1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bezkonkurencyjna Merkel

Volker Wagener, tłum: Róża Romaniec9 września 2013

W tych wyborach teoretycznie wszystko może się zdarzyć. Choć zdecydowaną faworytką na kanclerza jest Angela Merkel, jej rywal Peer Steinbrueck jest aktywny na wielu frontach. Merkel zaś broni swojej polityki.

https://p.dw.com/p/19TLs
Bundeskanzlerin Angela Merkel (CDU) spricht am 19.07.2013 vor der Bundespressekonferenz in Berlin. Merkel äußert sich vor den Hauptstadtjournalisten zu aktuellen Fragen der Innen-und Außenpolitik und zieht eine Bilanz vor der Sommerpause. Foto: Michael Kappeler/dpa pixel
Merkel Bundespressekonferenz Berlin 19.07.2013Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Rywal Angeli Merkel ma niełatwe zadanie. Wydawałoby się, że Peer Steinbrueck zawsze miał umiejętność znajdowania się we właściwym czasie i na właściwym miejscu: jako ekspert ds. finansów zna strukturę wydatków publicznych i wie, jakie wyzwania finansowe stoją przed niemieckim rządem. Przed czterema temy był ministrem finansów finansów w rządzie koalicyjnym CDU/CSU z SPD. Już wtedy mówiono, że mógłby przejąć schedę po Angeli Merkel. Tymczasem dziś w starciu z Merkel Steinbrück wypada dość marnie. Tak wynika z sondaży wyborczych.

Powodów jest wiele: Merkel jest u szczytu władzy i kariery, jest dobrze oceniana w szeregach własnej partii, ma szeroką akceptację społeczną i należy do grona najbardziej wpływowych ludzi na świecie. W działaniach podejmowanych w Brukseli przez państwa UE w ramach zarządzania kryzysem w strefie euro Merkel grała pierwsze skrzypce. Większość Niemców podziwia ją za upór i opanowanie. Jej rywalowi w wyścigu o urząd kanclerza trudno jest się wyjść na prowadzenie. – SPD wciąż tylko narzeka – wyjaśnia ekspert ds. komunikacji Christoph Moss, który uważa, że to za mało, by przekonać wyborców do głosowania na SPD. A poza tym „Niemcy są akurat bardzo zadowoleni z obecnej sytuacji” w państwie. Interesuje ich przede wszystkim to, co Steinbrück – gdy ewentualnie zostanie kanclerzem – chciałby zrobić lepiej niż Merkel.

Cloppenburg Wahlkampf CDU Merkel
Na wiece wyborcze z Angelą Merkel przychodzą tłumyZdjęcie: picture-alliance/dpa

Na reformie socjalnej SPD korzysta Merkel a nie Steinbrück

Zdaniem wielu obserwatorów SPD nie powinna odcinać się od niepopularnego pakietu reform socjalnych, przeforsowanych przez poprzednika Merkel, socjaldemokratę Gerharda Schrödera. Największa reforma socjalna w historii RFN, tzw. Agenda 2010, stanowi dziś – zdaniem ekspertów – fundament siły gospodarczej Niemiec. I to akurat socjaldemokrata Schröder podjął się zreformowania hojnego państwa opiekuńczego przy głośnych sprzeciwach w szeregach własnej partii SPD. Wzrosły składki emerytalne, obniżono świadczenia dla bezrobotnych, wydłużono wiek emerytalny. Negatywne następstwa tych reform odczuł najbardziej stały elektorat SPD, co skończyło się masowymi wystąpieniami z partii. Wielu sympatyków SPD zbojkotowało wybory.

Zobacz kulisy wyborów parlamentarnych w Niemczech [SERWIS ] >>

Historyk Edgar Wolfrum sądzi, że SPD do dziś z tego powodu ma wyrzuty sumienia. Wykładowca historii najnowszej na Uniwersytecie w Heidelbergu zauważa, że problemem SPD jest to, że „dystansuje się od formalnych sukcesów własnego rządu”. Wolfrum mówi o „delegitymizacji polityki rządu w latach 1998-2005”. Steinbrueck popierał i popiera przeforsowane reformy państwa opiekuńczego. Obecnie wszystkie ugrupowania polityczne w Niemczech uznały, że nie było dla nich alternatywy.

German Chancellor Angela Merkel helps Anne Balkema-Buschmann (L) to wear gloves during her visit to officially open the high security bio safety level L4 laboratory on the island Riems off the Baltic coast on August 16, 2013. In the background are president of the Friedrich-Loeffler-Institute Thomas Mettenleiter (2nd L) and team leader Martin H. Groschup (3rd L). REUTERS/Stefan Sauer/Pool (GERMANY - Tags: POLITICS SCIENCE TECHNOLOGY)
Odwiedziny pani kanclerz w laboratoriumZdjęcie: Reuters

Paradoksalnie reformy te zyskały większą aprobatę partii mieszczańskich, za które uważane są CDU, CSU i FDP. Angela Merkel jeszcze dzisiaj zyskuje na reformach SPD, które de facto wzmocniły Niemcy przed kryzysem.

Walka o elektorat środka

Poirytowani socjaldemokraci zarzucają Merkel, że "kradnie" im tematy w kampanii wyborczej, bo jak się okazuje różnic między chadekami i socjaldemokratami jest niewiele: SPD chce wywalczyć stawki minimalne we wszystkich branżach na poziomie co najmniej 8,5 euro za godzinę; CDU i CSU są temu przeciwne. SPD chce wyżej opodatkować lepiej sytuowanych, a chadecy planują redukcję długu, ale chcą wydawać więcej i nie chcą nic słyszeć o podwyżkach podatków. Krótko mówiąc obie partie myślą pragmatycznie. Merkel mówi o programie CDU, że „jest wyważony” i zapewnia, że jeśli zostanie ponownie wybrana na kanclerza,”nie będzie dodatkowych obciążeń dla obywateli i przedsiębiorców”.

W opinii specjalisty ds.PR Wolfganga Raike, programy wyborcze obu partii niewiele się od siebie różnią, a to dlatego, że im wszystkim zależy na pozyskaniu elektoratu środka. – Nie ma już polaryzacji politycznej, jak przed laty – mówi. Ubolewa też nad brakiem takich haseł jak „wolność zamiast socjalizmu” (hasło wyborcze CDU/CSU z 1976). Nawet debata o energii jądrowej nie jest już tak kontrowersyjna, jak przed katastrofą elektrowni atomowej w Fukushimie.

Karikatur des US-Amerikaners Bob Englehart; Copyright: Bob Englehart
Kanclerz jest świetną inspiracją dla karykaturzystów

To Merkel jest programem wyborczym

Taka sytuacja jest Angeli Merkel na rękę, ponieważ słupki sondażowe w jej przypadku rosną nie wtedy, gdy kanclerz się w coś angażuje, lecz wówczas, gdy jest powściągliwa. Merkel niewiele mówi i mało zaskakuje tym, co mówi, kontroluje emocje. Cechującą ją wstrzemięźliwość symbolizują także dłonie złożone w trójkąt.

– Ona zachowuje się normalnie – opisuje Wolfrum osobowość Merkel, która chce po raz trzeci zostać kanclerzem. Niemiecki historyk zauważa, że Merkel „nie wyróżnia się niczym szczególnym”, dlatego „z nią może się utożsamiać każdy. To jest tajemnica jej sukcesu. To ona jest programem wyborczym”.

Wielka koalicja jako rozwiązanie awaryjne

Angela Merkel może – w zależności od przebiegu wyborów – potknąć się jedynie o jej słabego koalicjanta. Programy liberałów i chadecji różnią się od siebie w wielu aspektach: FDP sprzeciwia się zapowiedzianej przez CDU/CSU podwyżce kwoty wolnej od podatku na dziecko i podwyżce emerytur dla matek; jest też przeciwna ulgom dla najemców mieszkań. Liderzy FDP mówią o „sympatycznych zamierzeniach” i wskazują na konieczność redukcji zadłużenia publicznego. – Skłoniliśmy całą Unię Europejską do przyjęcia w pakcie fiskalnym sankcji za naruszenie równowagi w finansach publicznych, więc trzymajmy się tego! – upominał Rainer Brüdele, czołowy kandydat FDP.

Trzecia kadencja Angeli Merkel w fotelu kanclerskim zależy od tego, czy FDP otrzyma poparcie co najmniej 5 procent wyborców. Jeśli liberałom nie uda się pokonać tego progu, to mimo prognozowanych 40 procent głosów CDU/CSU może przegrać, jeśli SPD i Zieloni razem uzyskają lepszy wynik, niż CDU/CSU.

Obserwatorzy nie wykluczają, że historycznie słaby wynik SPD paradoksalnie pomoże Peerowi Steinbrueckowi zostać kanclerzem. Jest jeszcze możliwość utworzenia wielkiej koalicji. Ta niepopularna opcja ma zalety. Łatwiej jest uchwalać projekty ustaw. Rządzenie bez znaczącej opozycji politycznej jest rozwiązaniem kompromisowym. Kanclerz Merkel i Steinbrück jako szef resortu finansów odnosili w tej konstelacji w latach 2005-2009 spore sukcesy.

Supporters of German Chancellor Angela Merkel hold up placards during a election campaign rally in Seligenstadt near Frankfurt August 14, 2013. Returning from a three week vacation, Merkel officially launched her campaign in Seligenstadt near Frankfurt and for a third term as leader in September's election. REUTERS/Ralph Orlowski (GERMANY - Tags: POLITICS ELECTIONS TPX IMAGES OF THE DAY)
Dla Niemców Angela Merkel to po prostu "Angie"Zdjęcie: Reuters

Moda na bojkotowanie wyborów

Bardziej niż wielkiej koalicji duże partie w Niemczech obawiają się niskiej frekwencji. Od lat siedemdziesiątych liczba osób uprawnionych do głosowania w Niemczech zwiększyła się ponad czterokrotnie, lecz w ostatnich wyborach w 2009 aż 30 procent z nich nie poszła do urn. W wyborach do parlamentów krajowych odnotowano już abstynencję wyborczą na poziomie 40 procent. Nie potwierdziły się pierwotne podejrzenia, że to najmłodsi ignorują wybory; z najnowszych badań społecznych wynika, że głosowanie zignorowali wyborcy ze wszystkich grup wiekowych. Wśród osób notorycznie odmawiających udziału w wyborach są przede wszystkim starsze roczniki.

Niektórzy analitycy twierdzą, że „po raz pierwszy w historii RFN 22 września niegłosujący wyborcy mogą się okazać najsilniejszą partią”. Tak uważa Dietmar Molthagen, szef działu empirycznych badań społecznych Fundacji im. Friedricha Eberta.

Volker Wagener / Róża Romaniec

red. odp. Barbara Cöllen / ryc / du