytuacji był Kapuściński. Ta książka jest taka wielka, dlatego, że ona pokazuje część naszej historii XX w., historii Europy wschodniej. I jest niesamowicie napisana. Domosławski pokazuje, jak było można w ogóle zrobić karierę w tamtym systemie, jaką Kapuściński musiał mieć wrażliwość. I to jest po prostu napisane rewelacyjnie!

DW: Dlaczego akurat oficyna „Rotbuch” wydała książkę o Kapuścińskim?

AR-J: Rotbuch wydaje biografie. I tutaj ta książka się zmieściła. Ale wracając do Martina Pollacka i jego artykułu. Jeśli taka postać jak on napisze artykuł o tym, dlaczego nie będzie tłumaczył tej książki, to już wtedy nikt nie ma odwagi tego robić. Po prostu wszyscy to zaakceptowali. Ale po jakimś czasie, opadły emocje i jeszcze raz była możliwość rozmowy o tej książce, o której już wszyscy myśleli, że jest „spalona” dla niemieckiego rynku, „Rotbuch” zakupiła do niej prawa. To jest dość nietypowe wydawnictwo dla polskich książek. Ale z racji tego, że wydaje biografie, z racji tego, że Kapuściński w Niemczech jest znany i czytany, było to sensowne. Wiem, że „Rotbuch” jest bardzo dumny z tej książki, a ja jestem szczęśliwa, że książka ta ukazała się u nas.

DW: Co jeszcze inaczej odbierałaś niż Polacy tłumacząc tę książkę?

AR-J: Dla mnie nie było w ogóle problemu z niszczeniem autorytetu. Wszystkie jego reakcje, jak ta niby współpraca z bezpieką, czy ten wieczny uśmiech Kapuścińskiego, z którego Domosławski się nabija, odbierałam, nie jako dziwne, czy sztuczne, ale świadome działania. Mam wrażenie, że Kapuściński był człowiekiem, o wielkiej empatii. Zresztą Domosławski też go tak opisuje, On poprostu kochał ludzi. On autentycznie się starał traktować ludzi poważnie. I to jest bardzo sympatyczne. A, że oprócz tego miał jakieś słabości - nie można wszystkich zadowolić. To niemożliwe. On miał te same problemy, co wszyscy ludzie.

Poza tym jeszcze bardzo mi się podobało, jak Domosławski pokazuje, że Kapuściński autentycznie wierzy w jakiś lepszy świat i jak był rozczarowany, kiedy się okazało, że ten świat wcale nie jest taki lepszy od tego, w którym on żyje. I ten długi proces, zanim dołączył do opozycji politycznej, w jaki sposób on to robił. To jest świadectwem wielkiego stylu. To mi się podobało.

DW: Jak się przygotowywałaś do tłumaczenia „non fiction”? Czy inaczej niż do innych książek?

Der polnische Journalist Ryszard Kapuscinski Flash-Galerie
Ryszard Kapuścinski na Targach Książki we Frankfurcie (2000)Zdjęcie: picture-alliance / dpa

AR-J: Najpierw zakupiłam masę książek. Jeszcze do żadnego tłumaczenia nie musiałam tyle książek kupić, tylu mieć i przeczytać. Samo wyszukanie cytatów z niemieckich przekładów Kapuścińskiego, podanie źródeł było niesamowicie czasochłonne. No i poza tym dużo czytałam o Kapuścińskim, ale też o Domosławskim. Oczywiście rozumiałam styl, w jakim ta książka została napisana, ale chciałam się upewnić. Dlatego czytałam wywiady z Arturem Domosławskim i to oczywiście mnie wciągało. Bardzo ważnym pytaniem było też, gdzie się zaczyna fikcja? Do tej pory nie potrafię na nie odpowiedzieć i chyba tak jest dobrze.

DW: Czy w Twojej opinii Domosławski zdradził tajemnice rodzinne? Czy dopuścił się czegoś karygodnego? Czy coś takiego w Niemczech jest możliwe?

DW: AR-J: Jeśli rzeczywiście jest prawdziwe, że on nigdy nie rozmawiał z córką, a napisał o niej rozdział, sądzę, że w Niemczech nie byłoby to możliwe. To jest akurat nic niemówiący rozdział, z którego dowiadujemy się, że były problemy. Wydaje mi się, że takie problemy są naturalne i normalne. One nic nowego nie mówią o pisarzu i o nim, jako człowieku. Z drugiej strony, ja to rozumiem. Załóżmy, że Domosławski przedstawiłby swój projekt książki, taki, jaki został wydrukowany, Alicji Kapuścińskiej. Nie sądzę, aby się na to zgodziła. Z drugiej strony, weźmy na przykład te fragmenty o żonie Kapuścińskiego, Alicji Kapuścińskiej. Nie uważam, żeby ona była źle przedstawiona, ponieważ w książce autor mówi prawdę, że była lekarką. To była po prostu kobieta, która sobie świetnie radziła. To nie była taka sobie kura domowa, tylko żona, która załatwiała mężowi mnóstwo spraw. Ona trzymała jego stronę. Bez niej nie byłby on w stanie działać tak jak działał. Załatwiała mu wszystkie rozliczenia podatkowe. To jest wielka sprawa. A znając go potrafiła z nim wytrzymać. To jest coś wielkiego. I nie mogę się dopatrzeć niczego, gdzie ją źle przedstawiono. Można to oczywiście tak odebrać, ale nie trzeba.

rozmawiała Barbara Cöllen

red. odp. Bartosz Dudek

*Antje Ritter-Jasińska jest tłumaczką literatury polskiej, wydawcą książek oraz magazynu P+, (o Polsce po niemiecku) vliegenverlag-verlag.eu