1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Die Welt”: Polska wioska fryzjerów

Agnieszka Rycicka4 czerwca 2013

„Najlepsze salony fryzjerskie znajdują się…w Osinowie Dolnym, gdzie wskaźnik fryzjerów na metr kwadratowych to absolutny światowy rekord” – pisze „Die Welt”.

https://p.dw.com/p/18jGU
Ein Pkw mit deutschem Kennzeichen fährt auf einer Straße im polnischen Grenzdorf Osinow Dolny, etwa 80 Kilometer von Berlin enfernt, an Werbeaufsteller für Friseurläden vorbei, aufgenommen am Donnerstag (26.03.2009). Unweit des deutsch-polnischen Grenzübergangs im brandenburgischen Hohenwutzen ligt das kleine polnische Dorf Osinow Dolny, in dem vor allem die mehr als 30 Friseurläden vom Ansturm der deutschen Touristen profitieren wollen. In dem Dorf leben etwa 200 Einwohner - 100 davon arbeiten in den vielen kleinen Friseurläden. Foto: Patrick Pleul dpa/lbn (zu Korr.-Bericht vom 27.03.2009) +++(c) dpa - Bildfunk+++
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

W Osinowie Dolnym jest więcej zakładów fryzjerskich, niż domów. Po perfekcyjny polski „sznyt“ fatygują się tu już nawet mieszkańcy stolicy Niemiec. „A jeszcze kilka lat temu Osinów był zwykłą polską wsią położoną na granicy z Niemcami. Dwustu mieszkańców, kilka gospodarstw, domy, salon fryzjerski. Dziś w każdy weekend przez wieś przetacza się kawalkada aut na niemieckich numerach” – pisze „Die Welt”.

„Podświetlone billboardy i krzykliwe neony kuszą wizytami w salonie "Ada", "Salonie fryzjerskim Joli" lub "Strzyżeniem u Zuzanny". Między szyldami przebłyskują neony nocnych klubów, ciągnący się przez wieś szpaler stoisk z papierosami, napojami, kwiatami przesłania widok na idyliczne podwórza. Tutaj każdy chce zarabiać, każdy ma jakiś biznes" – mówi gazecie Maria Kurczewska, właścicielka jednego z miejscowych salonów fryzjerskich.

Jeden salon na sześciu mieszkańców

„Kiedyś we wsi było zaledwie kilku fryzjerów, dziś jest ich 44; więcej niż domostw” – wylicza dziennik – „Osinów Dolny to miejsce o największej koncentracji salonów fryzjerskich na całym świecie. Zwłaszcza po zniesieniu kontroli granicznych pod koniec 2007 zwiększył się ruch w interesie. Jest tu nawet salon fryzjerski dla psów”.

„Minęły już czasy, kiedy za suszarkę i szampon chwytali się jedynie mieszkańcy wioski. Dziś w tym fachu chcą pracować także inni z całego regionu” – mówi Polka udzielająca wywiadu niemieckiemu dziennikowi i dodaje – „Dobrych pracowników trzeba dziś szukać dalej".

„A ta 60-letni mieszkanka Osinowa zna się na rzeczy– Przez siedemnascie lat stała za barem lokalnego imbisu. Od trzech lat prowadzi własny salon fryzjerski. Na tę okoliczność przebudowała pokoje swoich dorosłych już dzieci. Ceny są podobne w każdym z salonów, gdzie polski złoty, zdawać by się mogło, już dawano wyszedł z obiegu. Trzy do czterech euro za cięcie męskie, damskie dziesięć” – pisze „Die Welt”.

„W Niemczech nie możemy już sobie na to pozwolić"
„Maria Kurczewska osobiście, miłym uśmiechem i filiżanką kawy wita klientów w swoim salonie, głównie Niemców. Przyjmuje pieniądze, czasami chwyta za szczotkę i zamiata świeżo ścięte loki. Do pracy ‘na grzebieniu' ma dwie młode fryzjerki, które niemal na akord myją, tną, farbują, suszą włosy, przycinają brody, a na życzenie wykonują manicure” – opisuje dziennik ferwor pracy w salonie obrotnej Polki.

Gazeta przedstawia nieodosobniony zresztą przypadek niemieckiej emerytki, mieszkanki Berlina, która co miesiąc pokonuje 70 km do polskiego Osinowa; po zakupy, benzynę i oczywiście zrobienie fryzury. „W Niemczech nie możemy już sobie na to pozwolić. Przecież to już kosztuje 50 euro” – tłumaczy dziennikarzowi kobieta, która do sielankowego obrazka fryzjerskiej wioski dorzuca łyżkę dziegciu: „W jednym z salonów ufarbowano mi włosy na blond tak, że nie mogłam dostrzec w nich obiecanych pasemek” – wspomina była pracownica Bundeswehry. W innym salonie fryzjer zaciął ją w ucho; "I nie było nawet kawałka plastra” – żali się dziennikowi Niemka.

Polacy bardziej pomocni i uprzejmi

„Tymczasem w salonie „Elegancja” berlińczycy są już po raz drugi. To, że właścicielka i jej pracownice znają zaledwie kilka słów po niemiecku, kompletnie im nie przeszkadza. Także 75-letniej Susanne z Berlina: „W stolicy jeszcze nigdy nie byłam zadowolona z obcięcia. Tu - jak najbardziej. I to za jedyne 15 euro. Moja córka jeździ tu zawsze na zakupy, a na początku maja zabrała i mnie, mówi gazecie przejęta rencistka. Od tego czasu również i ona robi zakupy w Osinowie, bo jak mówi starsza pani: „niemieckie ceny przyprawiają o zawrót głowy”.W Osinowie podoba jej się to, że „Polacy są o wiele bardziej pomocni i uprzejmi dla starszych".

„W większości salonów wścibskie pytania nie są już mile widziane: 'Szef nie pozwala' – tę wymijającą odpowiedź słychać w wielu miejscach. Wygląda na to, że sława ‘wioski fryzjerów' stała się ciężarem dla jej mieszkańców. A i reklamy Osinów Dolny do dawna już nie potrzebuje” – konstatuje „Die Welt”.

Agnieszka Rycicka

red. odp.: Elżbieta Stasik