1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Jemen: Ten konflikt może się rozszerzyć na Arabię Saudyjską

Rozm. Oliver Heckmann / tł. Iwona D. Metzner27 marca 2015

Interweniując w Jemenie, Arabia Saudyjska igra z ogniem, twierdzi w wywiadzie dla DLF ekspert bliskowschodni Michael Lueders.

https://p.dw.com/p/1Eycx
Jemen Zerstörung in Sanaa nach dem Luftangriff
Po ataku sił powietrznych Arabii Saudyjskiej na stolicę Jemenu Sanę, 26.03.2015Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Y. Arhab

Oliver Heckmann: Milicje Huthi posuwają się coraz bardziej do przodu. Nie wszyscy wiedzą, co to są za milicje. Czy są to tylko milicje islamskie, czy też terroryści, porównywalni z Państwem Islamskim?

Michael Lueders: Na razie nie są terrorystami, lecz jemeńskimi szyickimi milicjami, które próbują odebrać władzę sunnitom. Jest to jeden z tych konfliktów, jakie znamy z Iraku i Syrii: mamy różne grupy etniczne i religijne, które próbują pokonać się nawzajem i nie są w stanie różnicy stanowisk uregulować w sposób pokojowy. W tym konflikcie może jeszcze dojść do eskalacji, bo Arabia Saudyjska będzie się dalej poważnie angażować militarnie w tym regionie. Ale nie wygra tej wojny już chociażby z uwagi na topografię. Są to niedostępne tereny; idealne do prowadzenia walk partyzanckich. Jednocześnie miliony mieszkańców Jemenu cierpią głód, są bez pracy i brakuje im wody pitnej.

14.03.2013 DW QUADRIGA STUDIOGAST Michael Lüders
Ekspert bliskowschodni Michael Lueders

„Setki tysięcy jemeńskich gastarbeiterów w Arabii Saudyjskiej”

OH: Mówi Pan, że Arabia Saudyjska nie wygra tej wojny. Pomimo to próbuje rozszerzyć swoją strefę wpływów. Czy to dobra czy zła wiadomość?

ML: To nie jest dobry pomysł. Już kiedyś jeden z krajów arabskich próbował w latach sześćdziesiątych XX wieku narzucić ludności jemeńskiej swoją wolę albo wprowadzić tam własny porządek. To był Egipt za rządów Gamala Abdela Nasera. Wtedy wybuchła trwająca trzy lata wojna, którą Egipt przegrał. Oczywiście że Arabia Saudyjska ma inne możliwości i militarne, i finansowe, ale Huthi, szyicka sekta, nie żyją tylko po stronie jemeńskiej, lecz również po stronie saudyjskiej. W Arabii Saudyjskiej pracują setki tysięcy jemeńskich gastarbeiterów. To może się przerodzić w bardzo poważny konflikt. Arabia Saudyjska jest protektorem sunnitów a Iran szyitów. Bo szyici oczywiście nie zapomnieli, że Arabia Saudyjska już raz wystąpiła przeciwko nim, mianowicie w Bahrajnie w 2011 roku, gdzie większość szyicka wystąpiła przeciwko tamtejszemu sunnickiemu dworowi królewskiemu. To powstanie zostało stłumione przy użyciu saudyjskich czołgów „Made in Germany”.

„Nie ma już pieniędzy do podziału”

OH: Celem operacji militarnej jest ponowne osadzenie na urzędzie prezydenta Abd Rabbuh Mansura Hadiego. Czy jest to w ogóle realistyczne?

ML: Nie, to nie jest realistyczne. Już nie. Ali Abdullah Saleh, który przez ponad 30 lat sprawował dyktatorskie rządy w Jemenie, rządził w tym kraju przede wszystkim w taki sposób, że kupował lojalność rywalizujących ze sobą plemion z pomocą dewiz pochodzących ze sprzedaży ropy naftowej. Problem polega na tym, że sprzedaż ta od około 5 lat nieustannie spada. Zasoby ropy naftowej są na południu kraju na wyczerpaniu. Jemen jest de facto bankrutem. Nie ma już pieniędzy do podziału. I nie można już kupić lojalności. Do tego wybucha teraz walka o władzę. Ali Abdullah Saleh, stary dyktator, nigdy nie chciał zawierać kompromisów z rebeliantami Huthi, którzy już od 20 lat prowadzą wojnę partyzancką z władzą centralną. Saleh kazał bombardować ich pozycje i zwalczać ich a teraz jest sytuacja odwrotna. Rebelianci Huthi zdobyli przewagę i mszczą się za lata ucisku.

„Do pożogi chyba na razie nie dojdzie”

OH: Iran wspiera milicje Huthi, Arabia Saudyjska stoi po stronie wybranego prezydenta Hadiego. W jakim stopniu jest to wojna zastępcza i jak duże jest niebezpieczeństwo pożogi w tym regionie?

ML: Do pożogi chyba na razie nie dojdzie. Iran nie będzie oczywiście szczęśliwy z rozwoju sytuacji. Teheran wspiera rebeliantów Huthi, ale jednak w bardzo umiarkowany sposób. Poza tym Iran też nie będzie tak niemądry, żeby interweniować tam militarnie. Ale można oczywiście podtrzymywać ten konflikt przez wiele lat z pomocą interwencji z zewnątrz, dostaw broni i temu podobne. To nie może być w interesie Arabii Saudyjskiej, która jest jeszcze stosunkowo stabilnym krajem, ale to się może zmienić. Dlatego jest to według mnie igraniem z ogniem. Nowy król saudyjski Salman chciał pokazać, że jest gotów do użycia siły. Co też zrobił. Jego syn, o tym samym imieniu, jest ministrem obrony. Obaj reprezentują frakcję hardlinerów w łonie saudyjskiego establishmentu i stawiają teraz na przemoc, co się może jednak źle skończyć.

Rozm. Oliver Heckmann / tł. Iwona D. Metzner