1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Epidemia eboli. Wypowiedzieć wojnę opieszałości [KOMENTARZ]

Claus Stäcker / tł. Elżbieta Stasik17 września 2014

Tak jak wobec niemal wszystkich kryzysów humanitarnych świat reaguje na epidemię eboli zdecydowanie zbyt opieszale. USA chcą zwyciężyć zarazę środkami militarnymi. UE i Niemcy powinny się przyłączyć, uważa Claus Stäcker.

https://p.dw.com/p/1DDpC
Liberia Ärzte ohne Grenzen Ebola Schutzkleidung
Zdjęcie: Caroline Van Nespen/MFS/dpa

Musi minąć sporo czasu, zanim afrykańskie dramaty trafią na polityczne sceny Europy. Dowodzi tego każdy z kolejnych kryzysów humanitarnych. Czy to powódź, klęska głodu, AIDS, czy tragiczne meldunki o śmierci na Morzu Śródziemnym setek ofiar nielegalnej imigracji. Europa zwleka do momentu, gdy polityczne działanie staje się nieuniknione. Kryzys wywołany epidemią eboli jest najnowszym, w swym tragizmie trudnym do przebicia, dowodem tej opieszałości. Nawet zahartowani lekarze, pomocnicy i dziennikarze nie mieli jeszcze do czynienia z tak poważnym, kompleksowym kryzysem. Od tygodni „Lekarze bez granic” mówią o dramatycznej sytuacji, piętnują bezczynność społeczności międzynarodowej. Zarażeni muszą być odsyłani z kwitkiem, centra medyczne barykadują się, lekarze i pielęgniarki umierają albo uciekają w bezpieczne miejsce. Zwłoki zalegają na ulicach. Połowa rządów ucieka za granicę, rozpadają się gospodarki, i tak już słabe systemy socjalne ostatecznie się załamują. Liczba ofiar śmiertelnych – jest ich już 2,5 tysiąca – ciągle jeszcze nie wyrwała wszystkich z letargu.

Bezprzykładna katastrofa

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) mówi o „bezprzykładnym kryzysie czasów nowożytnych”. Koordynator ONZ ds. pomocy humanitarnej Valerie Amos ostrzega przed zapaścią dotkniętych epidemią krajów zachodnioafrykańskich. Zrozpaczona prezydent Liberii Ellen Johnson-Sirleaf rozsyła do rządów całego świata, od Australii po Rosję wstrząsające apele o wsparcie; także kanclerz Angela Merkel dostała taki list. „Bez Pani pomocy przegramy tę bitwę”, napisała Ellen Johnson-Sirleaf.

Deutsche Welle Claus Stäcker
Claus Stäcker jest szefem redakcji afrykańskiej DWZdjęcie: DW

Konieczne są mosty powietrzne, personel medyczny, mobilne szpitale i centra medyczne. Wsparcia potrzebują w swojej pracy uświadamiającej lokalne media. Organizacja Narodów Zjednoczonych szacuje pilnie potrzebne środki finansowe na prawie 800 mln euro, z czego połowa miałaby być przeznaczona dla Liberii. Potwierdzona nie jest dotąd nawet jedna trzecia tej kwoty. Rząd Niemiec obiecał najpierw 2,7 mln euro, po czym podwyższył tę sumę o kolejne 9 mln. Dalsze możliwości pomocy są rozważane, głoszą doniesienia.

Wojna pokojowymi środkami

Najwyższy czas. USA pokazują, jak się to robi. Inaczej, niż inne interwencje militarne Waszyngtonu, wysłanie 3 tysięcy żołnierzy, namiotów, łóżek i sprzętu medycznego do Liberii nie będzie raczej krytykowane. Zaangażowanie wojska jest wypróbowanym środkiem: logistyka transportowa, jasne polecenia przyspieszają walkę z zarazą. W potrzebie zespalają siły nawet historyczni wrogowie. Kuba oddelegowała oficjalnie 165 lekarzy, Chiny chcą wysłać 59 ekspertów zdrowia. Z pomocą spieszy nawet Malezja dostarczając 21 mln rękawiczek gumowych. Umieranie Afrykańczyków nareszcie znalazło się w centrum zainteresowania – także w Europie, która jeszcze się układa w kwestii wirusa eboli. Do końca roku liczba zarażonych może wzrosnąć czterokrotnie, do 20 tysięcy, ostrzega ONZ. Każdy chory ciągle jeszcze skazany jest na śmierć. Utrzymująca się z datków organizacja humanitarna „Lekarze bez granic” bardzo słusznie dziwi się, dlaczego w szpitalach Afryki Zachodniej to ona stawia do dyspozycji większość łóżek dla chorych na gorączkę krwiotoczną. Ochotnicy z tej organizacji świadczą niemal nadludzką pracę, nieludzkie cierpienia znoszą ich pacjenci. A co dopiero powiedzieć o ludziach odsyłanych bez pomocy.

Claus Stäcker

tł. Elżbieta Stasik