1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

buch|bund – polsko-niemiecka księgarnia w Berlinie

Katarzyna Weintraub2 września 2012

W wielkich niemieckich miastach zaczynają pojawiać się polskie księgarnie. Jedną z nich jest buch|bund w Berlinie.

https://p.dw.com/p/15z8e
Bild 3 zeigt den Innenraum der Buchhandlung Foto: Katarzyna Weintraub, August 2012, Berlin
Księgarnia buch|bundZdjęcie: DW

Jeśli ktoś zechciałby się wybrać na jedno z licznych spotkań literackich do polsko-niemieckiej księgarni buch|bund w berlińskiej dzielnicy Neukölln, a jeszcze do tego pragnąłby zdobyć siedzące miejsce, lepiej przyjść wcześniej. Bo lokal przy Sanderstrasse 8, mogący pomieścić około 60 osób, czasami pęka w szwach. Młodzi właściciele, Nina Mueller i Marcin Piekoszewski, mieszkające w Berlinie polsko-niemieckie małżeństwo, nie ukrywają, że ich samych zaskoczyła popularność odbywających się w księgarni imprez. 

Na początku było marzenie

Idea, a właściwie marzenie o własnej księgarni zrodziło się, kiedy to przed około dziesięciu laty Nina Mueller, wtedy studentka politologii i historii w Monachium po raz pierwszy przyjechała do Krakowa, gdzie poznała Marcina Piekoszewskiego, z zawodu anglistę i tłumacza, pracującego wówczas w amerykańskiej księgarni Massolit. Jednak jak wiadomo - od marzenia do jego realizacji droga daleka. Również i w tym przypadku pierwszy romantyczny pomysł otwarcia w Krakowie niemieckiej księgarni okazał się na tyle nierealny, że wkrótce zmarł śmiercią naturalną. Zmartwychwstał dopiero wówczas, kiedy młoda para osiadła na stałe w Berlinie. Okazało się bowiem, że nie tylko Marcin zamawiał w Polsce książki przez przyjaciół i krewnych, a z podróży do kraju wracał objuczony jak wielbłąd. W tej sytuacji było również wielu jego polskich znajomych. Tutaj więc pomysł założenia księgarni nabrał nowego sensu.

Umschlag des Buches von Janusz Korczak
Literatura dziecięca to jedna z domen polskiej księgarniZdjęcie: DW

- No i zaczęliśmy go realizować, czyli przede wszystkim zastanawiać się, jak to sfinansować. Samo znalezienie lokalu trwało rok, w tym czasie konsultowaliśmy się z wieloma osobami, które nam na różne sposoby doradzały, co i jak. I w pewnym momencie podjęliśmy decyzję.

Zamawiamy to, co dla nas samych jest interesujące

Już na samym początku planów powstała nazwa buch|bund – związek książek

Herrn Marcin Piekoszewski, den Besitzer der Buchhandlung Buchbund
Marcin PiekoszewskiZdjęcie: DW

- Ta aliteracja bardzo nam się spodobała, bo brzmi mocno, zdecydowanie, a takie nazwy często dobrze się przyjmują - opowiada Marcin Piekoszewski

Nazwa istotnie szybko się przyjęła. Pasowała nie tylko do charakteru samego miejsca i jego właścicieli, ale również do bardzo starannego doboru oferowanych niemieckich i polskich tytułów. Mimo, że po 9 miesiącach istnienia księgarnia nadal jest na etapie rozwoju, widać, że celuje do wyrobionego odbiorcy. Kryteria doboru asortymentu są proste:

- Zamawiamy to, co sami uznajemy za interesujące - mówi pan Marcin. - Zacznijmy od tego, że polski rynek książki, mimo, że nie największy, jest jednak bardzo ciekawy i gdzieś zawsze to mi tkwiło w tyle głowy, że warto pochwalić się tym, co mamy. A więc sprowadzanie przekładów i z polskiego na niemiecki jest istotną częścią naszej działalności. Po prostu pokazanie, jakie rzeczy się wydaje. Nie jest to oczywiście pomysł na biznes, bo na czymś takim można jedynie stracić. Czyli musimy szukać też innych dróg. 

Jak podkreśla Nina Mueller, od początku to był ważny aspekt w pozyskiwaniu niemieckiej klienteli.

- Okazuje się, że wielu Berlińczyków interesuje nie tylko polska literaturaą piękna, ale też historia, polityka i kultura. Jednocześnie było dla nas jasne, że nasza księgarnia powinna być nie tylko dla Polaków, ale też i dla Niemców.

Veranstaltungsplakat „Polski Neukölln“
Księgarnia włącza się w inne kulturalne inicjatywyZdjęcie: DW

Tak też się i stało. Już teraz osoby regularnie odwiedzające księgarnię to w połowie Polacy, a w połowie Niemcy oraz inni niemieckojęzyczni mieszkańcy Berlina.

Młodzi księgarze często pytani są też o poradę w doborze odpowiedniej pozycji również przez przygodnych klientów. Pan Marcin przytacza tu typowy wypadek pewnej niemieckiej sąsiadki:

- Przyszła do nas i mówi: „cztery dni temu byłam po raz pierwszy w Warszawie i dowiedziałam się, że oprócz powstania w Getcie Warszawskim było coś takiego, jak Powstanie Warszawskie. I chciałabym coś na ten temat przeczytać”. Po prostu klasyczny przypadek, kiedy ktoś korzysta z tego, że akurat za rogiem jest takie miejsce, jak nasze…- mówi księgarz.

Inną grupę zainteresowanej klienteli stanowią rodzice. Bowiem dział książki dla dzieci jest jednym z priorytetów programowych buch|bundu. Co nie dziwi o tyle, że młodym rodzicom, Ninie i Marcinowi, literatura dziecięca szczególnie leży na sercu.  Mali czytelnicy mieli już też okazję zapoznać się ze sztuką przekładu, jaką przy pomocy głównie wierszy Juliana Tuwima i Jana Brzechwy zaprezentowały im dwie tłumaczki – Joanna Manc i Dorota Stroińska.

Przyjazne miejsce

Również sam lokal sprawia, że ludzie chętnie tu przychodzą. W małym barku można dostać coś do picia, a jak się ma szczęście – również pyszne ciasto domowego wypieku. Wygodne kanapy i fotele sprawiają, że wszyscy dobrze się tu czują. Toteż wkrótce księgarnia stała się po prostu miłym i przyjaznym miejscem, które szybko awansowało do rangi kawiarnio-księgarni, klubu, miejsca spotkań i salonu literackiego.

Frau Nina Mueller, die Besitzerin der Buchhandlung Buchbund
Nina MuellerZdjęcie: DW

Zdaniem Marcina Piekoszewskiego klientów zachęca dziś nie tylko okno wystawowe, stolik na ulicy czy reklama, ale całe ambiente i atmosfera. To również stanowiło jedno z głównych założeń całego konceptu. Głównie pani Ninie zależało na tym, aby ich księgarnia stała się miejscem żywym, gdzie przychodzą ludzie, a przy kawie lub winie dyskutuje się i rozmawia. Pan Marcin był początkowo dość sceptyczny, bał się, że taki pomysł nie wypali. Na szczęście mylił się. 

- Coraz częściej zgłaszają się do nas prywatne osoby i różne organizacje, proponują spotkania, organizowanie imprez i wygląda też na to, że ludzie lubią tu przychodzić. Już teraz mamy zaplanowanych parę interesujących rzeczy na jesień, więc z pewnością jest to ważna część działalności księgarni.

Dom otwarty na konstruktywne inicjatywy

W międzyczasie buch|bund  stał sią domem dla wielu nowych inicjatyw. Jedną z pierwszych było utworzenie przy księgarni Dykusyjnego Klubu Książkowego do spraw Tematów Trudnych pod nazwą O!buch. Powstał bardzo szybko po otwarciu księgarni.

- Od początku mieliśmy uczucie - opowiada dr Magdalena Waligórska, jedna z inicjatorek pomysłu - że jest to idealne miejsce do rozmów o polskiej i niemieckiej literaturze, przede wszystkim o literaturze we wzajemnym tłumaczeniu. A nazwa wzięła się stąd, że wiedzieliśmy, iż będą to na pewno dyskusje trudne. Od początku na tapecie znalazły się tematy polsko-niemiecko-żydowskie. Oczywiście nie zamierzamy ograniczać się tylko do tej tematyki. Ale to są nie tylko sprawy najtrudniejsze, ale też i bardzo ciekawe literacko.

Obecnie na spotkania Klubu przychodzi pomiędzy 10-20 osób, głównie Polacy i Niemcy, ale też i inni mieszkający tu cudzoziemcy, np. Izraelczycy. Przychodzą też starsi polscy mieszkańcy Berlina z różnych fal emigracyjnych. Dom znalazły tu również zainicjowane przed kilku laty przez Dorotę Stroińską warsztaty tłumaczy, dotychczas tułające się po skądinąd sympatycznych berlińskich knajpkach. A w zajęciach szkółki języka polskiego Polka Dot też bierze już udział około 30 uczniów.

Dla młodych księgarzy ważna jest współpraca z innymi instytucjami niemieckimi i niemiecko-polskimi, z organizacjami pozarządowymi oraz z Instytutem Polskim, który pomaga księgarni w ogłaszaniu imprez.

buch|bund włącza się też w multikulturowe i kulturalne życie dzielnicy, jak np. w popularną doroczną akcję 48 godzin Neukoelln, tym razem zorganizowaną przez stowarzyszenie Kosmopolen i inicjatywę drugiego pokolenia Polaków w Berlinie, Zwischen den Polen. Niestety i tym razem nie wszyscy znaleźli miejsce w środku, zjawiło się sporo nowych ludzi, biorących żywy udział w dyskusji panelowej, która wkrótce przerodziła się w dyskusję ogólnoklubową. Czyli kolejny udany debiut.

Luka na rynku?

Czyżby właścicielom księgarni udało się wstrzelić w lukę na bądź co bądź bogatym berlińskim rynku? Magdalena Waligórska z O!buchu jest tego pewna:

- Na dobrą sprawę tak, bo do tej pory jedynym miejscem, gdzie spotykała się polska diaspora to chyba był tylko kościół. Więc księgarnia stała się takim klubem, po części przynajmniej - zaznacza.

Również Marcin Piekoszewski nie tai uczucia, że chyba rzeczywiście buch|bund wypełnił pewną lukę.

- Bo Instytut Polski zajmuje się promocją polskiej kultury w Niemczech i celuje w tzw. wysoką kulturę, jest tu Klub Polskich Nieudaczników, który jest miejscem bardziej autorskim, a my jesteśmy miejscem z jednej strony komercyjnym, a z drugiej – klubowym miejscem spotkań. I wygląda na to, że ta kombinacja się sprawdziła. 

Spotkania odbywają się najczęściej w obu językach, jednak panuje zasada, aby zawsze było tłumaczenie na niemiecki, który jednak większość tutejszych Polaków opanowała. Ceny książek, sprowadzanych z polskich hurtowni, zaledwie o kilka euro odbiegają od tych na rynku krajowym i odwiedzający chętnie je kupują..

Bilans

Zapytany o próbę wstępnego bilansu dziewięciomiesięcznej działalności Marcin Piekoszewski podkreśla dwa różne aspekty:

- Musimy patrzeć na księgarnię jako biznes i księgarnię jako miejsce. W pierwszym przypadku musimy jeszcze odczekać, popracować, księgarnia jest mała - ok. 2 tysięcy tytułów - a powinna być dwukrotnie większa i liczyć ok. 3-4 tysięcy tomów. Chodzi głównie o wybór: ktoś, kto do nas przychodzi, musi mieć z czego wybierać. Wprowadziliśmy już tłumaczenia z literatury polskiej na angielski i będzie tego więcej. Do tego musimy mieć rzeczy nieksiążkowe, na razie mamy tylko notesy i zabawki dla dzieci, ale jeszcze jest tego zbyt mało. I nad tym musimy dalej pracować. Myślę, że to kwestia roku, może trochę więcej. Natomiast, jeśli chodzi o miejsce, to naprawdę nie spodziewaliśmy się, że to tak szybko chwyci. 

Katarzyna Weintraub

red. odp. Małgorzata Matzke