Nowe diody LED
21 lipca 2014Od 2001 roku Wolfgang Schnick zajmuje się barwą światła. Ten utalentowany chemik z Uniwersystetu Ludwiga Maximilliana w Monachium twierdzi, że skłoniła go do tego żona, której nie podobało się oświetlenie butików, w których kupuje "coś na grzbiet". - Za każdym razem, kiedy towarzyszyłem jej w zakupach, ciągnęła mnie do wyjścia, mówiąc, że musi obejrzeć wybraną rzecz w naturalnym, dziennym świetle. Coś w tym jest, bo w sklepie nigdy nie miałem pewności, czy to, co wybrała jest koloru granatowego, czy czarnego - mówi z uśmiechem na twarzy.
Nowa dioda LED
Zespół naukowców, w skład którego wchodzi Wolfgang Schnick, wypracował nowy skład chemiczny luminoforu, decydującego o barwie światła emitowanego przez diodę elektroluminescencyjną (LED). Diody LED uchodzą za żarówki przyszłości. Zyskały na znaczeniu od 2012 roku, w którym w UE zakazano produkcji i importu tradycyjnych żarówek, zastępując je żarówkami energooszczędnymi i świetlówkami.
W porównaniu z nimi diody LED mają wiele zalet: nie nagrzewają się tak silnie, płoną pełnym światłem natychmiast po włączeniu i emitują silniejsze światło. Mają jednak pewną wadę. Bez dodatku luminoforu mogą świecić tylko w jednym kolorze, podczas gdy tzw. białe światło składa się z wielu barw. Podobnie jak światło słoneczne, będące w rzeczywistości małą częścią promieniowania Słońca, którą zauważają ludzkie oczy. Krótko mówiąc, żeby uzyskać efekt naturalnego światła słonecznego, trzeba dobrze namieszać w kolorach. Ta sztuka udała się zespołowi naukowców z Monachium.
Współczynnik CRI
Szczegóły techniczne ich wynalazku są chronione patentem. Wiadomo jednak, że ich diodę LED cechuje niezwykle wysoki współczynnik oddawania barw CRI. Wskaźnik ten wyraża się liczbą w przedziale od 0 do 100. Im jest wyższy, tym lepiej barwy są odbierane przez nasze oczy. Dla światła białego współczynnik CRI wynosi 100. - Taki sam współczynnik ma światło słoneczne. Najlepsze diody LED, dostępne w tej chwili na rynku, mają współczynnik CRI wynoszący około 80, a nasza przekracza poziom 90, a więc daje światło bardzo zbliżone do światła słonecznego - informuje z dumą Wolfgang Schnick.
Opracowany przez niego luminofor podnosi także sprawność diody LED o ok. 14 procent w porównaniu z najlepszymi. Johannes Thema z Instytutu ds. Klimatu, Ochrony Środowiska i Energii w Wuppertalu uważa, że najnowsze żarówki wykorzystujące technologię LED są już tak oszczędne, jak te, które oszczędność energii mają w nazwie, ale technologia LED kryje w sobie znaczny potencjał rozwoju i do niej należy przyszłość.
Można to już teraz obserwować w konstrukcji reflektorów samochodowych. Samochodowe lampy ksenonowe ustępują szybko miejsca "lampom ledowym", czyli reflektorom wykonanym w technologii LED.
Światlo przyszłości?
Wolfgang Schnick podziela tę opinię. - Gdybyśmy mogli już dziś zastąpić wszystkie zwykłe i energooszczędne żarówki w Niemczech żarówkami LED, opracowanymi w naszym zespole, kraj mógłby na tym zaoszczędzić 96 TWh (terawatogodzin) energii rocznie. To jest bardzo dużo: 96 z dwunastoma zerami! - mówi.
Żarówki LED z nowym luminoforem są też trwalsze od tradycyjnych. Ich podstawowa zaleta jako źródła światła jest oczywista: świecą tak, jak Słońce. To znaczy, dają światło zbliżone do naturalnego światła słonecznego, a tego właśnie najbardziej nam brakowało po decyzji UE, wyrzucającej z naszych domów dawne żarówki "setki". Może się grzały i przepalały, ale świeciły o wiele lepiej od znacznie droższych i wcale nie tak bardzo trwałych żarówek energooszczędnych. Jeśli nowe żarówki LED będą tak dobre, jak one, odetchniemy z ulgą.
Carla Bleiker / Andrzej Pawlak