1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bezmyślność czy premedytacja? „Polski obóz zagłady“ w niemieckich mediach

Barbara Cöllen3 marca 2013

Stosowanie w niemieckich mediach zwrotu „polskie obozy“ jako skrótu myślowego wprowadza w błąd. I choć w Niemczech zdarza się to rzadziej niż na przykład w USA, precedensowy proces wytoczono niemieckiemu wydawcy.

https://p.dw.com/p/17p3P
Das verschneite Eingangstor der Gedenkstätte Auschwitz (Bild entstand auf einer internationalen Begegnungsreise des Maximilian Kolbe Werks Ende Januar und wird der DW kostenfrei vom Teilnehmer der Reise, dem Dortmunter Nachwuchjournalisten Jan Schulte, zur Verfügung gestellt); Copyright: Jan Schulte***via Sabine Damaschke
Zdjęcie: Jan Schulte

Polski obywatel pozwał w 2011 roku wydawcę gazety „Die Welt“, niemiecką spółkę wydawniczą Axel Springer AG, za naruszenie dóbr osobistych. Polak domagał się osobistych przeprosin za użycie w artykule z 2008 roku zwrotu „polski obóz koncentracyjny Majdanek“. Nie otrzymał ich. Przeprosiny redaktor naczelny „Die Welt“ Thomas Schmid opublikował pod koniec listopada 2008, zaraz po reakcjach. „Ja i redakcja dobrze wiemy, że obóz koncentracyjny Majdanek nie był polskim, lecz niemieckim obozem koncentracyjnym. … Potworne zbrodnie, których tam dokonano, są niemieckimi zbrodniami, za które odpowiedzialność ponoszą jedynie Niemcy“. Schmid pisał, że ubolewa, iż użyty zwrot „wywołał tyle niepokoju i troski w Polsce“.

Przeprosiny zostały odnotowane przez niemieckie media (m.in. czołowe opiniotwórcze gazety „Süddeutsche Zeitung“, „Frankfurter Allgemeine Zeitung“, „Frankfurter Rundschau“) , które cytowały też zapowiedź ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych Ryszarda Schnepfa na łamach „Dziennika“, że mimo przeprosin, pozwie „Die Welt“. „Berliner Zeitung“ (27.11.2008) informowała również o wywiadzie, jakiego „Dziennikowi“ udzieliła Miriam Hollstein, autorka krytykowanego artykułu. Dziennikarka ubolewała w nim nad błędem i zapewniała, że chciała jedynie „wskazać na geograficzne położenie Majdanka“. Podkreślała też, że wszystkie pokolenia Niemców wiedzą, że obozy zagłady „były prowadzone przez nazistów“. Artykuł, który ukazał się w 2008 roku w „Die Welt“ opowiadał historię młodego Asafa, zabitego w zamachu bombowym samobójcy. Ojciec Izraelczyka poprosił w sieci, aby zdjęcie jego syna podróżujący po świecie ludzie zabierali w różne zakątki świata i fotografowali. Dziennikarka napisała w artykule „Izraelska grupa uczniów miała to zdjęcie przy sobie …. w polskim obozie koncentracyjnym Majdanek“.

Im Springer-Verlag erscheinende Tageszeitungen liegen am Dienstag (24.09.2002) zu Beginn der außerordentlichen Hauptversammlung des Axel Springer Verlages in Berlin auf einem Tisch (Aufnahme mit Zoom-Effekt). Auf der Veranstaltung im Verlagshaus im Bezirk Mitte wies der Vorstandsvorsitzende Mathias Döpfner eine Mitverantwortung an der Krise des Medienunternehmers Kirch zurück. dpa/lbn
"Die Welt" wydrukował w 2008 roku przeprosiny za użycie zwrotu "polskie obozy"Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Dwuznaczne sformułowanie

„Süddeutsche Zeitung“ zamieściła w listopadzie 2008 obszerny artykuł Thomasa Urbana, w którym ubolewa on, że przeprosiny redaktorów naczelnych krytykowanych gazet nie są w Polsce przedrukowywane i polscy czytelnicy nic o nich nie wiedzą. Warszawski korespondent gazety wskazywał, że w krytykowanych artykułach zwrot „polskie obozy“ pojawia się „bez wyjątku w relacjach czy esejach poświęconych niemieckiej winie i odpowiedzialności“ i jest „rozumiany całkowicie jako pojęcie geograficzne“. Autor pisze, że większość redaktorów naczelnych w Niemczech zarządziła, aby unikać używania zwrotu „polskie obozy“, który „jest dwuznaczny i wywołuje protesty w Polsce“. Thomas Urban stwierdza, że nad Wisłą wersja o przypisywaniu Polakom przez Niemców winy za Holocaust, „jest jednak bardzo popularna“. Urban ubolewa, że „prawie żaden dziennikarz czy publicysta nie wyjaśnia rodakom, że ta wersja nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, a w Republice Federalnej postrzegana jest wręcz jako całkowicie groteskowa. Polski czytelnik nie dowiaduje się, że w Republice Federalnej nie tylko w tysiącach prasowych doniesień, lecz także w programach wydawniczych, telewizyjnych i szkolnych bardzo podkreśla się niemiecką winę“.

Dwa lata po ukazaniu się artykułu Thomasa Urbana w 2010 roku doszło do zamieszczenia w broszurze edukacyjnej p.t. „Żydowskie życie w Niemczech“ dla niemieckich szkół (nakład 800 egz.) Federalnej Centrali Kształcenia Obywatelskiego użycia sformułowania „polnische Konzentrationslager“.

Sygnał alarmowy

Uczulenie Polaków na pojawiające się w niemieckich opiniotwórczych mediach określenia: „polski obóz zagłady“ czy „obóz zagłady w Polsce“ jest zrozumiałe. I choć te fatalne przekłamania nie zdarzają się w Niemczech tak często jak w USA, Wielkiej Brytanii, wywołują tutaj żywe reakcje. Nie zdarzył się jednakże w Niemczech żadnemu politykowi fatalny lapsus prezydenta USA.

Berlin/ ARCHIV: Das Haus des Axel Springer Verlages in Berlin (Foto vom 13.01.06). Die Mehrheitseigentuemerin des Axel-Springer-Verlags, Friede Springer, hat dem Vorstandsvorsitzenden Mathias Doepfner mehr als zwei Millionen Aktien des Unternehmens geschenkt. Die Transaktion wurde bereits am Dienstag (14.08.12) abgewickelt, wie der Konzern am Freitag (17.08.12) in einer Ad-hoc-Meldung mitteilte. Der Wert des Pakets lag nach aktuellem Kurs der Aktie bei mehr als 70 Millionen Euro. (zu dapd-Text) Foto: Johannes Eisele/dapd
Błędy zdarzają się nawet renomowanym redakcjomZdjęcie: dapd

„W Polsce użycie bezmyślnego sformułowania w niemieckich mediach rozumiane jest jako sygnał alarmowy. Kilka narodowo-konserwatywnych organizacji dostrzegło w nich świadome fałszowanie historii, które ma na celu zrzucenie na Polaków winy za zbrodnie popełnione przez Niemców“ - pisał 29.06.2007 roku nie tylko dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" wyjaśniając, dlaczego Polska wystąpiła o uzupełnienie wpisu nazwy KL Auschwitz-Birkenau na Liście Światowego Dziedzictwa o określenie „niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady (1940-1945)".

Złamanie obowiązujących zasad

W 2012 Ambasada RP w Berlinie interweniowała w sprawie użycia zwrotu „polskie obozy“ osiem razy. W skali rocznej takich interwencji jest przeciętnie 6-7. W pierwszych dwóch miesiącach 2013 roku było ich już aż cztery. Zwrot został użyty m.in. w informacji agencji DPA z 14 lutego o francuskim twórcy filmowym C. Lanzmannie. W depeszy mowa jest o Sobiborze jako „polskim obozie zagłady”. Szef działu zagranicznego DPA Michael Ludwig, jak i „Die Welt“ i „Focus“, które zamieściły informację DPA, usunęły nieprawidłowy zwrot i przeprosiły za błąd. „W agencji DPA istnieją jednoznaczne zasady, zabraniające używania tego typu nieprawidłowych sformułowań. W ubiegły czwartek pracownik redakcji nie zastosował się do tych wytycznych“, napisano. To już drugi w krótkim czasie lapsus w depeszach DPA. W styczniu 2013 Ambasada RP w Berlinie interweniowała też w lokalnej gazecie „Trierischer Volksfreund“, telewizji RBB oraz portalu „Deutsche Welle“, gdzie ukazał się artykuł przetłumaczony z białoruskiego na niemiecki p.t. „Śladami Holocaustu w Mińsku“. Zwrot „polski obóz “ miał na celu określenie położenia geograficznego KL Sobibór, tłumaczono. Sformułowanie zmieniono natychmiast po interwencji ambasady i Redakcji Polskiej DW.

Nie tylko protesty

W Niemczech zwrot „polskie obozy koncentracyjne“ („polnische Vernichtungslager“ czy „polnisches KZ Auschwitz“) był już używany przez agencje, opiniotwórcze gazety, internetowe portale rozgłośni i telewizji publicznych oraz w mediach społecznościowych i na prywatnych stronach internetowych. Ambasada RP w Berlinie dowiaduje się o tych sformułowaniach z kilku źródeł. Sama śledzi prasę niemiecką, radio i telewizję, ale także otrzymuje informacje z zewnątrz, od czytelników i słuchaczy. Są to przeważnie osoby o polskich korzeniach, które zgłaszają także protest do redakcji, która takiego zwrotu użyła. Ale i niemieccy słuchacze i czytelnicy przesyłają takie informacje z komentarzem, że „jest to karygodne, niedopuszczalne i nie powinno się zdarzać“. – Bardzo doceniamy takie indywidualne inicjatywy - mówi attaché prasowy ambasady RP w Berlinie Jacek Biegała.

Na początku wychodziło na to, że przede wszystkim młodzi dziennikarze popełniają takie niestosowne błędy. Lecz w lutym 2013 okazało się przy okazji interwencji w DPA, że zwrotu „polski obóz zagłady“ użyła doświadczona dziennikarka. DPA nie tylko wystosowała list do ambasady ale i zamieściła na stronie internetowej sprostowanie i depeszę z przeprosinami oraz odpowiedziała każdej osobie, która zaprotestowała w tej sprawie. – Nie często mamy do czynienia z takimi reakcjami - zaznacza polski dyplomata. Dodaje, że w niemal każdym przypadku reakcja na zamieszczenie nieprawidłowego sformułowania jest natychmiastowa, teksty są korygowane, są przeprosiny. Ale zdarzyło się też, że w odpowiedzi na interwencję polskiej placówki dyplomatycznej napisano, że „wszystko, co jest na tej stronie, jest prawdziwe“.

Sam protest przeciwko używaniu nieprawdziwego sformułowania jakim jest „polski obóz“ to za mało, podkreśla Jacek Biegała. Trzeba też zażądać w ramach zadośćuczynienia włączenia się do akcji, którą od wielu lat realizuje polski MSZ, przeciwdziałania używaniu tego typu sformułowań, uważa dyplomata. - Ta metoda nie przynosi dobrych skutków z dnia na dzień - mówi Jacek Biegała, zaznaczając, że na przestrzeni ostatnich kilku lat MSZ odnotowuje mniejszą liczbę tego typu incydentów, chociaż każdy z nich to o jeden za dużo.

Barbara Cöllen

red. odp. Bartosz Dudek