1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Historia pewnego związku [REPORTAŻ]

Agnieszka Rycicka, Anna Macioł21 stycznia 2015

On ma 30, ona 90 lat. On zrobi dla niej wszystko, bo ona za to płaci. Ona myśli, że to ktoś bliski, on – że robi coś dobrego. Polski opiekun, czyli kto? Odsłaniamy kulisy pracy opiekuna w Niemczech.

https://p.dw.com/p/1EN7X
Junge Polen in der Altenpflege
Zdjęcie: DW/A. Maciol

Jerzy Opiekun

Ma trzydzieści lat i sporo doświadczeń zawodowych. – Pracowałem w schronisku dla zwierząt za marne pieniądze, w kinie, w restauracji fastfood. Jestem technikiem weterynarii, ale w Polsce nie znalazłem pracy w zawodzie – mówi Jerzy. Dlaczego wyjechał z Polski? Dla lepszej przyszłości – wyznaje chłopak.

Pogodna staruszka, minimalne potrzeby to mit

Już na początku przed Jerzym piętrzą się problemy: pod wskazanym adresem nie ma nikogo. Próba połączenia z polskim pośrednikiem nie przynosi rezultatu. Jest weekend i telefon krakowskiej centrali milczy, jak zaklęty. – Ktoś powinien być w biurze, przecież wysyłają ludzi za granicę – bulwersuje się Jerzy, nerwowo naciskając „recall”. Bez skutku. Pozostaje czekanie. Po kilku godzinach na miejscu pojawia się prawny opiekun podopiecznej Jerzego.

Przed wyjazdem z Polski Jerzy dostał informacje, że będzie zajmował się miłą, samotną, w miarę sprawną staruszką. Idylla. To, co Jerzy zastaje na miejscu, ma się nijak do opisu pracodawcy: kobieta jest dużo starsza, ma zaawansowaną demencję i nie wstaje z łóżka. Mieszka sama i nie jest w stanie wykonać przy sobie najprostszych czynności. Do tego nie mówi. Jerzy zostaje zamknięty na długie tygodnie z obłożnie chorą kobietą. Kontakt z ludźmi – sporadyczny, odpoczynek – utopia. Doba ma przecież tylko 24 godziny. Dla Jerzego są to godziny pracy: pranie, sprzątanie, zakupy, zmiana pampersów, zaleczanie odleżyn, karmienie, spanie. I tak w kółko. Rodzina podopiecznej pojawia się sporadycznie. Mniej więcej co dwa tygodnie, aby zostawić pieniądze. 150 euro – tyle musi wystarczyć Jerzemu na zaspokojenie podstawowych potrzeb jego i pani Heleny.

Niańka, tania siła robocza czy pomoc domowa?

W Niemczech opiekun osoby starszej lub niepełnosprawnej to zawod, którego zdobycie może trwać latami. Zajęcia teoretyczne: średnio ponad dwa tysiące godzin, praktyka to kolejne dwa i pół tysiąca godzin. Jerzy, by zostać opiekunem, przeszedł tygodniowy kurs w jednej z placówek na terenie Polski.

Jerzy Bielinski, Altenpfleger EINSCHRÄNKUNG
Zdjęcie: DW/A. Maciol

Przygotowując reportaż o Jerzym dotarliśmy do umowy, na podstawie której jedna z polskich firm wysyła za granicę pracowników. Co ciekawe, umowa zawarta jest na „świadczenie usług reklamowych", zaś praca opiekuna to tzw. „oddelegowanie do pracy z podopiecznym”, za które pracownik dostanie ok.30 euro za dzień. Dużo jak na warunki polskie, a zarazem mało – w tym wypadku stawka godzinowa to niewiele ponad euro, czyli pięć złotych za godzinę.

– Pod płaszczykiem opieki na seniorem kryje się bardzo często patologiczna praktyka zatrudniania Polaków do całodobowego prowadzenia domu, w którym poza obowiązkami wynikającymi z umowy, dochodzi świadczenie innych czynności. To nie ma nic wspólnego z profesjonalną opieką i stosowaniem niemieckich standardów – mówi Łukasz Wolski, ekspert w firmie JobSystem GmbH, która zajmuje się zatrudnianiem wykwalifikowanego personelu medycznego na terenie Niemiec. Do tego dochodzi długotrwały stres i presja; często również ze strony rodziny w Polsce. Od tego już tylko krok do skrajnych reakcji, która przyjmuje np. postać agresji wobec podopiecznych, czasami alkoholizmu opiekunów. Wystarczy wejść na fora internetowe; te są pełne dramatycznych historii byłych i obecnych opiekunów.

Bez kwalifikacji, za to pełni zapału...

Pokazujemy reportaż o Jerzym Endy'emu Schäfferowi, Niemcowi, który również pracuje jako opiekun osób starszych i niepełnosprawnych. Reportaż wyraźnie go irytuje. – Polacy myślą, że przyjadą, nakarmią, za rękę potrzymają, a trafiają do osób z zaburzeniem funkcji poznawczych, problemami emocjonalnymi, którymi powinni zajmować się specjaliści, a nie gospodynie domowe! – emocjonuje się Endy; razi go także dysproporcja w wynagrodzeniu i w warunkach pracy. – Mój etat to sześć i pół doby (praca odbywa się w 24 h takcie, red.), za którą otrzymuję 1800 euro brutto plus pakiet socjalny. Ile wytrzymałby pracując w takich warunkach, jak Jerzy? – Dwa, góra trzy dni, stwierdza mężczyzna.

Statystyki

Wg różnych szacunków Polek i Polaków – opiekunów w Niemczech, jest około 150 -180 tysięcy. Nieoficjalne statystyki krakowskiej agencji InterKadra mówią nawet o 250 tysiącach. Według niemieckiego IAllensbach Institut do 2050 roku będzie potrzebowało opieki aż 4,5 mln osób Niemców, a jedna trzecia z nich jest niemal pewna, że opieka socjalna nie sprosta przyszłym wymaganiom. Według najnowszych danych niemiecki budżet już dziś wydaje na ten cel 3,4 miliarda euro.

Czy sytuację polskich opiekunów poprawi obowiązująca od 1 stycznia b.r. ustawa o płacy minimalnej, która ma dotyczyć wszystkich podmiotów, a polskiego pośrednika zobowiązuje do przestrzegania 40-godzinnego tygodnia pracy? Zdania są podzielone: wielu opiekunów obawia się, że to jeszcze bardziej zepchnie branżę w szarą strefę, a polscy pośrednicy będą się prześcigać w pomysłach, jak je obejść.

– Większość moich znajomy wyjechała za granicę, tam założyła swoje rodziny i nie myślą o powrocie. W Polsce została garstka, która się miota i bije z myślami; najczęściej o tym, aby wyjechać – mówi nam Jerzy.

Agnieszka Rycicka

Wideo: Anna Macioł

red. odp. Bartosz Dudek

Obejrzyj przejmujący reportaż o samotności we dwoje. Poznaj historię Jerzego >>