1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Analitycy: integracja europejska przyniosła więcej szkody niż pożytku

Andrzej Pawlak16 czerwca 2013

UE darzy dziś zaufaniem mniej niż połowa Europejczyków. Europejską unię walutową podobno też uważają za zły pomysł. Analitycy przyjrzeli się realiom i krążącym mitom.

https://p.dw.com/p/18qj4
Zdjęcie: picture-alliance/ZB/Montage DW

Jak wynika z ostatnich badań ankietowych amerykańskiej agencji demoskopijnej Pew Research Center z siedzibą w Waszyngtonie, integracja europejska przyniosła więcej szkody niż pożytku. W tej chwili tylko niecała połowa Europejczyków deklaruje jeszcze zaufanie do instytucji unijnych i samej UE.

Mity i rzeczywistość

Na spadku popularności UE w największym stopniu zaważył kryzys zadłużeniowy w strefie euro. Coraz częściej słyszy się, że europejska unia walutowa była złym pomysłem, bo od początku przyświecały jej cele polityczne, a nie gospodarcze.

Jakie cele? Tu opinie są rozbieżne, ale dwie zdecydowanie wysuwają się na czoło. Pierwsza: chodziło o przykucie zjednoczonych Niemiec do europejskiego rydwanu, a euro pełniło rolę łańcucha. Druga: za euro opowiadali się przede wszystkim Niemcy, którzy w ten sposób zamierzali podporządkować sobie europejskich sąsiadów.

Obie te opinie są błędne, twierdzi brytyjski historyk prof. Harald James, wykładowca na Uniwersytecie Princeton w stanie New Jersey w USA. Wprowadzenie euro było reakcją na silne wahania kursów walut od początku lat 70-tych XX wieku co, jak twierdzono, osłabiało handel. Uważano wtedy, mówi James, że "jeśli świat nie może być stabilny, to niech przynajmniej Europa będzie oazą stabilności finansowej, nad czym czuwać będzie niezależny Europejski Bank Centralny".

Harold James
Harold JamesZdjęcie: privat

Kryteria stabilizacji legły u podstaw Traktatu z Maastricht z grudnia 1991 roku, który stanowił między innymi, że jego sygnatariuszom nie wolno przekraczać wartości progowej deficytu państwowego w wysokości 3% PKB. Szybko jednak okazało się, że ten podstawowy warunek jest stale naruszany przez państwa unijne, w tym także Niemcy i Francję, na których UE się opierała gospodarczo. Innymi słowy: pomysł był dobry, ale w praktyce się nie sprawdził.

UE czyli równość deklarowana

To samo można powiedzieć o forsowanej przez Komisję Europejską idei gospodarczego zrastania się Europy. Jej podstawowym celem jest wprowadzenie jednolitych reguł działania na europejskim rynku wewnętrznym. "To rozsądny pomysł, twierdzi prof. Werner Abelshauser z Uniwersytetu w Bielefeldzie, ale kłóci się on z oczywistym dla każdego faktem, że kultura gospodarcza w Europie nigdy nie miała i wciąż nie ma jednolitego charakteru".

W rezultacie, to, co jednym przynosi korzyść, dla innych oznacza straty. Za przykład prof. Abelshauser podaje wymuszone przez Brukselę zniesienie zasady zobowiązania gwaranta (Gewährträgerhaftung), będącej jednym z filarów działalności niemieckich, komunalnych kas oszczędności, obowiązującej przez ponad sto lat.

Werner Abelshauser
Werner AbelshauserZdjęcie: picture-alliance/dpa

O ile jednak niemieckie kasy oszczędności z trudem przestawiły się na nowy model działania, o tyle w Hiszpanii miało to iście katastrofalne skutki. "Różne hiszpańskie kasy oszczędności połączono w jedną spółkę akcyjną Bankia, która poniosła rekordowe straty (19,2 mld euro) i nadal przeżywa trudności" - zwraca uwagę niemiecki historyk gospodarczy.

Unsinnige EU-Richtlinien Gurkenanbau
Symbol unijnej "urawniłowki": ogórki o prawidłowych kształtach i wymiarachZdjęcie: picture-alliance/dpa

Rozejście się tych i innych, dobrych w założeniu pomysłów z utrwalonymi historycznie i obyczajowo realiami, skutkuje brakiem zaufania Europejczyków do UE. Dziś tylko co trzeci życzy sobie jeszcze silniejszej integracji gospodarczej na naszym kontynencie.

Ciekawe, że już w 1869 roku brytyjski ekonomista i pierwszy wydawca magazynu The Economist Walter Bagehot pisał, że nie wyobraża sobie wprowadzenia wspólnej waluty europejskiej, bo kłóciłoby się to z naturalną, jego zdaniem, rywalizację pomiędzy północnoeuropejskim, "teutońskim" modelem działania gospodarczego i południowoeuropejską, "łacińską" niefrasobliwością w tej sferze życia. Czyżby miał rację?

Walter Bagehot
Walter Bagehot (1826-1877)Zdjęcie: picture alliance/Mary Evans Picture Library

Andreas Becker / Andrzej Pawlak

Red.odp.: Barbara Cöllen